reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Czy pomożesz Iwonie nadal być mamą? Zrób, co możesz! Tu nie ma czasu, tu trzeba działać. Zobacz
reklama

Fotki i filmiki

reklama
pod jednym względem widok jest okropny.. te wszystkie rurki, kabelki, wenflony...
pod drugim to widok wspaniały! wreszcie naprawione to, co matce naturze się nie udało! i oby już zawsze było dobrze!
 
Kochane dziewczyny, przepraszam ale usunelam poprzednie zdjecie, bylo zbyt golutkie, a tak do konca nie jest wiadomo kto nas podczytuje... Zalaczam inne.
 

Załączniki

  • Julian after the operation.jpg
    Julian after the operation.jpg
    24,6 KB · Wyświetleń: 124
bidulek malutki :-(
oby jak najszybciej wyszedl z tego i wrócił do doskonałego zdrówka:tak:
Mamaflavii, jesteś cholernie silna! ja wiem, że matka musi... nikt inny, tylko matka. i nie ma czasu na płaczki, dziecko musi widzieć mamę w dobrej formie, z uśmiechem na twarzy. i pamiętaj, że my wszystkie Cię tu wspieramy. i nie tylko tu. kciuki za Julianka trzymają moje koleżanki spoza lutego 2009 (oczywiście wszystko anonimowo, bez ujawniania nicka. nie obawiaj się), mam nadzieję , że się nie gniewasz.
 
Dokładnie tak jak pisze Elwis - nikt tylko matka musi przez to wszystko przejść z uśmiechem na twarzy, mimo że ledwo powstrzymuje łzy a w sercu strach przeogromny. Asiu, podziwiam Cię bardzo mocno i z całego serducha wspieram, choć tylko tak wirtualnie. Jak patrzę na zdjęcie Julianka mam wielką ochotę go utulić, wycałować...
 
reklama
Dzieki dziewczyny! Jak juz pisalam Adze, nie wiem czy mam wieksza sile niz inne z Was - mysle, ze nie. Mysle, ze Wy inne matki po prostu jeszcze o tym nie wiecie, bo prawde mowiac nikt z nas tak do konca siebie nie zna, uwiezcie mi, predzej czy pozniej sa takie sytuacje, ze nasze wlasne reakcje nas samych zaskakuja, zarowno w tym pozytywnym jak i negatywnym sensie. Takie ekstremalne doswiadczenie na pewno zmienia czlowieka, nie wiem czy na lepsze, czasem mam wrazenie ze wrecz odwrotnie, ale jedno jest pewne, ze potem patrzy sie na wszystko z wiekszego dystansu i docenia to co inni biora za oczywistosc, za cos co sie nalezy, na co sobie zasluzyli itd. Bo tak naprawde to wszystko, absolutnie wszystko co mamy jest darem i tu nasze osobiste zaslugi czy wlasne pobozne zyczenia nie maja znaczenia. No i jeszcze jedna wazna lekcja - zyjcie teraz, nie w planach na przyszlosc, nie przeszloscia i jak to bylo kiedys dobrze czy niedobrze, ale "tu i teraz" - bo tak w sumie to wlasnie "tu i teraz" jest najwazniejsze, wlasnie teraz tworzycie to co potem bedziecie milo wspominac i swoje wlasne szczescie, a daleka przyszlosc zostawcie, bo tak do konca naprawde nie wiadomo co bedzie, a i my ciagle sami sie zmieniamy i przemieniamy.
Ktos kiedys powiedzial, ze pieklo i raj sa tu i teraz na ziemi i to my sami sobie je tworzymy. Ja doskonale wiem co jest moim rajem - bylam juz tam, a teraz pod wplywem choroby Julianka zdalam sobie sprawe, ze wlasnie przeszlam przez pieklo, poznalam i poczulam doglebnie chyba wszystko: najgorsza strone ludzkiej natury, brzydote nas samych, absolutny brak nadziei, zwatpienie i calkowita bezradnosc. Na szczescie w jakis przedziwny sposob nie stracilam z oczu tego malego swiatelka w tunelu i wydostalam sie na zewnatrz i mam nadzieje, ze nie bede musiala juz tam wracac.
Elwis - oczywiscie, ze nie mam nic przeciwko temu, mozesz podac i nicka, nie przeszkadza mi to, wrecz przeciwnie cieszy mnie, ze tak duzo ludzi trzyma kciuki za Julianka. Podziekuj wszystkim tym dziewczynom w moim imieniu.
Wlasnie dowiedzialam sie od innej matki na forum, ze gdzies tam w Anglii jest drugi malenki chlopczyk, ktory od miesiaca przechodzi wraz z rodzina przez dokladnie to samo co my, te same poczatki i objawy choroby, ten sam nowotwor, to samo umiejscowienie, ten sam dramat - az wierzyc sie nie chce, ale takie wlasnie jest zycie w swojej wielostronnosci: piekne, ale i bolesne i nieobliczalne....

Aga, wybacz to maja dluga dygresje filozoficzna, wiem, ze powinnam sie tak rozpisywac na innym watku, a nie na fotkach - ale to Elwis tak mnie natchnela ;))
 
Do góry