Mój pierwszy poród był wywołany - skurcze od samego początku były mega bolesne, a potem skończyło się na kleszczach, gdy małemu zaczęło spadać tętno. Cała akcja od pierwszego skurczu do wyciągnięcia małego trwała 5.5 godziny. Maluszek miał 3350g. W sumie - dużo stresu, okropnego bólu, długo dochodziłam do siebie.
Za drugim razem nie było żadnych "pomocy" - skurcze na początku były łagodne, narastające, dopiero ostatnie 20 minut skurczy rozwierających bolało jak nie wiem co - a potem kilka partych i malutki już był. Ważył równo 4000g. Ten poród był krótszy - całość od pierwszego skurczu: 3.5 godziny. Tydzień później z malutkim jeździłam po starszego do żłobka, szybko doszłam do siebie.
Drugi poród wspominam o wiele lepiej. Ale u mnie tak jak u Nikity314 kurczenie się macicy po drugim porodzie było nieprzyjemne - przez pierwsze 2-3 doby podczas karmienia odczuwałam ból tak silny jak skurcze rozwierające (oczywiście raczej te początkowe ;-)).