reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Czy pomożesz Iwonie nadal być mamą? Zrób, co możesz! Tu nie ma czasu, tu trzeba działać. Zobacz
reklama

Czy cieszy was macierzyństwo?

reklama
Tylko tu nikt nie każe robić dziecka w tym wieku. Badanie mówią tylko, że płodność w niższym wieku (20-25l) jest duża lepsza niż płodność (26-40). A kto kiedy sobie będzie robił dzieci to już indywidualna sprawa. Ginekolodzy również podkreślają, że wiek ma wpływ na płodność, samo AMH można zbadać aby sprawdzić jak bardzo płodnym się jest. Jedna 29latka będzie miała niżej niż 1,0 a druga będzie miała powyżej. Także nie ma reguły, ale badania wskazują na to że płodnym sie jest najbardziej w młodszym wieku niż późniejszym.

Przeciez o tym mówię,jak twierdze, ze to indywidualna sprawa kiedy kto sobie będzie robił dziecko. Nie ma przymusu, ze ma byc wtedy a wtedy.
Badania….cóż, nie do wszystkich się odnoszą. A skoro tak to już niech każdy wyciągnie własne wnioski.
 
Nie przyjmuje żadnych założeń jeśli chodzi o kobieca płodność. Organizm to nie statystyka, będą różne przypadki.
Ale nie zgadzam się z badaniami, które twierdzą, ze najlepszy czas dla kobiety na ciąże jest w okolicach tego 25 roku życia bodajże. Bo dla jednej będzie a dla drugiej nie.
Spolecznie tez się wiele rzeczy pozmieniało i spora liczba kobiet po prostu nie ma odpowiedniej sytuacji na dziecko. Obojętnie czy chodzi o finanse, karierę czy sam fakt posiadania odpowiedniego faceta.
Ale jednak od lat wmawia się nam, kiedy najlepiej to dziecko mieć. I sporo kobiet dowala sobie presję „dziecko ma być przed tym a tamtym rokiem życia”. A co jak będzie rok później? Skakać z mostu trzeba? No nie.
Co do presji to się zgodzę. Chyba większość kobiet usłyszała przed 30, że „zegar biologiczny tyka”. Sama metryka nie powinna determinować decyzji o dziecku.

Ale tu nikt nie napisał, że po wieku x poczęcie i donoszenie jest niemożliwe. Statystycznie są na to mniejsze szanse po prostu, nie ma z czym dyskutować. Natomiast forsujesz teorię, że skoro wydłuża nam się średnia życia to wydłuża nam się płodność. No nie. Biologii nie oszukamy.
I owszem mamy przedwczesne menopauzy, niepłodne 20latki itp. To wynika jednak z organicznych patologii. A w przypadku 40latki większość gamet się nie nadaje, bo po prostu są zdegenerowane (jednak nadal będą takie zdolne do reprodukcji tylko jest ich mniej!). I jest to normalne, podobnie jak zmarszczki i siwe włosy. I tylko nie pisz, że są kobiety bez zmarszczek i ani siwego włosa po 70, bo wiem, że tak. Ale są w mniejszości.
Nasze normy społeczne i względy ekonomiczne biologia też ma w d*. Dlatego pokwitamy jako nastolatki a nie trzydziestolatki. Ewolucja potrzebowałaby na to to dziesiątek tysięcy lat a nie kilkudziesięciu.
 
No to bratowa miała szwagra i szwagierkę idealnych na wesele🤣 musiała trochę odczekać na kielicha z Wami😀 różnica pokolenia tak jak u nas. Jak widać życie płata figle a te akurat są przyjemne ❤️
I bratowa jest chrzęstną tego najmłodszego 😂 i właśnie z całego rodzeństwa z tymi najstarszymi mam najlepszy kontakt
 
Coś mi przyszło do głowy…te babeczki, które maja porownanie (ciąża w wieku 20 kilku lat i kolejna ciąże w wieku pozniejszym). Czy do tej późniejszej ciazy podchodzilyscie inaczej? Czym się różniło dla was to wczesne macierzyństwo od tego późniejszego?
Wiadomo, ze każda ciąża i każde dziecko inne ale może coś akurat utkwiło wam w pamięci?
Ja porównania nie mam, mając dwadzieścia kilka lat nie myślałam o dziecku i związanej w nim odpowiedzialnością. Dopiero co skończyłam edukacje i chciałam trochę „pożyć” i zobaczyć.
 
