reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Znasz to? Dzień ledwo się zacznie, a Ty już masz na koncie przebieranie w półśnie, mycie części do laktatora i gorączkowe poszukiwania smoczka pod kanapą. Jeśli w tym chaosie marzysz choć o jednej rzeczy, która ułatwi Wam codzienność – weź udział w konkursie i wygraj urządzenia Baby Brezza, które naprawdę robią różnicę! Biorę udział w konkursie
reklama

CZERWCÓWKOLAND ;D - Wątek Główny

Olla, ja też trzymam kciuki cały czas. Dzidzia wytrzymaj i nie daj się, bo wszyscy czekamy!!!

Anni, w tym sęk że Weronika lubi (a przyjnajmniej do ostatnich wypadków lubiła) jeździć do Babci. Moja Mama i Ciotka bawią się w niańki i zawsze jest tam ktoś, kogo Weronika ma do zabawy na wyłączność (jeszcze czasem moja Siostra dołącza). My w domu nie mamy szans ani sił żeby jej tyle czasu poświęcać, a tam jest niby królowa rządząca swoim dworem. To niby czemu miałaby tego nie lubić????;-)Ale szczerze mówiąc ja już sama się boję. Wyobraźcie sobie co ja dziś rano przeżyłam jak zobaczyłam że dzwoni Babcia o godz. 8.30! :szok: Gdyby później, to ok, bo Weronika do domu dzwoni i opowiada co robi albo gdzie idzie, ale o takiej porze to już wiedziałam że coś się musiało stać. No i prawie zawał przeszłam odbierając telefon i krzycząc do słuchawki "co się znowu stało???!". Na razie uszko bolało ją dwa razy - rano u Babci i potem po 17tej. Po podaniu syropu przeciwbólowego jest spokój, aczkolwiek jestem przygotowana na nocną pobudkę i podanie następnej porcji leku. To i tak rzadko, bo jak ma zapalenie ucha to wyje średnio co 2-3 godziny mimo podania leków. No, ale do lekarza iść musimy, bo przed wyjazdem musi się wyleczyć. No cóż, z dwojga złego lepiej że to wyszło teraz a nie za tydzień.;-)

Emmila, powiem tak: dziecko rozumiem, u mnie też bajzel na okrągło i wszystkie zabawki i klocki się walają po całej chałupie, ale "duże dziecko" to za coś takiego bym patelnią zabiła. Ja niestety nie należę do pedantów, sprzątać nie lubię i robię to jak muszę - wychodzę z założenia że to dom jest dla mnie, a nie ja dla domu i jeszcze po robocie nie będę ze ścierą codziennie latać. Za to po prostu NIENAWIDZĘ jak ktoś mi rozwala wszystko po mieszkaniu (dla Magdy robię w tym wypadku wyjątek). No więc jakby mi Małż taki numer odwalił jak Twój, a słowne upomnienie by nie podziałało, to jest jeden sposób - wszystko co by zostało na podłodze, znalazłoby się nie w pralce a w śmieciach. I to bez informowania go o tym fakcie. Jakby w pewnym momencie nie miał co na dupę założyć to może by się nauczył.
 
reklama
Dzagud to trochę podobne jesteśmy :-D

Ja ostatnio też numer mojemu M zrobiłam, bo mnie wkurzył nieziemsko :wściekła/y:
Oczywiście poszło o to, że oboje pracujemy, a on w domu nic nie pomaga :no: no i mówię mu, że jadziećmi się zajmuję, sprzątam, gotuję piorę itd.
A o mi na to, że nie ja piorę, bo pralka pierze :szok::wściekła/y:
To się W#%$#^%$& i przestałam prać jego ciuchy ;-) trochę to trwało aż się zorientował, że zaczyna mu czystych ciuchów brakować :-D ale pewnego dnia spytał czy piorę jego ubrania. Na co ja zdziwiona: "A o pralka ci nie pierze???" :-D:-D:-D
 
jolka świetne :-D:-D:-D Chciałabym zobaczyć jego minę :-D:-D:-D

Dzagud mam nadzieję, że u Weroniki to chwilowe i szybko przejdzie :tak: Mnie coś ostatnio też ucho bolało - dokładnie raz i to przez jakiś kwadrans :confused: I cholera wie co to było, ale się nie powtórzyło.

