myslalam,ze sie wczoraj wsciekne na calego, wyjde z siebie i stane obok......

gdyby nie to......
ale od poczatku mala wstala ok. 17.30 i standardowo poszlaby spac godz. pozniej, ale ze kapiemu ja ok. 19 to pomyslalam,ze ja przetrzymam.,.. no bawimy sie tralalala...
czekamy na tatusia, ktory zawsze o tej porze juz jest i sie bawi z mala a ja moge troche odsapnac.....

noo ale nici z tego, mija 19 nie ma go, dzwoni,ze dopiero z roboty wyjechal....a ma do domu ok 30 min jazdy....no ale mowi,ze jest szklanka i jedzie powoli

......mala marudzi, nie tyle co placze tylko wydaje z siebie irytujace yyyyyyyyyy
niczym ja juz zabawic nie moge, rzuca wszystkim w kolo, kreci sie wierci.....i przez to jej nigdzie zostawic nie moge...
.wkurzona sama przygotowuje powoli kapiel a mala juz prawie zasypa na rekach i zaczyna powoli wyc.....mysle sobie no to niezle, moze ta szczepionka ja boli, moze spac nie bedzie ze zmeczenia............
wpada R. kapiel trwa niecale 5 min, butla i......................mala zasypa jak aniolek budzac sie
TYLKO RAZ W NOCY

jak sie nie wykoncze nerwowo to moze chociaz nocke przespie..
..;-);-)