Czytałam wszystkie wypowiedzi i pewnie po mojej będzie hejt albo i nie ale może będzie mi lżej jak to wyrzucę z siebie bo myślałam nad tematem aby dodać i widzę że już coś podobnego jest a sama jakoś bym nie odważyła się chyba dodać czegoś swojego...



A więc... Bardzo chciałam mieć dziecko na prawdę jak widziałam koleżanki lub dziewczyny których nie znam z brzuchem lub wózkami zazdrościłam im. Nie zabezpieczaliśmy się 5 lat mówiąc co będzie to będzie ale co miesiąc i tak ciocia z Ameryki przyjeżdżała hmm.
Wkoncu po zmianie lekarza i mojej determinacji udało się są dwie kreski aż skakałam ze szczescia 😃
Wydawało mi się że jak powiem mężowi to będzie reakcja jak na tych filmikach co pary pokazują ale jednak nie bo to nie bajka tylko rzeczywistość obudź się halo! Powiedział " czarno to widzę " później po tym wszystkim powiedział że damy radę sobie. Chodziło o to że on zapracowany tu jeszcze zmiana ogrzewania czekała itp mniejsza... W trakcie ciąży gdybym nie poszła na drugie badanie prenatalne bym sie nie dowiedziała że urodzę synka z rozszczepem. Drugie już nie jest aż tak obowiązkowe jak pierwsze tym bardziej że chodzilam prywatnie więc się zastanawiałam czy iść ale to nie ma co oszczędzać bo nie zawsze wszystko widać na pierwszych badaniach... No były zgrzyty,czytanie o tym i stres ale pogodziliśmy sie z tym... Urodziłam swoje dziecko pierwsze o którym marzyłam od zawsze i mimo rozszczepu karmiłam piersią bo bardzo tego chciałam. Mimo że miał wadę bo jest po zabiegu oboje go bardzo kochamy od samego początku. Początkowo maz mi pomagał mimo że wolnego nie mógł wziąć to jeździł później albo wracał szybciej do pewnego czasu wszystko oczywiście... Ogólnie kocham swojego syna ale macierzyństwo mnie nie cieszy... Odkąd przestałam karmić piersią bo straciłam pokarm.. tata mi zmarł i widziałam jego ciało i jak go w worku wynosili coś strasznego... Walczyłam o pokarm miesiąc ale nie udało się z czego się nie cieszę ale do sedna... Jakoś odkąd nie karmie małego piersią i się z mężem nie układa i ja wszystko sama robię sprzątam,piorę, zakupy jak ta kretynka obładowana chodzę i wózek do tego bo inne kobiety to spacerek a ja czy deszcz czy słońce chodzę z tymi siatkami i plecakiem... Wszystko przy nim sama robię od dłuższego czasu on tylko pilnuje bo idę się kąpać albo pobawi się póki grzeczny i tyle. Albo jedzie rano do pracy i wraca wieczorem albo śpi do 10 i jedzie na 12 i wraca wieczorem taki to ma dobrze.. Nie zapyta czy może małego nakarmić w nocy bo ja wstaje o 6.30 czasem po 8 z dwoma lub jednym karmieniem. Mały czasem chodzi późno spać. Nigdzie nie wchodzę sama a jak wychodzę to tylko z dzieckiem bo go wiecznie nie ma a jak wyjdziemy razem to tam ja się nim zajmuje chodzi o karmienie, przewinięcie i wrócimy do domu on się kładzie albo idzie na tv a ja się zajmuje znowu dzieckiem zresztą podobnie nawet jest jak wróci z pracy różnicy nie ma. Co z tego że się chwilę pobawi ale nakarmić czy położyć spać to nie łaska. Chce iść do kosmetyczki muszę poprosić siostrę jedna czy druga aby mi została z małym, jadę do lekarza też proszę się aby ktoś mnie zawiózł bo mamy jedno auto no chyba że łaskawie znajdzie czas i zawiezie. Teraz skończył 6 msc i nie mam już pomysłów na te obiady i wszystko mnie tak przytłacza on się szybko nudzi ciągle mi się przestawia czasem idzie spać o 20 czasem około 24... Myślałam że będę się cieszyć z bycia mamą ale jest mi ciężko przyznaje i nie myślę o drugim a nawet nie mam z kim mieć drugiego bo z mężem to chyba 3 msc stosunku nie miałam... Dziecko nas poróżniło nie wiem czy dobrze to ujelam... Nic mnie nie cieszy. Sory może napisałam bez ładu i składu ale pisałam co mi przyszło akurat do głowy. Wiem że życie to nie bajka ale inaczej sobie to wyobrażałam 😔
Spokojnie to wszystko minie. Ja miałam podobnie, byłam strasznie przemęczona i zrezygnowana. Oddałam się dziecku, ale bez radości, bo siebie też gdzieś straciłam. Ale jak zaczął chodzić i przestałam karmić to nagle odżyłam. Potem zaczął w miarę normalnie spać itd. To samo przyjdzie i zobaczysz też początkowy nadludzki wysiłek opłaci się. Tylko odpuść sobie. Ja mam 40 lat i może mi jest łatwiej, bo nic nikomu nie muszę udowadniać.
 
