Zdrówka, szczęścia i samych dobroci dla Zuzi w dniu pierwszych urodzin ! :-)
Phelania- mojej nie chce sie trzymać butelki w czasie jedzenia, leniuch
Milva- Kasia sama potrafi długo sie bawić ale jak coś jej dolega czy jest śpiąca to łapie sie nogi,marudzi i płacze nawet na kolanach czy rączkach
Rojku- mała zgrzyta zębami w dzień czasami
Ewka- też mam w planach poczytać o wyprawach Martyny
Dziewczyny jaki miałam niefart że sie przytrułam akurat tuż przed imprezą urodzinową. W piątek na kolacje zjadłam yyy wpierw słodycze, potem sałatke jarzynową a tam ogórki kiszone, potem jeszcze Danio wciągnęłam. Już w nocy miałam potworne mdłości a rano wymioty, biegunke i dreszcze. Za głupotę sie płaci.
Pierwsi goście mieli być 11-12 a ja o 9.30 jeszcze leże w łóżku w totalnej niemocy. M mówi że ostatnia szansa żeby zadzwonić do chrzestnego i odwołać, przełożyć zanim do nas wyjadą. Nie chciałam tego i jakoś sie zmobilizowałam. Podział ról do imprezy był taki że M robi zakupy i pichci a ja sprzątam i zajmuje sie dziećmi. Dobrze że dzień wcześniej uprasowałam obrus i zrobiłam sałatkę jarzynową. Pomalutku robiłam swoje co dałam rade, ale nawet nie byłam w stanie małej zmienić pampka. Jeszcze dziś mi słabo i mam zawroty głowy. Masakra. Mała ryczy musze spadać...sama jestem bo M poszedł z Olo do kościoła
Phelania- mojej nie chce sie trzymać butelki w czasie jedzenia, leniuch
Milva- Kasia sama potrafi długo sie bawić ale jak coś jej dolega czy jest śpiąca to łapie sie nogi,marudzi i płacze nawet na kolanach czy rączkach
Rojku- mała zgrzyta zębami w dzień czasami
Ewka- też mam w planach poczytać o wyprawach Martyny
Dziewczyny jaki miałam niefart że sie przytrułam akurat tuż przed imprezą urodzinową. W piątek na kolacje zjadłam yyy wpierw słodycze, potem sałatke jarzynową a tam ogórki kiszone, potem jeszcze Danio wciągnęłam. Już w nocy miałam potworne mdłości a rano wymioty, biegunke i dreszcze. Za głupotę sie płaci.
Pierwsi goście mieli być 11-12 a ja o 9.30 jeszcze leże w łóżku w totalnej niemocy. M mówi że ostatnia szansa żeby zadzwonić do chrzestnego i odwołać, przełożyć zanim do nas wyjadą. Nie chciałam tego i jakoś sie zmobilizowałam. Podział ról do imprezy był taki że M robi zakupy i pichci a ja sprzątam i zajmuje sie dziećmi. Dobrze że dzień wcześniej uprasowałam obrus i zrobiłam sałatkę jarzynową. Pomalutku robiłam swoje co dałam rade, ale nawet nie byłam w stanie małej zmienić pampka. Jeszcze dziś mi słabo i mam zawroty głowy. Masakra. Mała ryczy musze spadać...sama jestem bo M poszedł z Olo do kościoła

