reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

reklama

Jak samopoczucie, mamusiu?

cześć dziewczyny :-)

aqua, jak to zwykła mówić moja pani gin: Mężem, psem i dzieckiem nie pochwalisz się kiedy chcesz.... Ja wierzę, że Kuba będzie miał rodzeństwo, jak nie teraz, to ... BĘDZIE :-)

My też na etapie "wypatrywania" ale też nie czuję się ciążowo :-D

Ostatnio byłam na spotkaniu mojej licealnej klasy (z okazji 10-lecia zdania matury) i spotkałam moją koleżankę ze szkolnej ławki, która jest po akcji rakowej. Przeszła wiele, nie będę tu się zagłębiać w szczegóły, ale przychodziła chemię, radioterapię, straciła włosy (już odrosły... :-) ) i jest pełna życia. Okazało sie, że do rozwoju choroby m.in. przyczyniła się ciąża, ogólne osłabienie organizmu, a dziewczyna bardzo chce mieć drugie dziecko... I ma zagwostkę...

Piszę Wam to po to, że w sobotę uświadomiłam sobie, jak wiele mam. Jestem zdrowa (przynajmniej z tego co wiem), mam zdrowe dziecko i kochanego męża :tak::tak:

Ach, od rana się wzruszam :rofl2:

Miłego dnia dziewczyny!!!! :-)


Miałam koleżankę z pracy, który była w takiej sytuacji jak opisujesz. Wyszła z raka, też pełna życia, zawsze uśmiechnięta, ale... bardzo chciała mieć dziecko i mimo przestrzegań lekarzy, że to poruszy cały organizm i choroba może powrócić ... zdecydowała się..... zmarła jak Franek miał może 1,5 roku... :( Najgorszy był widok Franka na pogrzebie... :(
 
reklama
Miałam koleżankę z pracy, który była w takiej sytuacji jak opisujesz. Wyszła z raka, też pełna życia, zawsze uśmiechnięta, ale... bardzo chciała mieć dziecko i mimo przestrzegań lekarzy, że to poruszy cały organizm i choroba może powrócić ... zdecydowała się..... zmarła jak Franek miał może 1,5 roku... :( Najgorszy był widok Franka na pogrzebie... :(

Popłakałam się :-:)-:)-:)-( Naprawdę smutne.

A ja mam dosyć. Coraz częściej przyłapuję mojego (?) K. na kłamstwach. Już nawet nie wiem, kiedy mówi prawdę :-( Widujemy się coraz rzadziej i teraz w atmosferze nieszczerości niestety. Nawet nie mam siły o tym pisać...
 
A ja narozrabiałam i teraz zdycham ze strachu:-:)-( sprzedałam mieszkanie. za 1,5 miesiąca zostaniemy chyba pod mostem...
mam na oku dom, ale roboty jest w ...,,,a ja się boję że nie znajdę robotników, nie starczy mi kasy, i będę do końca życia kląć że się pod Kraków wyniosłam:wściekła/y::wściekła/y:boję się okropnie, w mężu oparcia brak bo wierzy że dam sobie radę:angry:

przykład:wychodzę z biura po podpisaniu umowy, dziecko na ręku, ja miotana niepewnością bo to decyzja na kawał życia, upocona , bo iga tak dawała czadu w biurze że nie bardzo wiedziałam co podpisuję. A mój uroczy mąż dzwoni, żeby zapytać czy.....nie kupiłabym kartki urodzinowej dla jego mamusi!!!
 
Kinga - Twoja koleżanka miała bardzo dużo szczęścia. niech lepiej nie ryzykuje. moja Madzia miała ten typ raka, który jest wrażliwy na zmiany hormonalne typu ciiąża - niestety przegrała po ponad 2 latach walki, chemii, radioterapii, mastektomii.

Catherinka - to ciężki widok. Ania od MAgdy była uświadomiona co się stało. nagorsze było jak przyszła do nas i mówi, że mama jest teraz w kaplicy, potem przeniosą ją do kościoła, a potem odprowadzimy ją na cmentarz. a potem widok laurki z okazji dnia matki na grobie MAdzi.

wreszcie wyrzuciłam z siebie to co mnie gnębiło - sorki
 
kasianka, nie martw sie na zapas. Poukłada się wszystko, zobaczysz :-) Może uda Wam się zrobić remont w jednym pomieszczeniu domu i nie skończycie pod mostem :-)
A tak w ogóle, to serdeczne gratulacje z okazji zakupu domu :-) !!!

Kaśka, o której Piter chodzi spać? Nasza Karola o tej godzinie, to już dawno ma policzone barany i śpi :-D
 
ja dzisiaj mialam jakas zla noc:sick:
do 1:00 nie moglam zasnac, potem o 3:20 obudzil sie bartek i nie mogl zasnac do 5:10 :szok: i tak sie wiercil w ta i z powrotem, na dodatek moj m cala noc chrapal (w kazdej pozycji) co raczej mu sie nie zdarza. mialam ochote zostawic i bartka i jego razem w lozku, wziac poduszke i pojsc do drugiego pokoju :crazy::sorry2:
 
To chyba coś z pogodą nie tak. U nas Kamil też się częśto w nocy budził od 4 do 5:30 nie spał wiercił się. M do pracy rano wstawał to jeszcze miśka rozbudził. Kamil w łóżku mnie kopał myslałam że zwariuje a tak mi się chce spac a zamiast sie położyć to siedze na bb. :-)
 
reklama
Do góry