Wisienka, zazdroszcze takich atrakcji. Choć bez najbliższych to raczej malo atrakcyjne.
U nas dzień zaczyna się po 6, a jak nie zrobię rano to się potem nie chce.
Krysia nie tyle szaleje, bo ruchy ma spokojniejsze (Miki był gwałtowniejszy), ale ona się przeciąga, rozciąga, popycha. A ja krótka w pasie, to se może sięgnąć i do biodra i do żołądka :-\
Gosiak, współczuje nocki. Ja od dawna nie śpie na płasko, tylko na boku z poduchą w kroku, a pod głową i plecami dwie ;-) Widać organizm powoli szykuje się do porodu, byle nie za szybko.
Mikoto, u Was jak zwykle pracowicie. Beż spokojniejszy, a ja właśnie lubię żywsze kolory. Choć nie chciałabym Krysi zafundowac żarówy po każdym otwarciu oczu.
U Ara znów zaczynają przebąkiwac o poligonie 12 listopada - 12 grudnia. Mam nadzieje, że to tylko takie badanie, bo jak nie to chyba ja się pofatyguje do jednostki i takiego im "poligonu" na robię, że sytuacja na Ukrainie to będzie pikuś.
Gulasz się gotuje, Miki śpi, za oknem 26 stopni. O takie chwile to ja lubię ;-)