reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Czy pomożesz Iwonie nadal być mamą? Zrób, co możesz! Tu nie ma czasu, tu trzeba działać. Zobacz
reklama

klaps nie swojemu dziecku?

ja jestem zdania, ze od wychowywania mojego dziecka jestem ja i moj mąż, nie dziadkowie ciocie czy obcy. Jak ktoś ma problem do mojego dziecka niech mi to powie... ale wcale nie bylabym zla gdyby ktoś zwrócil uwagę, czy pogroził palcem mojemu dziecku w momencie, kiedy ja tego nie zrobię bo np nie widzę...natomiast bić swojego dziecka nie pozwolę...

Wiolunia ja myślę, ze ani jedna z nas nie chcialaby, zeby ktoś bil nasze dzieci...

Pysia jakby rozmowy z rodzicami nie pomagaly chyba bym to gdzieś zgłosiła... nie wiem opieka ...na pewno bym nie pozwoliła, zeby się jakieś inne dziecko znęcalo nad moim...bo potem niestety takie rzeczy odbiją się na psychice takiego dziecka
 
reklama
wioluniu zgadzam się z tym,żeby nie uciekać z piaskownicy.
Co najmniej z dwóch powodów.
Po pierwsze nasze dziecko pomimo tego,że jest ofiarą buńczucznego młodzieńca czy też panny zostaje ukarany niesprawiedliwie tym,że musi pozbierać zabawki i opuścić miejsce zabawy.
Po drugie dajemy sygnał oprawcy,że wygrał.Jest silniejszy i jak kogoś trzepnie w głowę to będzie panem i władcą w tej piaskownicy.I jak nie nasze dziecko to inne mu podpadnie.

Aha,jeszcze co do tego nieszczęsnego palca.Oczywiście,że też najpierw czekam na reakcję rodzica,jednak nie zawsze ten rodzic jest blisko,po drugie są też 4-5 latki,które próbują swoich sił na mniejszych dzieciach,a że u nas w mieście nie ma typowych placów zabaw pod blokami,bo i bloków nie ma,a są tylko dwa mega place zabaw i są ogromne i Ci rodzice jakoś kurna gubią się na tych placach zabaw i ciężko im upilnować swoje latorośle :eek:
 
fakt faktem nie uderzyłabym nigdy ani swojego ani obcego ale juz nie wiem jak im tlumaczyc
 
Ja sobie tak myślę bo każdy mówi ze by swojego dziecka ani obcego nie uderzył itp i moja szwagierka tak samo mówi ale ja widziałam parę razy jak uderzyła obce dziecko tzn nie było to lanie ale klaps, zwykły klaps w tyłek:eek: i ciekawe czy tak każdy jak się zarzeka że nigdy to mu się nie zdarzy??:no: ja się przyznałam raz uderzyłam i żałowałam bo każdy jest tylko człowiekiem ale bądzmy szczerzy!!a wracając do tej szwagierki ona swojego dziecka nie bije (ja akurat nie widziałam takiej sytuacji)ale jak ona do niego mówi:szok: ty debilu ...przeklina i w ogóle a to chyba gorsze takie znęcanie się psychiczne czyż nie??:wściekła/y:
 
nigdy nie uderzyłam i nie uderzę obcego dziecka,choćbym nie wiem jak wyprowadziło mnie z równowagi.Nie mam prawa i tyle!
Jak już pisałam potrafiłam ustawić bratanka,ale całkowicie bez krzyku i gróźb,już nie wspominając o klapsach.
Wystarczył tylko podniesiony,niezadowolony ton i chłopak wracał na swoje tory,mówię to tutaj,że zgoda jego rodziców była,ba czasami sami sobie z nim rady nie dawali i prosili by ciocia poszła ...nie podobało mi się to,ale będąc u mnie przez tydzień czasu,w moim domu chłopak chodził spać o 1 w nocy a miał zaledwie 3 latka...i fakt,to rodzice powinni wychowywać,ale do rodziców jak do ściany.To poszłam,położyłam i powiedziałam,że ma spać i zadziałało.
Druga sytuacja...brat z tym chłopcem i moim mężem poszli do sklepu,młody zobaczył jakąś zabawkę i tato kup,tata mówi,że nie kupi.To młody bęc i na podłogę,wije się i wije,ryk i histeria...a tatuś co robi? klęka koło syncia i ciu ciu ciu,syneczku,ależ ja Cię proszę i lituje się nad nim,i obiecuje,że kupi...ale dzieciak nie słyszy ojca bo jest zajęty histerią...mój mąż mówi do mojego brata...zostaw go i idziemy (odeszli na zaledwie kilka metrów,tak by dziecko miało ich w zasięgu wzroku) mój brat zszokowany,ale odchodzi.
Co robi chłopiec? przestaje wyć,wstaje,otrzepuje się i spokojnie,grzecznie podchodzi do taty,bez płaczu i histerii...

Czasami lekka podpowiedź,porada są potrzebne,ja się nie oburzam jeśli ktoś coś mi delikatnie podpowie.Oczywiście nie całkiem nieznajoma kobieta spotkana po raz pierwszy na placu zabaw,ale mówię tutaj o szwagierce/bratowej czy innej osobie niby obcej,a jednak.Tak więc Basiu nie miałabym oporów.
Nie jestem alfą i omegą,uczę się wychowywać dziecko i czasami dobra rada jak coś zrobić pomaga mi,a już na pewno rozważę tą radę,a się nie oburzę,że ktoś wychowuje mi dziecko.Bo co za różnica przeczytać poradnik,a dostać poradę w 4 oczy?
Ano taka,że jak przeczytasz poradę z którą się nie zgadzasz to zamykasz książkę i tyle,a jak ktoś coś powie to już jest święte oburzenie.

