Witam ponownie! Od czasu mojego ostatniego postu minął prawie rok. Wtedy byłam w ciąży i trochę przytyłam (w 9 m-cu ciąży ważyłam 93 kg - łącznie w czasie ciąży przytyłam 13 kg), a przecież przed ciążą do tych "drobnych" nie należałam. Od razu po porodzie ubyło mi 7 kg, ale i tak zostałam z poważną, przerażającą nadwagą. Los chciał, że po ciąży został mi oprócz dzieciątka i nadwagi jeszcze jeden "prezent" - kamica woreczka żółciowa. Okropne ataki tzw. kolki pęcherzykowej były nie do zniesienia. Kilka razy lądowałam na pogotowiu, bo nie wiedziałam co się ze mną dzieje. Wreszcie poszłam do lekarza i okazało się, że mam kamienie w woreczku żółciowym - ponoć częsta pozostałość po ciąży, kiedy to gwałtownie zmienia się sposób odżywiania i przemiana materii. Jedyna rada - radykalna zmiana diety. Musiałam przejść na tzw. dietę wątrobową - mówie wam - zgroza! Zero tłuszczu, smażonego, zero słodyczy - zwłaszcza czekolady, zero potraw ciężkich, wzdymających. Każde odstępstwo kończyło się atakiem potwornego bólu, którego nie były w stanie uśmierzyć tak silne leki jak ketonal czy nospa domięśniowo. Moja ostatnia wigilia wyglądała tragicznie - szklanka naparu z rumianku to było wszystko, na co mogłam sobie pozwolić a i tak zwijałam się przez całą dobę z bólu. "Dzięki" chorobie i wymuszonej nią diecie schudłam prawie 15 kg (w 5 m-cy) i obecnie ważę sporo mniej niż przed zajściem w ciążę. Dwa tygodnie temu miałam wycięty woreczek żółciowy i przez miesiąc od operacji muszę stosować specjalną dietę. Może uda mi się coś jeszcze schudnąć. A co potem? Mam nadzieję, że nie wrócę do potraw smażonych, że uda mi się w dalszym ciągu ograniczać słodycze za którymi przepadam. Nie podjadam też w pracy - co było jedną z przyczyn mojej nadwagi. Czekam na cieplejsze dni, bardziej zachęcające do długich spacerów z dzieciaczkiem. Więcej ruchu też się przyda. Pozdrawiam!