hej dziewczyny.Wczoraj miałam III werkę 10dpt i betka 60,52.Huraaaaaaaaaaaaaaa.Za tydzień mam kolejną ale już z USG.Trzymajcie kciuki .Pozdrawiam.
labo -bosko rośnie, to cudownie, trzymam kciuki i trzymaj się zdrowo!!!!!!!
Lusia! wielkie gratulacje!
A ja nie mam dobrych wiadomości. Pożarłam się dziś z mężem i to strasznie. Nie wytrzymuję już wszystkich napięc: zdrowotnych, w pracy, w rodzinie............ Nie wiem czy przejdziemy przez to wszystko razem........... Straszny dół...................... I coraz bardziej oddalamy się od siebie........................
baśka strasznie mi przykro, że przechodzisz przez dramaty, ja też tak miałam, mężczyźni są inaczej zbudowani niż my, wiele rzeczy inaczej widzą i przeżywają, mój mąż jest teraz boski ale na początku-tak z domu wychowany, obwiniał mnie i stwierdził że to chyba moja wina, ponieważ wtedy nie znałam języka żeby zrozumieć co gin do mnie w niemczech mówi więc jeździłam sama do polski, na laparo-histero też sama pojechałam i leżąc po operacji sama postanowiłam że to jest koniec i dalej sama nie zrobię nic, okazało się że nic mi nie jest, a potem wyszło że plemniki raczej nieciekawe, więc były kłótnie bo łatwiej sprawdzić spermę niż przejść przez operację, no nie???? ale ok cieszę się bo przynajmniej wiedziałam że jestem ok, potem nawet myślałam jak się kłóciliśmy-nie raz pakowałam walizki!, no więc dramaty były takie że myślałam nawet o innym facecie, skoro mój mnie zawodził, ale zmienił się, zrozumiał i przetrwaliśmy razem, wszystkie zabiegi po wielkiej rewolucji jaką przeprowadziłam robiliśmy razem, faceci są z nami ale nie czują tego co my, wspierają nas ale nie czują bólu, huśtawek hormonalnych itp, jedyne co mocno odczuwają to porażkę jak się nie uda bo to jest jasne i często radzą sobie z tym gorzej niż my, przeczytałam kiedyś w naukowym czasopismie że stres związany z niepłodnością jest porównywalny ze stresem chorych na raka, dodatkowo my nigdy nie dostajemy pomocy w kwestii naszej psychiki i musimy sobie za każdym razem samemu radzić a to jest cholernie ciężkie i myślę że często wykańcza obie strony maksymalnie a pomocy nie dostajemy, także straszne to wszystko ale kończąc powiem ci że ja i mój maż mamy 38 lat i jakoś udało się przetrzymać, pozbierać i stanąć na nogi i już ostatni etap czyli in vitro przechodziliśmy razem jak zgrany zespół i bardzo nas to zbliżyło bo w końcu cel jest wspólny i trzeba sobie pomagać, życzę ci tego samego, droga nie jest łatwa ale jak potraficie rozmawiać to już duży plus, będzie dobrze tylko trzeba być silnym i walczyć choć nie zawsze są na to siły, trzymaj się i nie poddawajcie się!!! aha i inseminacje mnie też totalnie wykończyły i uważam je z perspektywy czasu za stratę pieniędzy, czasu i kupy nerwów
hope dzieki za słowa otuchy , a laparo juz miałam wiec nie ma szans zeby to zrobic jeszcze raz razem z histeroskopią
lusia choś się nie znamy to GRATULUJĘ

i zyczę zdrowego maluszka !!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
dziewczyny poradźcie czy po pierwszym nieudanym in vitro robić tą histeroskopię , ktoś może wie czy warto ? a jak z następnym transferem - juz teraz mrożaczków , czekać nalezy jeden cykl czy lepiej dłużej , sama nie wiem bo tak bardzo chciałabym znowu spróbować ale nie wiem czy jestem gotowa na ewentualne kolejne rozczarowanie .....
hej dodora, co do histeroskopii to chyba jednak lekarz wie lepiej o co chodzi i jak zakłada że to wpłynie korzystnie na zagnieżdżenie się zarodka to zrobiłabym na bank, ale na pewno skonsultowałabym się z drugim lekarzem, warto mieć drugą opinię, u mnie było wszystko ok więc nie jestem zorientowana jeżeli chodzi o jakieś wewnętrzne problemy, spróbuj wygooglować, ja przeszłam 6 inseminacji i dopiero 3 transfer in vitro udał się także nie załamuj się, rozczarowania to nasze drugie imię ale nie zapomnij że nadzieja to nasze pierwsze i trzeba walczyć, 1 icsi jest ciężkie, to duży sukces jak się uda, więc głowa do góry masz śnieżynki, ale na następne podejście przygotuj się, ja miałam za 1 razem 3 miesiące przerwy-trochę za długo, za drugim razem 2 i to chyba jest optymalnie, sprawdź jak tam twoje endometrium-moje za drugim nieudanym razem było cienkie i się nie udało a teraz podkarmiłam i cwaniaczkowi się spodobało, nie załamuj się tylko działaj, szukaj w necie-to naprawdę ogromny dar boski!, dowiedz się co jest nie tak i postaraj się to zmienić, przejżyj i porównaj swoje wyniki itp i u lekarza pytaj 100 razy, zapisz sobie co chcesz wiedzieć i zapisuj odpowiedzi, nie wiem to wszystko co mi przychodzi do głowy, aha i napisałaś że nie wiesz czy jesteś gotowa na rozczarowanie-nie następnym razem masz być gotowa ale na sukces OK?