reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Znasz to? Dzień ledwo się zacznie, a Ty już masz na koncie przebieranie w półśnie, mycie części do laktatora i gorączkowe poszukiwania smoczka pod kanapą. Jeśli w tym chaosie marzysz choć o jednej rzeczy, która ułatwi Wam codzienność – weź udział w konkursie i wygraj urządzenia Baby Brezza, które naprawdę robią różnicę! Biorę udział w konkursie
reklama

Kto po in vitro?

Dziękuje Wam kochane za wszystkie gratulacje. Wczoraj byłam cały dzień tak zakręcona, że nie wiedziałam co się dzieje :confused:. Śmiałam się i ryczałam na zmianę. Dziś już od godz. 3 nie mogę spać. Denerwuję się. Z samego rana pojadę oddać krew. Wyniki będę miała dopiero ok. 16-tej. Muszę je zobaczyć, żeby potwierdzić sama przed sobą tą wiadomość. Zdanie "Ja jestem w ciąży!" brzmi w moich uszach jak jakaś abstrakcja. Co chwilę sięgam po ten test, patrzę na niego i nie wierzę. Zawsze chciałam wiedzieć jakie to uczucie gdy w końcu, po tylu próbach zobaczy się te dwie upragnione kreseczki. Myślałam, że jednym z tych uczuć, które w owej chwili się odczuwa jest zwykła ulga - w końcu. A tu nic z tego. Teraz obawa przed wynikiem bety, potem strach czy prawidłowo przyrasta, potem obawy przed pierwszym USG ... i tak to już pewnie będzie.
Ma-mi: Tak mi przykro. Trzymaj się kobitko.
labo75: Gratuję. Wszystko u Ciebie na dobrej drodze. Świetnie!
Baśka1: Ja doskonale wiem jak to jest kiedy tych problemów jest za dużo. Wiem jak potwornie to się może odbić na związku. Nie możecie tego zlekceważyć, bo to są na prawdę groźne sytuacje. Przechodziłam przez to więc wiem o czym mówię. Choć może u Was to napięcie rozejdzie się po kościach i będzie ok. Tak też może być. Nam jednak była potrzebna praca nad związkiem, długie rozmowy, które na początku niestety ale przeradzały się w kolejne kłutnie. Ale jakoś daliśmy radę wyjść na prostą.
 
Ostatnia edycja:
reklama
Dziękuje Wam kochane za wszystkie gratulacje. Wczoraj byłam cały dzień tak zakręcona, że nie wiedziałam co się dzieje :confused:. Śmiałam się i ryczałam na zmianę. Dziś już od godz. 3 nie mogę spać. Denerwuję się. Z samego rana pojadę oddać krew. Wyniki będę miała dopiero ok. 16-tej. Muszę je zobaczyć, żeby potwierdzić sama przed sobą tą wiadomość. Zdanie "Ja jestem w ciąży!" brzmi w moich uszach jak jakaś abstrakcja. Co chwilę sięgam po ten test, patrzę na niego i nie wierzę. Zawsze chciałam wiedzieć jakie to uczucie gdy w końcu, po tylu próbach zobaczy się te dwie upragnione kreseczki. Myślałam, że jednym z tych uczuć, które w owej chwili się odczuwa jest zwykła ulga - w końcu. A tu nic z tego. Teraz obawa przed wynikiem bety, potem strach czy prawidłowo przyrasta, potem obawy przed pierwszym USG ... i tak to już pewnie będzie.
hej lusia, cieszę się razem z tobą, ja swój pierszy test nosiłam wszędzie i prawie z nim spałam, nadal nie mogę uwieżyć i tak jak ty boję się czy wszystko gra, mamy podobne historie, więc po tylu razach człowiek nie wie co ma powiedzieć i łazi ogłupiały jak go dwie krechy oślepią, trzymaj się i bądź cierpliwa, kruszynka, albo dwie rosną w tobie i są b. malusie więc potrzebują dużo pozytywnych wibracji, dla mnie zeszły tydzień był też dziwaczny od euforii do wątpliwości, ja musiałam czekać na 1 betę 24h a drugą dostałam na 3 dzień rano, pomiędzy zrobiłam więc sikacza i jak zobaczyłam że krecha jest jeszcze mocniejsza to wiedziałam że hcg urosło i się uspokoiłam, trzymam kciuki i ciesz się bo to wszystko prawda, sama się nadal boję ale mam nadzieję że to w końcu minie czego i tobie życzę:-)
 
hej dziewczyny.Wczoraj miałam III werkę 10dpt i betka 60,52.Huraaaaaaaaaaaaaaa.Za tydzień mam kolejną ale już z USG.Trzymajcie kciuki .Pozdrawiam.

labo -bosko rośnie, to cudownie, trzymam kciuki i trzymaj się zdrowo!!!!!!!

