Cześć Dziewczyny!

Dopiero teraz od rana mam chwilkę dla siebie z kompem. Alusia, też wstałam przed 6-stą, Junior już wyspany o tej porze.
Rano: odkurzanie, mycie podłóg, zumbowanie, prysznic, ogórkowa dla Bartusia, pakowanie wszystkich dupereli i o 11 już byłam na działce. Wróciłam przed 18, dziecię już wykąpane i po kolacji.
Mateuszkowa - nie ma za co dziękować, gotuję Bartusiowi to co jem sama z lenistwa

tak jest łatwiej i szybciej, a tak jak Twój synuś - uczy się jeść i szpinaku i brokułów i tego co my. Bez wydziwiania.
Z tym zakwaszaniem organizmu chodzi o to, żeby dziecko nie jadło więcej owoców niż 200-250 gr dla swojej wagi, ponieważ owoce zawierają kwasy, które nie są wskazane w nadmiarze na żołądek.
Gaja - jeśli Maksio nie ma temperatury, a na dworze nie ma wiatru - nie ma go co kisić w domku, jasne, że możesz wyjść. Oby jak najszybciej doszedł do siebie.
Edysiek - ja dziś flancowałam sałatę i plewiłam, plewiłam, plewiłam... u mamy oczywiście, a u mnie stoi odłogiem :/ moja mama pilnowała Bartusia, a ja robiłam wszystko, co wymyśliła sobie, że ma do zrobienia. Aż mam pęcherzyki na łapkach z tej pracy ;/
zaprosiłam mamę na sobotę do siebie, żeby odrobiła to, co u niej zrobiłam

mamy jednak mały problem... pod altankę wlazł chyba w zimie kot (było ich całe mnóstwo w lecie i na jesieni) i chyba tam zdechł.... to dlatego poniekąd siedzę ciągle u mamy, i nie ciągnie mnie do siebie. ciekawe, jak go stamtąd mój B. wydobędzie
Alusia - dziewczyny dobrze mówią, że duży spadek wagi to gwarantowany efekt jojo. Ja zakładam pozbyć się mojej reszty do sierpnia, góra do 15-stego bo wtedy wyjeżdżam na pierwszy urlop. Tymczasem wiem, że wrócę szczuplejsza z naszego majowego wyjazdu, ponieważ nie mamy wykupionego żywienia, będziemy się żywić w jadłodajniach/karczmach a ja będę jadła swoje jajka, rośliny i serki wiejskie natomiast podjadanie czegokolwiek mam ograniczone do 0
