dzien dobry
rany ale stres przezyłam



. Poszlismy z kuba na kontrole tego zapalenia oskrzeli. Juz jest duzo lepiej, jeszcze 2-3 dni ma pobrac syropy i bedzie ok.
U lekarza kuba mega grzeczny, pieknie siedzial jak go badala, tylko buzki nie bardzo sie chcial pokazac.
Ale musielismy zrobic te zlecone badania, z moczem sie nie udalo

nie nasikal do woreczka

.
I tu sie zaczynaja schody. Z pobraniem krwii to myslalam ze zejde z emocji. Mial OB zlecone i musiala z zyly, wybrala reke scisnela, wbila sie w zyle i dupa, nie leci krew, kubus bidulek patrzyl co mu robi i nawet nie pisnal, a ona dziubala ta wbita igla w rozne strony i nie mogla w zyle trafic



, Ona sama powiedziala ze sie az spocila ze strachu a ja to czulam ze mi slabo jak na to patrzylam

. Wiec co, zmiana reki. Z druga juz bylo ciut gorzej bo kuba zaczal sie skarzyc i troszke poplakiwal ale na szczescie sie udalo


.
Mowie Wam jakie to stresujace przezycie bylo



.
Ale pielegniarka powiedziala ze mozemy byc z niego dumni bo to sie nie zdarza zeby takie male dziecko tak spokojnie siedzialo na pobraniu/ i praktycznie nie plakalo.
W sumie najgorzej to znosil przyklejenie plastra, nie mogl go zniesc i kazal sobie zdjac

.
ciekawe jak wyjda wyniki, mam nadzieje ze wszystko ok.
dobra to tyle jak narazie ode mnie