Lusia! wielkie gratulacje!
A ja nie mam dobrych wiadomości. Pożarłam się dziś z mężem i to strasznie. Nie wytrzymuję już wszystkich napięc: zdrowotnych, w pracy, w rodzinie............ Nie wiem czy przejdziemy przez to wszystko razem........... Straszny dół...................... I coraz bardziej oddalamy się od siebie........................

baśka strasznie mi przykro, że przechodzisz przez dramaty, ja też tak miałam, mężczyźni są inaczej zbudowani niż my, wiele rzeczy inaczej widzą i przeżywają, mój mąż jest teraz boski ale na początku-tak z domu wychowany, obwiniał mnie i stwierdził że to chyba moja wina, ponieważ wtedy nie znałam języka żeby zrozumieć co gin do mnie w niemczech mówi więc jeździłam sama do polski, na laparo-histero też sama pojechałam i leżąc po operacji sama postanowiłam że to jest koniec i dalej sama nie zrobię nic, okazało się że nic mi nie jest, a potem wyszło że plemniki raczej nieciekawe, więc były kłótnie bo łatwiej sprawdzić spermę niż przejść przez operację, no nie???? ale ok cieszę się bo przynajmniej wiedziałam że jestem ok, potem nawet myślałam jak się kłóciliśmy-nie raz pakowałam walizki!, no więc dramaty były takie że myślałam nawet o innym facecie, skoro mój mnie zawodził, ale zmienił się, zrozumiał i przetrwaliśmy razem, wszystkie zabiegi po wielkiej rewolucji jaką przeprowadziłam robiliśmy razem, faceci są z nami ale nie czują tego co my, wspierają nas ale nie czują bólu, huśtawek hormonalnych itp, jedyne co mocno odczuwają to porażkę jak się nie uda bo to jest jasne i często radzą sobie z tym gorzej niż my, przeczytałam kiedyś w naukowym czasopismie że stres związany z niepłodnością jest porównywalny ze stresem chorych na raka, dodatkowo my nigdy nie dostajemy pomocy w kwestii naszej psychiki i musimy sobie za każdym razem samemu radzić a to jest cholernie ciężkie i myślę że często wykańcza obie strony maksymalnie a pomocy nie dostajemy, także straszne to wszystko ale kończąc powiem ci że ja i mój maż mamy 38 lat i jakoś udało się przetrzymać, pozbierać i stanąć na nogi i już ostatni etap czyli in vitro przechodziliśmy razem jak zgrany zespół i bardzo nas to zbliżyło bo w końcu cel jest wspólny i trzeba sobie pomagać, życzę ci tego samego, droga nie jest łatwa ale jak potraficie rozmawiać to już duży plus, będzie dobrze tylko trzeba być silnym i walczyć choć nie zawsze są na to siły, trzymaj się i nie poddawajcie się!!! aha i inseminacje mnie też totalnie wykończyły i uważam je z perspektywy czasu za stratę pieniędzy, czasu i kupy nerwów

hope dzieki za słowa otuchy , a laparo juz miałam wiec nie ma szans zeby to zrobic jeszcze raz razem z histeroskopią
lusia choś się nie znamy to GRATULUJĘ :) i zyczę zdrowego maluszka !!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
dziewczyny poradźcie czy po pierwszym nieudanym in vitro robić tą histeroskopię , ktoś może wie czy warto ? a jak z następnym transferem - juz teraz mrożaczków , czekać nalezy jeden cykl czy lepiej dłużej , sama nie wiem bo tak bardzo chciałabym znowu spróbować ale nie wiem czy jestem gotowa na ewentualne kolejne rozczarowanie .....

hej dodora, co do histeroskopii to chyba jednak lekarz wie lepiej o co chodzi i jak zakłada że to wpłynie korzystnie na zagnieżdżenie się zarodka to zrobiłabym na bank, ale na pewno skonsultowałabym się z drugim lekarzem, warto mieć drugą opinię, u mnie było wszystko ok więc nie jestem zorientowana jeżeli chodzi o jakieś wewnętrzne problemy, spróbuj wygooglować, ja przeszłam 6 inseminacji i dopiero 3 transfer in vitro udał się także nie załamuj się, rozczarowania to nasze drugie imię ale nie zapomnij że nadzieja to nasze pierwsze i trzeba walczyć, 1 icsi jest ciężkie, to duży sukces jak się uda, więc głowa do góry masz śnieżynki, ale na następne podejście przygotuj się, ja miałam za 1 razem 3 miesiące przerwy-trochę za długo, za drugim razem 2 i to chyba jest optymalnie, sprawdź jak tam twoje endometrium-moje za drugim nieudanym razem było cienkie i się nie udało a teraz podkarmiłam i cwaniaczkowi się spodobało, nie załamuj się tylko działaj, szukaj w necie-to naprawdę ogromny dar boski!, dowiedz się co jest nie tak i postaraj się to zmienić, przejżyj i porównaj swoje wyniki itp i u lekarza pytaj 100 razy, zapisz sobie co chcesz wiedzieć i zapisuj odpowiedzi, nie wiem to wszystko co mi przychodzi do głowy, aha i napisałaś że nie wiesz czy jesteś gotowa na rozczarowanie-nie następnym razem masz być gotowa ale na sukces OK?
 