Ja jak idę do znajomych i ktoś upomni moje dziecko nie czuję pretensji,nie załamuję się i nie wmawiam sobie,że jestem złą matką.Bez przesady.
 
Ostatnia edycja:
Anineczko masz rację ,jesli ktos nam zwróci uwagę nie ma się co oburzać , czasem inne osoby widza to z boku i inaczej oceniają niż my- a takie uwagi zwykle sa bardzo pomocne, przeciez każda z nas uczy się wychowywania dzieci nie jesteśmy super ekspertami.

moje dziecko tez święte nie jest,potrafi wymuszać i próbuje rozkazywać innym, natomiast sama nie zbije nikogo ale jak ktoś ja pierwszy uderzy to nauczyła się oddawać. i nigdy nie miałam pretensji do koleżanek jak podniesionym głosem do niej mówiły,czy pogroziły palcem,bo mamy zasade że jak nasze dzieci się pokłuca lub poszarpią to reprymendę mają oboje . co do osób które tylko mówią że nie biją dzieci a tak na prawdę zdarza im się to nagminnie to po prostu są albo zbyt sfrustrowane albo zmęczone. i staram się ich nie oceniać. ja jak byłam dzieckiem nie raz dostałam ,,klapsa,, już jako starsze dziecko (np po wywiadówce) ale do rodziców nie mam o to pretensji- i odnoszę wrażenie że dzieci w tamtym okresie miały wiecej szacunku do dorosłych niż teraz.(ale to już mowa o starszych dzieciach) a co do 2-3 latków to chyba próba pokazania siły takiemu malcowi po prostu nie zdaje egzaminu tylko pokazuję ze wolno bić innych.
 
wiolunia matko jedyna,a kto tutaj pisze o laniu??? Kto tutaj pisze o biciu obcego dziecka??
Każda jak jeden mąż stwierdziła,że nigdy nie uderzyła by obcego dziecka,a ty wyskakujesz z pytaniem jak byśmy się czuły gdyby ktoś zlał nasze dziecko?? :eek:

no chyba,że grożenie palcem to przemoc fizyczna i psychiczna i w ogóle maltretowanie :dry:

Anineczko, a jaki jest tytuł tego wątku??
Dla nie jednego dziecka, klaps jest poprostu biciem, a juz w ogóle przeraża mnie, jak niektóre matki mówią, ze przez pampersa mniej boli :no:...ale odbiegam od tematu...jak napisałam, podpisuję się pod tym co napisałyście...wiadomo, każdej z nas zdarzyło się strzelić klapa własnemu dziecku, ja miałam ogromne wyrzuty, bo zaraz w pamięci wróciło, jak ja nie raz dostawałam klapsa, jak czułam się poniżona, przez własną mamę, bo to ona była silniejsza, a mi zostało spokornieć i przepłakać całą sytuację...
Dlatego staram się tłumaczyć (choć cierpliwość jest na krawędzi), pisze tu o swoim dziecku...
Nic nie wspomniałam o grożeniu palcem, ani o maltretowaniu...:no:

Dziewczyny, prawda jest taka, ze żadna z nas nie da swojemu dziecku zrobić krzywdy...i tak jak ja potrafię upomnieć inna matkę, czy dziecko, tak i swoje często ustawiam do pionu, bo widzę, ze przesadził...
 
wiolunia no tak,taki jest tytuł :tak:

na szczęście autorka wątku nie dała klapsa obcemu dziecku i mam nadzieję,że załatwi tą sprawę jak dorosła osoba,nie wiem jak,ja gdyby coś takiego się u nas wydarzyło pewnie znalazła bym sposób.Jaki? pewnie na gorąco coś bym wymyśliła.Z pewnością męża poprosiłabym o pomoc ;-)
 
reklama
koleżanka (matka tych dzieci) niedługo przyjdzie do mnie to porozmawiam co się dzieje jak zostawia u dziadków.
a co do bicia.Mam taka koleżankę(koleżanka od niedawna) która ma 2 dzieci.jej sąsiadki a moje koleżanki które znam od dzieciństwa skarża się do mnie na mnią ze bije dzieci,żebym z nią porozmawiała jak mam z nią kontakt.Probowałam wybadać problem ale nic nie zauważyłam .Fakt faktem że zawsze mówiła ze wyrzuciłaby dzieci przez okno tak ja wkurzają ale nie uznałam tego za przemoc bo to słowa tylko i to nie do dzieci.Az pewnego dni kiedy zostawiła mi 4 letniego chłopczyka na parę godzin .Antek wywrócił sie sam, potkną sie o zabawkę a ten syn kolezanki był w 2 pokoju.Jak usłyszał płacz Antosia rozpłakał się i z przerażeniem w oczach płakał że nie nie chciał go skrzywdzić,ze to sie wiecej nie powtórzy,zebym go nie bila.zaniemówiłam bo ani ten chłopczyk go nie przewrócił ,ani go wtedy nawet w pokoju nie było a to dziecko takie przerazone bylo ze nie umiałam nawet go uspokoić w taka panike wpadł. Jak przyszła to koleżanka a jego matka opowiedziałam jej o tym ale ona się wyparła ze nie wie skąd on się tak zachowuje . Dodam ze jego brat ma 6 lat i też jak cos mu upadnie mówi"bardzo przepraszam mamusiu ze Cię skrzywdziłem i zdenerwowałem obiecuje ze sie wiecej to nie powtórzy" wydaje mi sie ze tak małe dzieci od siebie takiego tekstu nie moga powiedzieć.co myslicie o tym?
 
Do góry