ooo...tak spojrzalam wstecz na suwaczek Magi i stwierdzilam, ze chyba opis porodu trzeba przyspieszyc, a i tak nie wiadomo czy juz nie za pozno

no wiec jakis tydzien przed porodem zaczely sie skurcze przepowiadajace - prawie za kazdym razem regularne i trwaly az do 3 godzin. bylam juz zmeczoa czekaniem kiedy to w koncu nastapi, a jak minal termin to juz wogole mialam depreche, tak wiec kiedy po raz kolejny skurcz obudzil mnie o 1.00 w nocy 16 listopada pomyslalam sobie, ze to pewnie znowu falszywy alarm. oczywiscie nie moglam spac, bo skurcze bolaly, ale spokojnie szlo wytrzymac. przekoczowalam tak cala reszte nocy przy kompie, a o 6.00 rano mialam awanture z mezem, ktory chcial isc do pracy!!!!!!!! myslal, ze znowu wszystko sie skonczy tak jak poprzednio, ale ja przeciez mialam te skurcze regularne co 10 min. juz od 5 godzin!!! po pewnym czasie doszlismy do porozumienia i zalatwil sobie urlop. o 8.00 pojechalismy do poloznej ze szkoly rodzenia, zeby zobaczyla jak sytuaja wyglada - mialam prawie skrocona szyjke i rozwarcie na 1,5cm. kazala pojechac do domu, zrobic lewatywe i porzadnie sie najesc

po czym jechac do szpitala. tak zrobilismy. ja bylam cala w skowronkach, ze W KONCU nastapil ten dzien!!!! naprawde moje szczescie nie znalo granic ;D i mysle, ze dzieki temu nie wspominam porodu az tak zle, momo ze bylo ciezko.
po wstepnych formalnosciach i badaniu dowiedzialam sie, ze rozwarcie na 3cm. potem ktg i tu sie okazalo, ze skurcze sa co prawda regularne, ale slabe...cdn. bo mala sie obudzila ;D