Ostatnio edytowane przez moderatora:
Dodora,
na 100% robią to w szpitalu. Mnie novum zleciło hsg, i mogłam robić w szpitalu u mojego gina, ale wybrałam novum bo chciałam w znieczuleniu ogólnym. A teraz moja koleżanka u tego samego gina w szpitalu robi histeroskopie 26 maja (za darmo). Jak chcesz to mam wolną wizytę u mojego gina 31.05 o godz. 21:20, mogę ci odstąpić. To sobie z nim pogadasz w czym rzecz.

Labo 75
wielkie gratulacje:):):):)

Baśka, a ty weź się w garść. Dziecko to nie cel życia. Najważniejsze jest mieć przy sobie kogoś kto nas rozumie i zawsze wspiera i vice versa. Więc porozmawiajcie sobie szczerze i się dogadajcie , albo zmień chłopa na inny model, jeżeli uważasz że tak będzie lepiej:)

Ja nie nawidzę tzw. cichych dni, niedomówień itp. Lubie jasne sytuacje, jak mnie mój M wkurzy to od razu jadę jak z karabinu co mi nie pasuje. Potem on wyrzuci swoje żale. Pogadamy, pobiadolimy i wkońcu i tak się zawsze dogadujemy. Atmosfera się oczyszcza i jest super. I o to w tym wszystkim chodzi.

Pozdrawim wszystkie forumowiczki i życzę miluchnego dzionka:)

PS. Lolitka czekamy na wieści os Ciebie:) Wszystko jedno jakie - jesteś i zawsze będziesz GÓRU tego wątku:)
 
Ostatnia edycja:
LABO-WIELKIE GRATULACJE!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!

dziewczyny

powiedzcie czy któraś z was dostała jakiegoś uczulenia po luteinie, bo mnie po tygodniu zaczęło piec, i nie wiem co mam z tym zrobić.POMOCY
 
LABO-WIELKIE GRATULACJE!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!

dziewczyny

powiedzcie czy któraś z was dostała jakiegoś uczulenia po luteinie, bo mnie po tygodniu zaczęło piec, i nie wiem co mam z tym zrobić.POMOCY

niestety nie mogę ci nic powiedzieć a piszę tylko dlatego że myślę że zależnie od tego jak mocno cię piecze ja poszłabym do lekarza, bo nie wiadomo co to jest, ja biorę utrogest 3x2 i zawsze było ok i bardzo przestrzegam higieny-paluch wtykający ;P myję za każdym razem dokładnie, trochę to gimnastyki jak człowiek jest czasami poza domem ale można się przyzwyczaić, to tyle, nie panikuj ale kontroluj sprawę, jeszcze jest rano to może cię wcisną na wizytę
 
Matylda
a miałaś nacinaną otoczkę zarodka? Jeśli nie miałaś to pewnie to reakcja uczuleniowa na luteinę dopochwową. Jak tak miałam. I zalecono mi zmianę luteiny dopochwowej na doustną. Należy pamiętać, że jeżeli wystąpi plamienie implantacyjne to też trzeba zmienić lutkę dopochwową na podjęzykową.
Ja brałam pimafucin - dopochwowo, i pimafukortem smarowałam części zewnętrzne. Bezpieczna jest też dla kobiet w ciąży natamycyna - nawe w ulotce pisze że bezpieczne dla ciąży:)
 
Ostatnia edycja:
dzięki hope
udało mi się dodzwonić do mojego lekarza i już jakoś sobie poradziłam.....

a ty jak się czujesz, cieszę sie razem z Tobą...

matylda-dzięki czuję się świetnie, czyli normalnie, trochę się stresuję tak jak lusia teraz też bo człowiek by chciał już mieć te 3 pierwsze miesiące za sobą, i nadal chyba nie chce mi się wierzyć...więc chodzę zakręcona i nie wiem pierwszy raz co mam powiedzieć, nawet się nie poryczałam tylko jak o tym mówię to mnie zatyka ;) mój stary powoli coś kuma ale co on biedak może, zdaje się tylko na moje raporty no ale na szczęście fasolkę było widać jako szarawy cień na czarnej plamce na usg-niesamowite!!!, życzę tobie tego samego, dbaj o siebie i trzymam kciuki i co się da!!!!!!!!! będzie dobrze!
 
reklama
Ale u Was piękny wysyp fasolek! GRATULACJE KOBIETKI!!! Niech dzidziulki zdrowo się rozwijają a Wy rośnijcie duże okrąglutkie :)

A Lolitka dalej nie daje znaku....
 
Do góry