reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Czy pomożesz Iwonie nadal być mamą? Zrób, co możesz! Tu nie ma czasu, tu trzeba działać. Zobacz
reklama

jak odejść i jak to rozwiązac.

kobietka zapewne o mnie ci chodzilo ze pod postem agusi napisalam ze bzdury pisze....a dlaczego? bo na opak zrozumiala problem autorki i zaczela ja za to krytykowac! (ze skoro rodzina jej przeszkadza to nie musiala jej zakladac! - a zupelnie nie o to chodzilo.) wiec prosze..czytaj uwaznie :)
 
reklama
Muszelko: rozumiem co chcesz powiedziec, ale nie krzycz juz na mnie, bo sie czuje jak mala dziewczynka, ktora cos przeskrobala;-).
Jestem zdania ze to jak sie odnosimy swiadczy o nas samych, wiem tez ze czasem nerwy biora góre, wiadomo hormony i te sprawy:tak:, ale moi rodzice zawsze mi powtarzali zwalczaj zle lub niemile dla ciebie zeczy dobrem i spokojem.
Kinga: czytam uwaznie, wiem dlaczego napisalas tak jak napisalas, z jednej strony jak juz pisalam, autorka troche sama jest sobie winna ze od razu gdy sie wydalo nie odeszla, poprzez to wszyscy ucierpieli zapewne wiele no i ona sama nie miala prywatnosci.Gdyby sie troszke zaglebic myslami to robila to dla dobra rodziny, czyli posrednio rodzina utrudniala jej posiadanie wlasnego zycia przez zaborczego meza.Wiadomo serce nie sluga, ale mysle ze wczesniej tez musialo sie im nie ukladac, albo sie nie dobrali, albo w pewnym momencie pogubili sie i nie zawalczyli o swoje malzenstwo.Zawsze jest tak ze wina lezy po srodku.
 
Ostatnio edytowane przez moderatora:
kobietka bardzo madrze rodzice ci powiedzieli :)

takajedna ja ci powiem ze nie warto czekac....z perspektywy twoich dzieci. One naprawde widza wiecej niz tobie sie wydaje i obawiam sie ze twoj 14letni syn doskonale wie co sie miedzy wami dzieje i ze nie jest to nic dobrego :( ....moja mama miala identyczna sytuacje jak ty, a zdecydowala sie dopiero po 18 latach malzenstwa odejsc....duzo widzialam i slyszalam i wiesz mi - nie warto czekac...a juz napewno nie dla dzieci....
 
Nie wiem czy ta odpowiedz jest kierowana do mnie, ale tak podejrzewam.
1. Krzykiem na necie jest pisanie wielkimi literami. Zdarza mi sie, ale nie tym razem.
2. Sama czula jestem na forme wypowiedzi i zwrocilabym uwage na "niegrzeczne" zachowanie. Pisanie komus, ze bzdury pisze (czy glupoty) to jeszcze nie jest obrazanie ani nic niegrzecznego. Kazdemu sie czasem zdarzy palnac glupote lub bzdure. Mnie tez. To, ze napisalam, ze one kogos obrazily nie bylo usprawiedliwieniem mojego (czy innych osob) zachowania, ale pokazanie Ci, ze patrzysz wybiorczo i nie jestes obiektywna (w tym konkretnym przypadku!!!).

Dziewczyny. Odpuszczam! Mam dosc. Od teraz bedzie tylko na temat!
 
Wykrzykniki tez sie licza jesli atakuje sie kogos masa wykrzykników to nic dziwnego ze powstaja konflikty.Nie mysle wyboiórczo, rozumiem autorke i nie krytykuje jej, poprostu niegrzeczne jest wypraszanie kogos i ocenianie jego doswiadczen na podstawie wieku, kazdy jakies ma a starsze kobiety maja ich poprostu wiecej, kazdy odnosi sie na temat na podstawie wlasnych przezyc, i swojej wiedzy czy postrzegania danej sprawy.
Gdyby isc tym tropem to doszlo by sie do wniosku ze to jest dzial dla starszych pan, podejrzewam ze Aga chciala przedstawic sytuacje oczami dzieci, sama to przezyla wiec nie mozna mowic ze nie ma o tym pojecia. skoro syn zwiazany jest z ojcem to na pewno mysli w sesie "mama ma innego i jego woli od nas", tez bym tak pomyslala w jego wieku, i jestem obiektywna.
 
Ostatnio edytowane przez moderatora:
Moja rodzina byla wlasnie na pokaz. 14 lat malzenstwa byly walka o rodzine dla dobra dzieci. Nie pamietam rodzicow naprawde szcesliwych. Pamietam, ze byly takie tylko chwile, ktore szybko mijaly. Pamietam moja zazdrosc o normalnych rodzicow swoich przyjaciol. Pamietam ulge, kiedy sie dowiedzialam, ze sie rozwiedli! Moj brat mial wtedy 8-9 lat. Jemu to zajelo wiecej czasu, bo uwazano ga za zbyt malego aby mogl cos zrozumiec. A jednak pamietal, ze rodzice szczesliwi nie byli. I tez z ulga patrzyl jak oboje ukladaja sobie zycie na nowo. Ja zostalam z tata, brat - z mama, ale taka byla wtedy koniecznosc. Dziekuje rodzicom za to, ze rozstali sie "na poziomie" i dzis moge ich posadzic przy jednym stole w np. Wigilie, albo urodziny Misi. Ale zaluje, ze tak dlugo sie ze soba meczyli, bo dopiero po latach, w czasie psychoterapi, wyszlo ze mnie to, jaki duzy wplyw miala moja owczesna sytuacja rodzinna na pozniejsze moje dorosle zycie.

