reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Czy pomożesz Iwonie nadal być mamą? Zrób, co możesz! Tu nie ma czasu, tu trzeba działać. Zobacz
reklama

jak żyć dalej...

Czekanie jest w tym wszystkim najgorsze mnie doprowadzało do szaleństwa a musiałam na usg czekać tylko dzień . W tamtym momencie był to aż dzień wydawało mi się że to wszystko trwa rok. Musisz uzbroić się w cierpliwość, i mieć nadzieję . Wiem że ciężko pogodzić się ze słowami lekarza zabrzmiały one pewnie jak koszmar. Na początku będzie ciężko się pogodzić z tym wszystkim. Ale wiem sama po sobie że czas powoli leczy rany albo przynajmniej pozwoli nauczyć się żyć z tą stratą. Ja powoli uczę się od nowa jak dalej postępować i żyć żeby się nie zadręczać.
 
reklama
Witam, ja niestety mam też swojego Aniołka :( tak bardzo ucieszyłam się kiedy po USG na które skierowała mnie moja gin okazało się że moje maleństwo ma 5 tyg... kiedy oświadczyłam mężowi nie wiedział sam co ze sobą zrobić a mój 3 letni synek ciągle powtarzał że będzie siostrzyczka... wszyscy się tak bardzo cieszyliśmy... ale niestety nadszedł jeden dzień w którym trafiłam do szpitala na tydzień lekarze twierdzili że wszystko jest w porządku żeby się oszczędzać i będzie dobrze... Z radością wróciłam do domu ale nie czułam się dobrze ciągły ból brzucha nie dawał o sobie zapomnieć... cały czas myślę dlaczego akurat mi się to przydarzyło... sen jak zawsze ból szpital i koniec po mojej ukochanej być może córeczce... cały czas udaje przed wszystkimi że wszystko jest ok ale nie jest cały czas myśle o moim maleństwie cały czas jakbym je czuła... czuje że tylko mąż próbuje mnie zrozumieć bo inni wciąż powtarzają przecież nie jesteś pierwsza i nie ostatnia ale nikt nie chce zrozumiec tego jak to jest jak czeka sie na to maleństwo jedna chwila i już go nie ma... teraz tylko pozostają mi wieczory przepłakane kiedy nikt nie patrzy... jak dalej żyć??? wciąż zadaje sobie to pytanie ale odpowiedzi nie mogę na nie znaleźć... to jest najgorsze...:crazy:
 
Monika przeżywasz żałobę... te pytania są normalne, każda z nas je zadawała... niestety natura jest taka jaka jest... a ludzie tak mówią, bo nie wiedzą, co powiedzieć, mnie też to cholernie denerwowało na początku, teraz więcej rozumiem, więcej toleruję, musisz przeżyć żałobę, tak jak chcesz, nie ukrywać nic i nie starać się być silną, bo to jeszcze nie ten czas...

Jeśli masz ochotę poczytać, to zapraszam:

cały wielki świat | moje chwile z Aniołkiem i bez…

Kiedy straciłaś ciążę? Miałaś zabieg łyżeczkowania?
 
Nina przykro mi z powodu Twojej straty, wiem co przeżywasz ja miałam zabieg 03.03, moj aniolek zył tylko 6 tygodni, noe zadawaj sobie pytań dlaczego bo to nic nie da, płacz jak masz ochote, mnie jeszcze sie zdarza, ale juz coraz rzadziej. Najwazniejsze to o nic sie nie obwiniaj, chociaz wiem ze to trudno, kazdego dnia bedzie lepiej zobaczysz
Edi nie chcę Cie martwić, ale u mnie było tak samo, zabieg miałam w 10tc, ale moje dziecko żyło tylko 6t5d i miało 4 mm, i tez pozniej zarodek zacząl się kurczyć jak juz nie było bicia serduszka, w szpitalu miałam robione jeszcze dwa usg na pierwszym mial 38mm a na drugim 31mm - powiedzieli ze zaczyna sie wchłaniać, przykro mi, ale nastaw się już na najgorsze, przytulam
 
Polecam piosenkę Imany ,, You will never know" najlepiej oddaje to co czujemy naprawdę i można przy niej choć na chwilę przestac myśleć........
 
Dziewczyny... Tak często jestem silna że już niedaję rady. Wiem że jak dłużej będę to przeżywać w taki sposób (płaczliwy), to jedynym skutkiem będzie rozpad mojego małżeństwa. Ja już nie mam siły a on nie ma siły że ja sobie nieradzę. Od drugiego poronienia minęło 93 dni. Ale kurczę... ja mam wrażenie że nikt mnie nie rozumie boo na codzień jest ok. Pracuję, wychodzę, śmieję się... Ale nie nawidze tych dni kiedy muszę na pare godzin zostać sama. Wtedy całkowicie mnie rozkłada. W dodatku zbliża się termin "kiedy znowu możemy sie starać". Nie wiem czy znacie to uczucie. Strasznie chciała bym mieć dziecko, ale ja już się boję znowu być w ciąży. NIe radzę sobie w tym momencie w ogóle. Ale dla wszystkich innych muszę pokazywać, że jest ok... bo tak się zdarza...
 
Nie wiem czy się zmniejszy u mnie od pierwszego poronienia nie spełny rok, od drugiedo 3 m-ce. Na codzień jest lepiej, po za ttymi chwilami. 3maj sie ciepło kindzio. Buźka.
 
ja bardzo chciałabym mieć dziecko, ale na razie nie mam jak się starać :) wydaje mi się, że jakoś już sobie poradziłam z tym wszystkim, jednak tęsknota zostaje, a są momenty, kiedy strasznie się wzmaga i ogarnia na całego, niestety pamięci nie da się wykasować i dlatego tak jest... chodziłam na terapię indywidualną i grupową, to mi pomogło i wielu rzeczy się nauczyłam, najważniejsze, żeby przeżyć tę żałobę po swojemu, ale z drugiej strony nie można pozwolić, aby przez ten cały żal rozpadł się związek... oczywiście jeśli obojgu zależy... Madziorrek jeśli jesteś gotowa, to się staraj dalej, ale jeśli masz jeszcze w sobie cały ten żal to może lepiej jeszcze chwilę zaczekać... nie wiem... wiem tylko, że gdybym miała po poronieniu starać się o dziecko, to z perspektywy patrząc, nie chciałabym, żeby to było zaraz po poronieniu, ale teraz, kiedy jakoś już to przeszłam, przeżyłam, kiedy to dziecko nie byłoby "zastępczym"... i powiem Ci, że obawy pewnie będą, bo taką człowiek ma psychikę, ale temu lękowi nie można się poddawać, trzeba z nim walczyć dla samej siebie i dla przyszłego dzieciątka. Moja mamunia 2 razy poroniła, ale przecież ma trójkę dzieci "żywych", więc ja wierzę, że to nie jest wyznacznik i że będzie dobrze... Trzymam kciuki za Ciebie, żeby CI się udało i żebyś doszła do siebie i pozbyła się lęków...
 
reklama
mój Maluszku, 4 tygodnie zostały do rocznicy Twojego odejścia, boję się tego czerwca, bo przecież rok temu właśnie wszystko zaczęło się chrzanić... tęskno mi strasznie...
 
Do góry