Coś mi przyszło do głowy…te babeczki, które maja porownanie (ciąża w wieku 20 kilku lat i kolejna ciąże w wieku pozniejszym). Czy do tej późniejszej ciazy podchodzilyscie inaczej? Czym się różniło dla was to wczesne macierzyństwo od tego późniejszego?
Wiadomo, ze każda ciąża i każde dziecko inne ale może coś akurat utkwiło wam w pamięci?
Ja porównania nie mam, mając dwadzieścia kilka lat nie myślałam o dziecku i związanej w nim odpowiedzialnością. Dopiero co skończyłam edukacje i chciałam trochę „pożyć” i zobaczyć.
W sumie niewiele się różniło, prócz tego że wiedziałam co się z czym je, czego mogę się spodziewać.
Pierwsza ciąża była trudna, poród przedwczesny, późniejsze wizyty u lekarzy, rehabilitacja itd. Na częście wszystko zakończyło się dobrze.
Planując kolejna ciąże lekarz prowadzący zadbał by za wcześnie się nie zakończyła zakładając mi pessar. Obie były planowane więc badania przed nimi cxy suplementacji kwasu foliowego rozpoczęłam stosunkowo wcześniej.
Po porodzie wiedziałam już czego się spodziewać, więc podchodziłam do wielu spraw na luzie 😉 Wiedziałam już co z czym przysłowiowo się je. Nie czytałam miliona poradników, a słuchałam siebie i swojej intuicji.
 
@Cookie_ To podobne odczucia masz jak ja. Z tymże u mnie różnica wieku to 2 lata. Chyba po prostu człowiek przy drugim dziecku już wie czego się spodziewać. I nie próbuje być matką z okładki magazynu. I już wie, że nie musi kupić wszystkiego od razu, bo w razie W na kolejny dzień kurier wszystko doniesie pod drzwi.
 
Coś mi przyszło do głowy…te babeczki, które maja porownanie (ciąża w wieku 20 kilku lat i kolejna ciąże w wieku pozniejszym). Czy do tej późniejszej ciazy podchodzilyscie inaczej? Czym się różniło dla was to wczesne macierzyństwo od tego późniejszego?
Wiadomo, ze każda ciąża i każde dziecko inne ale może coś akurat utkwiło wam w pamięci?
Ja porównania nie mam, mając dwadzieścia kilka lat nie myślałam o dziecku i związanej w nim odpowiedzialnością. Dopiero co skończyłam edukacje i chciałam trochę „pożyć” i zobaczyć.