Dzieci bardzo wczesnie zaczynaja byc dobrymi obserwatorami. Tylko malo z tego rozumieja. Jesli im sie nie tlumaczy - moga rozumiec bardzo blednie i niepotrzebnie cierpiec. Ja dlugo myslalam, ze tata nie wraca do domu na noc, bo ja bylam niegrzeczna w ciagu dnia. To tylko taki banalny przyklad.
 
AbEja Nie porównuję zbierania malin do dyskotek... Napisałam tylko że się lepiej zabawiłam zbierając te maliny niż na dyskotece i nie wiem jak można się tam dobrze bawić..to tyle...
kobietka22 Zgadzam się z Tobą.... Wiesz czasami mam wrażenie że ktoś pozjadał wszystkie rozumy..Ja mam swoje podejście do różnych spraw a to że komuś ono nie pasuje nie znaczy że jestem wyidealizowana czy nie mam pojęcia o życiu...Jeżeli ktoś po danej opini ocenia człowieka to ja też mogłabym o pewnych osobach wiele wywnioskować ..ale tego nie robię bo mam na tyle tolerancji że rozumiem ich poglądy..A to że ktoś nie rozumie podstawowych wartości to już jego problem...
takajedna Ok nie pisałam tego o Tobie..Napisałam ( tak jak Muszelka , Kinga MZ ,AbEja ,fifi czy inne które twierdza że trzeba spojrzeć na wszystko z każdej strony nie tylko z jednej) Więc ja spojrzałam na to z tej strony którą znam żeby Cię ostrzeż delikatnie mówiąc... Radze odejść bo dzieci się będą bardziej męczyć w takim układzie i tyle ode mnie:-) A jeśli komuś nie pasuje że piszę o własnych doświadczeniach i pokazuje jacy niektórzy ludzie są to trudno..Najlepiej przestane pisać i znikne...bo nie ma co dyskutować z ,,doświadczonymi"
muszelka Może w Twoim miejscu zamieszkania są jeszcze kluby warte uwagi...nie mówię że nie... Ale są też takie do których nie puściłabyś swojej młodzieży i mówię całkiem poważnie...A czy wierzysz czy nie to tylko też o waszych klapkach na oczach świadczy.... I nikogo na tym forum nie obrażam...w przeciwieństwie do Ciebie bo niejednokrotnie opisałaś moją osobę tylko po tym co opisałam ( historię z życia) Chciała rady więd dałam jej radę i opisałam swoją historię i jakie osoby z jakim podejściem znam.... Ale i tak tłumaczysz sobie po swojemu
malinka1 fajna historia..>Dobrze że Ci się ułożyło..Załkowicie rozumiem twoje położenie bo też nie wytrzymałabym gdyby mój mążcałe dnie np. pomagał swojej mamie a ja na boku i w ogóle gdyby rodzina była dla niego na boku i nie miałby czasu...
 
Nie ma problemu...A w poście się już nie wypowiadam... Bo to post dla ,,doświadczonych" a ja nie mam pojęcia o życiu bo jestem dzieciakiem dlatego nie będe już nikomu opowiadać o swoim życiu ani o tym jak coś odbieram skoro innym to nie odpowiada ;) Miłego pisania na forum
 
reklama
Muszelko: rozumiem co chcesz powiedziec, ale nie krzycz juz na mnie, bo sie czuje jak mala dziewczynka, ktora cos przeskrobala;-).
Jestem zdania ze to jak sie odnosimy swiadczy o nas samych, wiem tez ze czasem nerwy biora góre, wiadomo hormony i te sprawy:tak:, ale moi rodzice zawsze mi powtarzali zwalczaj zle lub niemile dla ciebie zeczy dobrem i spokojem.
Kinga: czytam uwaznie, wiem dlaczego napisalas tak jak napisalas, z jednej strony jak juz pisalam, autorka troche sama jest sobie winna ze od razu gdy sie wydalo nie odeszla, poprzez to wszyscy ucierpieli zapewne wiele no i ona sama nie miala prywatnosci.Gdyby sie troszke zaglebic myslami to robila to dla dobra rodziny, czyli posrednio rodzina utrudniala jej posiadanie wlasnego zycia przez zaborczego meza.Wiadomo serce nie sluga, ale mysle ze wczesniej tez musialo sie im nie ukladac, albo sie nie dobrali, albo w pewnym momencie pogubili sie i nie zawalczyli o swoje malzenstwo.Zawsze jest tak ze wina lezy po srodku.


powód!
chcesz znać powód ? dlaczego nie odeszłam na samym poczatku, jak się wydało.?.. a właściwie się nic nie wydało, tak jak napisałam na poczatku, mąż tylko przeczytał coś, co nie miało większego znaczenia i nic z tego nie wynikało.. mąż zrobił aferę - że go zdradzam, ten KTOŚ był jeszcze nikim, ja go dopiero poznałam a w domu zrobiło się piekło.. nie mogłam odejść, bo ja nie miałam do kogo i gdzie odejść i nie miałam podstaw, myślałm, że świat mi się zawalił, w domu mimo tego, że zapewniłam męża że nic się nie wydarzyło, że ja go tylko poznałam i rozmawiałam..., że były to tylko kilkudniowe niewinne rozmowy a raczej przekomarzania się ....... niestety do tej pory nie może mi wybaczyć i jego celem życiowym chyba stało się "wbijanie gwoździ we mnie" .. i właśnie wtedy ten KTOŚ przez te wszytkie dni, nie zrezygnował z kontaktu ze mną ... na swój sposób pocieszał, wspierał i samo z siebie rozwinęła się wielka więź i trwa to już ponad dwa lata... i całe szczęście że go mam
 
Do góry