reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Czy pomożesz Iwonie nadal być mamą? Zrób, co możesz! Tu nie ma czasu, tu trzeba działać. Zobacz
reklama

jak odzyskać sens życia?

reklama
Elomelo, nie chciałabym Cię w żaden sposób urazić, ale męczy mnie jedno pytanie - jaki Twoim zdaniem jest sens tego wszystkiego według Boga? Dlaczego odbiera nam dzieci?
 
jak dla mnie to są 2 możliwości: albo ktoś wierzy w Boga i w jego doskonały plan i w to, że kocha nas i to, co się nam przytrafia nie jest w żaden sposób karą, tylko częścią tego planu, a my tego nie rozumiemy po prostu (może chce nasze dzieci ustrzec przed czymś jeszcze gorszym, chociaż nam się wydaje, że nie ma nic gorszego od tego, co nas spotkało) ALBO jest tak, że w niektórych zarodkach występują zaburzenia genetyczne i organizm odrzuca "wadliwy" płód.
Niestety to nie jest takie proste jak się wydaje...ja sama nie wiem, co myśleć...
Najgorsze, że rodzice o stracie dziecka są przecież ludźmi, to normalne, ze czujemy złość, żal, szukamy odpowiedzi na pytanie DLACZEGO... to nie jest proste...
 
Byc moze narobie sobie teraz wrogow, choc bardzo bym nie chciala, jednak to, co powiem bedzie brutalne, choc po prostu szczere. Na swiecie jest mnostwo rzeczy, ktorych nie rozumiemy i nigdy zrozumiec nie damy rady a paniczne proby nigdzie nas nie zaprowadza. Rozumiecie, ze wszechswiat jest nieskonczony? Jak cos moze byc nieskonczone? A jak sie konczy, to co jest za nim? Kiedy zaczal sie swiat? A zanim sie zaczal, co bylo wczesniej i kiedy tamto sie zaczelo? Chocbysmy na rzesach stawaly, i tak tego nie zrozumiemy. Nie musimy rozumiec wszystkiego ale to nie znaczy, ze to automatycznie nie ma sensu.

Nie rozumiemy, ale mozemy sobie probowac tlumaczyc po swojemu - i kazde wytlumaczenie jest dobre, jesli dla nas dziala. Do mnie np. tlumaczenie 'ewolucyjne' nie przemawia, bo uwazam, ze z punktu widzenia ewolucji nasze wszystkie problemy z plodnoscia sa bez sensu. Natura powinna dazyc do tego, zebysmy mieli jak najwieksza ilosc potomkow, prawda? A tymczasem ludzie maja ogromne problemy z zajsciem w ciaze, czesc ciaz traca, w dodatku porod jest wyjatkowo trudny w porownaniu z innymi zwierzatkami. Rozumiecie to? Bo ja nie. Dlaczego przy tym wszystkim natura sobie pozwala na tyle "bledow genetycznych" i odrzucanie plodu? Do mnie to zupelnie nie przemawia, a jednak dla wielu osob to ostateczne i jedyne sensowne wyjasnienie. I akceptuje je. Wydaje mi sie, ze nie mozna negowac szukania wyjasnienia u Boga. Uwazam, ze wiara moze bardzo pomoc.

Znalezienie wytlumaczenia natomiast wcale niekoniecznie musi byc jednoznaczne z ulga i latwiejszym poradzeniem sobie. Ja zupelnie nie rozumiem, czemu moja kijanka sie rozmyslila i na swiat nie przyjdzie. Mialaby kochajacych rodzicow, dobry dom, niczego by jej nie zabraklo, bardzo jej pragnelismy oboje. Wiec dlaczego? Nie wiem, nie dowiem sie, nie zrozumiem, musze sie pogodzic. A pogodzic sie mimo wszystko zapewne mi latwiej, niz kindzi02, choc u kindzi02 latwiej sobie to wszystko tlumaczyc. Moze dziecko nie mialo przyjsc w niepelnej rodzinie, moze kindzi02 miala w pore odkryc, ze trafila na niewlasciwego czlowieka, moze ma miec mozliwosc ulozenia sobie zycia na nowo, bez brzemienia przeszlosci, i w koncu powolac na swiat szczesliwego malego czlowieczka? Ma to chyba sens, prawda? A czy to cos pomaga? I tak samemu na pewno po tysiackroc trudniej przez to wszystko przejsc. Wiec szukanie odpowiedzi na pytanie 'dlaczego' jest samo w sobie bez sensu, jedynie rozdrapuje rany.

a sens zycia? Dziewczyny, czy przed ciaza nie mialyscie sensu zycia? Nasze zycie nie toczy sie tylko wokol tego, nie mozemy dopuscic, zeby nas to zniszczylo. Popatrzcie na swiat. On jest dokladnie taki sam. Tak samo nas potrzebuje. I my dla kogos tez jestesmy czescia sensu zycia. Dla rodziny, dla przyjaciol. Znowu bede brutalna, ale nie zdarzyla nam sie najgorsza tragedia. To, co nam sie przytrafilo, mimo wszystko jest dosc naturalne i nasz mozg jest w pewnym sensie predestynowany do tego, by taka strate udzwignac, jesli mu na to pozwolimy. Ludzie przechodza duzo gorsze traumy, ktorych moj umysl nie pojmuje i mam wrazenie, ze mnie by kompletnie zniszczyly. Traca kilku- lub kilkinastoletnie dzieci. To jest niepojete...i tu juz nie umiem znalezc zadnego wyjasnienia. I...z tym tez ludzie z czasem sobie jakos radza, nie wiem jak, ale sobie radza.

Dziewczyny, prosze Was, starajcie sie dostrzegac cos pozytywnego w tym swiecie. Ja wiem, ze to wszystko boli i to boli bardzo. Ale macierzynstwo wymaga nadludzkiej sily. Pomyslcie sobie, ze jak teraz sobie poradzimy, nie damy sie, nasze przyszle dzieci beda szalenie dumne, majac mamy-lwice.
 
reklama
Chyba nie narobisz sobie wrogów, bo piszesz to, co myślisz i masz rację.
Ja się zgadzam, tylko że niestety każda kobieta po takiej stracie przeżywa żałobę. Każda na swój sposób. I każda na swój sposób sobie z tym radzi. Myślę, że podświadomie właśnie o tym wiemy, że musimy żyć dla kogoś, dla czegoś i dlatego jeszcze resztką sił się trzymamy, bo w przeciwnym wypadku byłybyśmy martwe. W sensie fizycznym.
Naprawdę dużo zależy od osoby, mam koleżankę, która straciła ciążę rok temu, zgadałyśmy się jakoś w lipcu 2012r. i ona całkiem inaczej do tego podchodziła, ja szukałam pomocy psychologa, byłam załamana do granic...ona zupełnie na odwrót : "ja się nie martwię, płakałam przez dwa dni, ale już mi przeszło, jeszcze będę miała dzidziusia :)".

Napisałam kilka myśli na ten temat na swojej stronie.
"Może to wszystko, co się dzieje, to jakiś proces. Logiczny ciąg pewnego doskonałego planu, zamysłu, którego ja nie jestem w stanie zrozumieć, nie jestem w stanie pojąć.
I to, co wydaje mi się nieszczęściem, wcale nim nie jest…"

http://calywielkiswiat.wordpress.com/2013/01/02/badz-jak-kamien-stoj-wytrzymaj/
 
Do góry