Mam cichą nadzieję, że będę mogła Ci konkretniej za rok odpowiedzieć na to pytanie.
Na tym wczesnym etapie jedyne co to czas starań - pierwsza ciąża 21, druga 25 lat i przy obu odstawiłam tabletki antykoncepcyjne, dostałam krwawienie z odstawienia i już tego właściwego okresu nie dostałam, w pierwszej w ogóle zero objawów, w drugiej tylko lekkie mdłości. Teraz starania od lipca do listopada. Od początku bardzo złe samopoczucie i okropne wymioty (a beta była ledwie 600), ciąża była pozamaciczna - oczywiście wszyscy twierdzą, że to przypadek ja nie wiem, według mnie nie da się w 100% powiedzieć, że to nie kwestia wieku. Nie wyobrażam sobie się teraz nie przebadać na wszystko na co dam radę, a w pierwszych ciążach nawet o tym nie myślałam. Zaszłam, donosiłam, urodziłam - było to dla mnie takie oczywiste. Teraz mam jednak duży stres co do tego, co może się stać.

Na pewno też mam większy spokój w głowie pod kątem samego wychowywania - będąc młodą mamą miałam strasznie narzucone, że skoro mam tak szybko dziecko i tak według wszystkich przegrałam życie to muszę pokazać jaka jestem idealna. Teraz mam na to wywalone totalnie, no i kwestia samej ilości czasu - nie studiuję, pracuję ale mam stabilną pozycję więc mogę wrócić do pracy nawet po X latach wychowawczego. Mniej spiny w każdym temacie na pewno. Z drugiej strony ogólnie czuję, że mam mało siły, mało energii, kiedyś każdy weekend spędzałam z dziećmi poza domem - teraz często wolę po prostu odpocząć i nic nie robić. Ale być może na macierzyńskim będzie mi łatwiej bo raz że właśnie nie będę musiała pracować, dwa chodzić na te wszystkie odchudzające treningi i zabiegi - ale to na razie tylko moje gdybanie i chciejstwo
 
reklama
@Cookie_ To podobne odczucia masz jak ja. Z tymże u mnie różnica wieku to 2 lata. Chyba po prostu człowiek przy drugim dziecku już wie czego się spodziewać. I nie próbuje być matką z okładki magazynu. I już wie, że nie musi kupić wszystkiego od razu, bo w razie W na kolejny dzień kurier wszystko doniesie pod drzwi.
I ja mam dokładnie tak samo. U mnie różnica 1,5 roku. Odnoszę wrażenie, ze gdy urodziłam synka (pierwsze dziecko) to wciąż na coś czekałam, na pierwszy miesiąc, kiedy przestanie płakać, na lepsze noce, na większe przerwy w karmieniu, aż usiądzie,az zacznie chodzić... I cały czas czekając wydawało mi się, że wtedy będzie łatwiej... A teraz mam miesięczna córeczkę, 20 miesięcznego synka, w trakcie szaleńczego buntu 2latka 🤣 nie czekam... Kiedyś płacz synka mnie przerażał, bałam się, że zacznie płakać i sobie nie poradzę, nie będę wiedziala dlaczego, nie będę umiała go uspokoić. A teraz dochodzę do wniosku, że lepiej odczytywałam powodu jego płaczu jak był malutki 🤣🤣🤣 bo teraz jak ryknie bez powodu, gdy przed sekunda zanosił się ze śmiechu, to dopiero mam zagadkę o co mu chodzi 🤦🙈
A tak na poważnie, jestem chyba bardziej świadoma wszystkiego i do wszystkiego podchodzę z większym spokojem i dystansem...
 
Do góry