Emmila dzięki :-) A z łożyskiem to u mnie troszkę inaczej - tzn. do miesiąc temu było dobrze, dopiero teraz "zjechało" na szyjkę... Może to dobry znak? Że się tak intensywnie "przesuwa", więc większa szansa, że "pojedzie" do góry? Tak sobie prymitywnie kombinuję ;-)

Czyli prawie wszędzie ze sprzątaniem to samo... Cóż, my wprawdzie nie mamy wszędzie powywalanych zabawek (Piotwór urzęduje w kojcu, więc co najwyżej je stamtąd powywala, ale to 3 min wkładania, więc spoko) ale za to mamy okropne zaległości w odkurzaniu i myciu podłóg :zawstydzona/y: Z prostego powodu - ja tego nie mogę robić, a gdy Małż wraca to bardziej mi zależy, by zajął się Małym (który o tej h już świruje) niż latał z odkurzaczem... No i tak sobie brniemy po kostki w kociej sierści :zawstydzona/y:

Olla daj znać co i jak gdy będziesz mogła...
 
Ostatnia edycja:
Ja teraz w domku siedzę, a i tak z porządkami nie jest za fajnie :zawstydzona/y: Maks nie daje mi wiele zrobić, bo wszędzie za mną łazi :baffled:
Miesiąc już się zabieram za mycie okien :zawstydzona/y:

Ale w piątek skończyłam malować boazerię :-):happy2: więc teraz zabieram się za dom :tak: ale co z tego, jak mamy zaczynać wielki remont:confused:
 
Cześć Dziewczyny.
Miałam tak intensywny weekend, że wczoraj wieczorem nie miałam siły palcem ruszyć żeby coś napisać.
Po pierwsze kostium kupiłam, zajefajny, opłacało się szukać, wszystko na swoim miejscu trzyma i jak będę po plaży ganiać za Wojtkiem to mi żadna "niespodzianka" nie wyskoczy z miseczki :tak::-D
Urodziny u taty się udały, pogoda dopisała, grill w ogrodzie. Prezent też trafiony. A ja z tej radości troszku za dużo wypiłam, "chorowałam" przez pół nocy:zawstydzona/y::szok:. Następny dzień cały na zakupach i ledwo żywa biegiem wieczorem na panieński. Kurde tylko drinka sączyłam i ciągle mi jakoś średnio było po tatowym alko:zawstydzona/y: Ale imprezka udana, wytańczyłam się, że aż małego paluszka u nogi zdarłam do krwi:szok:
Esia, ja tam żadna imprezowiczka, a że taki weekend się trafił to czemu nie :cool2:

Anni, Emmila i inne dziewczęta- u mnie taki sajgon i kambodża, że nie wiadomo w co ręce włożyć. I dosłownie jest tak, że jak znajdę jakiś dzień na sprzątanie to na następny W OGÓLE TEGO NIE WIDAĆ. Zabawki wszędzie, a do tego w każdym pokoju jak przejdzie mały huragan to wszystko powyciagane z szuflad, pościągane skąd się tylko da i nie da. Nauczył się włączać zmywarkę...OTWARTĄ:szok::szok::szok:, spinacze z suszarki po całym domu zbierałam na zmianę z ciuchami. No a kurze też swoją drogą. A bo tak się odkłada i z dnia na dzień sobie rosną :zawstydzona/y:
No i niestety mąż mój jak u Emmili albo i gorzej:szok::zawstydzona/y: cięzko jest cały boży dzień chodzić za nimi i sprzatać. Tak sobie kiedyś myślałam ile razy dziennie się na podłogę schylam i macham rękami coś podnosząć:szok::szok::szok:
Własnie Wojtek mi pomiędzy nogami się przecisnął i naciska sobie guziki w komputerze i wysuwa mu się stacja dysków, jedna i druga!!! A komputer ozdobiony pierwszymi malunkami dziecięcia mego:dry: - na szczęście dorwał ołówek to sie zmyje.
 
