reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Czy pomożesz Iwonie nadal być mamą? Zrób, co możesz! Tu nie ma czasu, tu trzeba działać. Zobacz
reklama

Czy babcie wam pomagają?

Troche stary temat, ale ze tak sie wyrazę ponadczasowy.
Ja mam zero pomocy od mojej matki (60 lat), a zeby bylo jeszcze lepiej przestala nawet dzwonic (telefon czy nawet sms) na urodziny swoich dwoch wnukow a moich synow dlatego ja niedlugo potem nie zadzwonilam ani na jej urodziny ani dzien matki. I tak minąl rok.
Nigdy jej na mnie nie zalezalo, nigdy nie czulam ze bylam/jestem dla niej wazna. Nawet kiedy jej powiedzialam ze jej konkubent molestowal mnie seksualnie podczas kiedy ona byla na porodowce urodzic jego dziecko (mialam wtedy 16 lat). Ona wychowywala mnie tylko z poczucia obowiązku, bo co ludzie powiedzą? Kiedy wyjechalam do Belgii, ulozylam sobie tutaj zycie - jej zycie leglo w gruzach, konkubent zabral jej ich dwie corki i ozenil sie z inna babką... Ona bez srodkow do zycia...
Sciagnelam ją tu i dzis zyje sobie calkiem godnie i dobrze na rencie. Po drodze jeszcze odzyskala jedną z corek ktora sama wychowala. No nic, nie oczekuje za to podziekowan do konca zycia i jeszcze dluzej. Przykre to ale obiecalam sobie ze nie bede za nią biegac i blagac dla mnie o troche matczynych z jej strony uczuc... Zainteresowanie...
Za to w druga stronę, moja tesciowa (72 lata) daje tyle od siebie, ze czesto jest mi niezręcznie... Tak duzo daje od siebie... Bo zostalam nauczona by zawsze radzic sobie bez pomocy innych? Tesciowa zawozi dzieci do szkoly, nawet do logopedy ze starszym raz w tygodniu itd
Ma 7 wnucząt i jednego prawnuka, a za chwile kolejnego wnuczka (oczekuje dziecka), dla kazdego z nich ma czas i zawsze jesli trzeba opiekuje sie. I nie wtrąca sie do mojego zycia. Nie ocenia nikogo i czesto mi przypomina by miec wiecej zaufania do zycia. Jestem pelna nieufnosci wobec otaczajacego mnie swiata, ale to chyba zasluga mojej mamusi...
Teraz gdyby tesciowa wymagala opieki, nie zostawilabym jej samej, ale gdyby to byla moja matka, nie podjełabym sie opieki nad nią, chocby mi placili...
Dziewczyny, cieszcie sie ze jestescie samodzielne i radzicie sobie same, to Wasze zycie i tym bardziej nie majac pomocy od bliskich jestescie Wielkie i niezalezne... Z drugiej strony wiem z doswiadczenia ze osoby ktore pomagaja innym czesto nie robia tego ot tak, np daja sobie prawo do oceny i wtrącania sie w zycie osoby ktorej pomagają... Mowią jak ma zyc... Jak mam sie godzic na to w takim ukladzie podziekuje, poradzę sobie sama...
 
reklama
Ja chciałam zapytać was forumowiczki, czy wasze mamy wam pomagają opiekując się pociechami, gdy wy pracujecie?
Moi rodzice odmówili mi jakiejkolwiek pomocy i finansowej i przy opiece przy dziecku. Już pisze o co chodzi. Mam narzeczonego i dwujke synków w wieku 2, 5 i 1, 5 roku. W zeszłym roku mój narzeczony wyjechał do Warszawy do pracy. Z pracy nic nie wyszło, bo robił za darmo, po prostu nie zapłacono mu. Z tego powodu wpadliśmy w duże długi, z których do tej pory nie możemy wyść. Ja chciałabym iść dop pracy, nawet na pół etatu, żeby jakoś wyjść na prostą, ale nie mam co zrobić z dziećmi. Dodam, że wynajmujemy mieszkanie, mamy jedną pensję, którą w większym stopniu pożera wynajem i ledwo starcza na życie. Moi rodzice powiedzieli, że oni nie są od siedzenia z dzieciakami i im się nie chce po prostu, kasy też nam nie chcą pożyczyć. Czuję się całkowicie bezradna na tą sytuacje. Jest nawet problem jak mam iść do lekarza, bo mam potrafi mi odwołać wizytę i często ciągam dzieciaków wszędzie ze sobą jak muszę coś załatwić na mieście. Mama tylko narzeka, że jest zmęczona i musi posprzątać, albo mówi, że się żle czuje. Mają samochód, a nie chce im się nawet podjechać do mnie i zabrać dzieciaków na plac zabaw czy na spacer, bo nie mają czasu ( mama nie pracuje, tylko tata ). Czy to aż tak trudno poświęcić wnukom czas?
Jest to bardzo straszne co mówisz i jest mi po prostu przykro. Szkoda, że tak sie zachowują, bo kiedyś oni będa potrzebować pomocy, a Ty oczywiście im tej pomocy pewnie udzielisz z dobrego serca, ale mogliby się przeliczyć. mam nadzieję, że z tych problemów wyjdziesz silniejsza, a ja trzymać kciuki mogę jedynie żeby wszystko się ułozyło
 
Do góry