Mam problem z żywieniem mojego dziecia, bo on już prawie dorosły jest i z niemowlęctwa wyrasta to pasowałoby by jadł jak na dziecko przystało czyli choć co... a on ma w nosie. Częściowo winą jest tu katar i ogólne choróbsko bo mi dziecko uwsteczniło i odmawia spożywania innych pokarmów niż cyc i słoiczki, no czasem jeszcze na chrupka się skusi. Jak postawię przed nim jakieś jedzenie to jakbym zabawkę mu dała i ani myśli próbować sam jeść- sam to on może co najwyżej chrupkę poza tym bardzo mu pasuje jak się go karmi. Ja wiem, że chłopy to są lenie ale mój to już przewyższa lenistwem wszelkie rekordy...
Nie wiem czy odczekać aż choróbsko minie czy wmuszać normalne jedzenie. Ostatnio jak mu dałam banana to zwymiotował bo za duży kawałek sobie ugryzł:-(
Mogę się jednakże pochwalić nową umiejętnością- moje dziecko na zegerek mówi cyk cyk i pokazuje go palcem. Ale coby tak fajnie nie było, albo jest niezwykle leniwy albo przebiegły i nie ujawnia że wie, że mama to ja...
Aaaa no i zaczynają się nam trochę włosy kręcić

na razie tylko za uszkami ale jak ma to po tatusiu to będzie sprężynka...