Olla, daj znać co i jak!

Jolka, supeeeeer!!! Tekst mi się bardzo podobał.:tak:Dotarło????

Mój wczoraj też mnie wkurzył.:wściekła/y:Nie wiem jak u Was, ale Magda pije jeszcze mleko 2 razy dziennie (flacha 180 ml rano i wieczorem przed snem) - bez tego ani rusz! Butelki tylko przelewam wrzątkiem bez gotowania i w 98% robię to ja, czasem jak zapomnę, albo np. coś tam się w ciągu dnia stanie, to robi to Teściowa. Mój Mąż nie wiem czy raz pomyślał aby to zrobić. I kurczę, o to właśnie chodzi, że kompletnie o tym nie myśli.:angry: Ja wczoraj rano dałam Madzi flachę i potem pojechałam do Babci po Weronikę, potem poszłam z Magdą do sklepu, potem wzięłam się za obiad i sprzątanie łazienki. Skończyłam ok. 18tej, trochę odpoczęłam, dziewczyny naszykowałam do snu i ok. 21szej poszłam się kąpać. Mój Mąż cały ten czas spędził albo przed kompem albo przed TV. Wychodzę z wanny, a Magda zaczyna wyć bo głodna. Idę do kuchni, patrzę, a tu ani butelki czystej nie ma, ani wody na mleko zagotowanej. Powiedziałam gadowi, że mógłby się tym zająć wcześniej i pomyśleć, bo przy nim to by dzieciak z głodu umarł, zanim by wymyślił że coś trzeba zrobić. A on mi bezczelnie na to, że dlaczego mam do niego pretensje, przecież też byłam cały dzień w domu.:angry::wściekła/y:Szlag mnie trafił totalny i gdyby nie to że dzieci spały.....:wściekła/y:
 
Wiesz co Dzagud, ja się zastanawiam co jest z tymi gadami?! Kurde oni faktycznie nie myślą czy co?!!! :dry:;-) Chociaz mój jak w sobotę miałam wychodne sobie poradził, dziecko nakarmione W Y K Ą P A N E i ponoć ładnie ok 21.00 poszedł spać. Tylko jak na drugi dzień sprzątałam w kuchni to mnie zastanowił kufel od piwa z czymś białym w środku. Okazało się, że Wojtek dostał kaszkę w tym własnie kuflu :dry: nie wnikam...:-D
I wiesz, myślę, że gdyby mąż Twój musiał sam zostać z dziećmi to też by sobie poradził, na pewno by z głodu nie umarły:tak: A jak wie, że jesteś to przecież nakarmisz, wykąpiesz, przebierzesz, uśpisz..itd, itp..:baffled:

Ciekawe jak Olla?
 
reklama
Agik, to ja wiem, że by sobie poradził, bo nie raz musiał. I to nie o to chodzi. Chodzi po prostu o bezmyślność, bo już wiele razy mu mówiłam jak szłam późno wieczorem do kuchni i widziałam że butelki brudne, czemu nie wyparzył. A on mi zawsze że nie pomyślał - nie że zapomniał, tylko właśnie że nie pomyślał. I to mnie wkurza, bo to nie pierwszy raz, a może już pora pomyśleć i jak idzie do lodówki sięgnąć kiełbasę bo głodny to może mógłby też rzucić okiem na butle stojące na szafce i wstawić ten czajnik na gaz.:angry: A zawszej jest właściwie tak, że ja przed pójściem spać robię "tour de kuchnia" czyli zmywanie, czyszczenie butelek i kanapki do roboty.
 
Do góry