Aśko ja podobnie robię czasami z tylko ja mrożonki mam różne(za free) mieszanki chińskie, włoskie i wszelakie

Pyszna sprawa, szybka i tania+porcja duża!!!!
Inka zdrówka dla Aleksego,biedny, żeby mu szybko to przeszło paskudztwo.
Maleństwo mam nadzieję, że Zuza już lepiej, czytałam co u Was, że w szpitalu byłyście. Nie zazdroszczę.
Phelania Alutek jest Boskim przystojniakiem. Marcel dogania brata, jest podobny tylko ciemniejszy(takie mam wrażenie). Co do Marcela jeszcze to 3mam mocno kciuki u rąk i nóg, żeby rehabilitacje dobrze znosił i żeby wszystko się szczęśliwie zakończyło. Dość tych stresów. A kysz!
Sorki, że tak jak Filip z Konopi ale usiłuję wrócić tu na forum-nie wiem jak się uda-na grupie jestem cały czas!
Milva poczytałam, że z Bartkiem słabo z jedzeniem. Nina ostatnio też bywa marudna. Ale staram się nie poddawać. Jednak jak podje to od razu humor na lepszy więc staram się jak ją karmię, to budować wierzę z klocków by ona mogła ją burzyć(między czasie 3 łyżki do buzi haha) albo rozkładam książki i pytam gdzie kotek, piesek i reszta zgrai. A ostatnio kupiłam jakąś książeczkę z naklejkami, to hit, jadła i odklejała, naklejała na książeczkę i na wszystko dookoła. Zjadła a mi lżej od razu.
Sosnowiczanka ale fajny pomysł z tą kaszą ryżową na mleku krowim. Muszę spróbować-ale to i tak łyżką u nas, bo butelka i smoki nie istnieją. Zaś ja daję młodej 2% albo3,2% u nas hitem jest takie prosto z lodówki ale i ciepłe wypije. Generalnie nic jej nie jest a spożywa takie już od 9 miesięcy praktycznie.
Agata proszę Cię ;*jeśli martwisz się tak bardzo o Mikołajka badanie...to ja rozumiem to ale musisz do tego podejść tak, że on wyczuwa Twoje emocje i Ty nie możesz się bać, bo on się będzie bał. Musicie to przejść, przetrwać najłagodniej jak to możliwe. Tulę!
Kupinosia ale fajnie Wam sielankowo na tym Waszym Rancho!
Więcej Was nie nadrobię, bo produkujecie sporo ;P
Przez wakacje trochę Was zaniedbałam, mam nadzieję, że tęskniłyście, bo ja bardzo

Ale teraz Was Wykocham haha tak mocno, że będziecie mieć mnie dość.
U nas po staremu. Żłobek w poniedziałek. Ja martwię się o choroby, których nie ma jeszcze ale każdy mnie straszy. Dziwnie tak, bo dziecko me w marcu/kwietniu ostatni raz jakieś gile miało...może gorączkę. Praca dom... z przykrością stwierdzam, że robi się chłodniej. Teraz znów 10 miesięcy zimy na 2ch miesięcy lata. BOŻE NIE...NIENAWIDZĘ.
Optymistycznie podchodzę do życia, dużo się śmieję.
Dziś szalałam z Niną. Cudak mały. Tańczyłyśmy przy Zdzisławie Sośnickiej, potem przy Wodeckim...przytulańca i przy Gutku to tak już wiecie z jajem... Ganiamy się. Nina rozstawia mnie gdzie mam stać, siedzieć albo z którego kąta wyskoczyć by ją przestraszyć. Strasznie rządząca. Hahaha ale za to jak biegam i udaję zająca albo robię jakieś miny to ona też ze śmiechu ze mnie nie wyrabia. Myślałam, że nie ma we mnie dziecka już i miałam taką blokadę po ostatnich wydarzeniach. A jednak...potrafię. Kocham ją. Zasypiam z Nią, ona obejmuje SIEBIE moją ręką, głaszcze i mówi MOJA... Boże fajnie, że mamy siebie. Czym było by moje życie bez Niej. Nie potrafię sobie wyobrazić.
Oczyszczam się, swoje serce

Mało myślę o przeszłości. W przyszłości-najbliższej stawiam na zrobienie prawka i to już na jesieni. Po nowym roku może jakieś autko, co bym z Ninką wszędzie dojechała. I na bank w kolejne wakacje gdzieś wyjedziemy. Nie byłyśmy jeszcze a zasługujemy i potrzebne to nam. Razem w innym klimacie.
Myślę o szkole. Może z sesją zimową zacznę znów się uczyć, jak nie to od następnego roku akademickiego.
Muszę inwestować w siebie, żeby Nina miała wszystko to co miałam ja. No bo spełniona mama, to mama szczęśliwa... a szczęśliwa mama to szczęśliwa Ninka.
Dobranoc Kozuchy