JESTEŚMY W DOMU,stop
EMIL PO ZABIEGU.stop
POBYT SIĘ PRZEDŁUŻYŁ stop
A teraz o całym pobycie,w skrócie
Byliśmy już w Kielcach o 7,przyjęcie na oddział,zajęło ponad godzinkę.
Potem dali łóżeczko na sali i kazali czekać.
Było zaplanowanych 8 zabiegów na ten dzień,i z tego co wiedziałam małe dzieci,
miały iść na zabiegi pierwsze w kolejności,no bo im gorzej wytłumaczyć,że nie wolno jeść i pić.
No ale już o godzinie 12 byłam tak załamana,
bo Emilek płakał bo był głodny,chciało mu się pić,
i chciał do domu.
I z tego płaczu i zmęczenia zasnął.
No ale rano minęło,południe też,a nas na zabieg nikt nie zabiera.......
No i nadeszła chwila,przed 14 zabrali Emilka na blok operacyjny.
Sam zabieg trwał 50 minut.
O 15 zszedł z bloku na OIOM na salę wybudzeń,i mnie do niego poprosili.
Jak zobaczyłam go to aż mi ciarki przeszły,
leżał taki bezbronny,wśród tych kabelków i aparatury.
Na oiom-ie byliśmy do 17,po 17 na salę swoją nas zawieźli.
No i czekamy na lekarzy,jeden nam powiedział że spoko o 23 wychodzimy.
Więc czekamy,minęła 22 do nas nikt nie przyszedł.
koło 23 pytam lekarza co z naszym wypisem,
a on do mnie z ironicznym uśmiechem,jakim wypisem,przecież wy zostajecie na noc.
Bo zabieg był późno,i nas nie wypiszą.
Nie omieszkam wspomnieć ,że przeprowadziłam dość ostra wymianę zdań z tym lekarzem,że sobie robią żarty z ludzi,bo skoro po obchodzie o 19 wiedzieli że zostajemy na noc,mogli nas poinformować,o tym.
Mąż by nie siedział,z nami do końca.
A ja przygotowałabym się jakoś na nocny pobyt.
A tak to nie miałam gdzie kupić nawet kawy,i się napić,ani coś zjeść.
Bo po 17 jak zjadłam to potem już mówię zjem w domu,jak dojedziemy.
Rafał wyjechał z pod szpitala o 23.45,był w domu przed 1 w nocy,szybki sen i o 8 był już z powrotem.
Teraz się cieszę że już jesteśmy w komplecie.
Odebrałam Maciusia od mamy.
Wszedł do domu,i popłakał się jak zobaczył śpiącego i zmęczonego Emilka.
Kocham ich nad życie.
Buziaki