reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Czy pomożesz Iwonie nadal być mamą? Zrób, co możesz! Tu nie ma czasu, tu trzeba działać. Zobacz
reklama

Lipiec 2009

Witam mamuśki , u mnie dzieci usmarkane , ale na szczęście już coraz mniej! Staś od piątku w domu , bo u niego katar to nie błahostka i musi być pod obserwacją stałą , Maks się w sobotę rozciekł i taka maruda z niego , no ale cóż się dziecku dziwić jak i staremu katar przeszkadza! Na dodatek robi takie kupska ,że jest cały brudny od kolan po szyje i to nie jest biegunka, tylko kąpiel chodzi w grę! Nawet nie wiem jak go złapać ,żebym i ja kąpieli nie potrzebowała!
Mnie też coś łapie i chyba do apteki się przejdę, żeby nie rozchorować się na całego! Zmykam obiad M ładować!
Aniu gratuluje!
Czemu mnie przez facebooka znowu zalogowało nie mam pojęcia, skoro tam już wieki nie byłam! Iwon może ty wiesz?
 
reklama
No i jestem juz z powrotem.Mały spi wiec mam chwilke:tak:
Jezdziłam po dzieci szwagra do szkoły bo nie miał dzis po nie kto jechac,a ze wychodza o różnych godzinach to pomiedzy kursami wypiłam kawke ze szwagierką bo po tych dołach nie opłaciło mi sie do domu wracac.
Dzis ściagnełam do mniejszego słoja moje winko jezynowo jagodowe wyszło takie pomiedzy pół słodkim a pół wytrawnym jak dla mnie mogło by byc słodsze ale pozatym jest fajne:tak:
A do tego słoja nastawiam z winogron bo mi mama naskubała i przyniosła:tak:
Tak ze jak ktos lubi młode wino to zapraszam;-)
Agnieszko szkoda maluszka ze bedzie musiał przez to przechodzic:-(
Dmuchawcu artykuł czytałam i mimo przerubek jak piszesz wyszedł bardzo fajny,No i na tej foci ślicznie wyglądasz.Czekam na twoją ksiażeczke,jedna od razu dla mnie:tak:
Fajnie ze weselicho sie udało i ze sie wybawiłas.No i nie ma to jak dzien bez pawika:-DSwoja drogą to długo Cie to męczy.Ja z Alanem wymiotowałam tylko raz po wypiciu glukozy blleee.Ale mdliło mnie prawie cało ciąże a jak juz przestało to zgaga dopadła.Ale wszystko sie przetrzyma dla tych cudownych kopniaczków w brzuszku,no nie:-)
Adudz mam nadzieje ze sytuacja w pracy sie wyklaruje i jednak wszystko bedzie po twojej myśli.No i miłego dzionka w pracusi:tak:
Kamlocia oj ciezko Ci na pewno ze to tesciowa siedzi z małą.Współczuje Kochana:-(
Beatko 26 gratuluje przespanej nocki u nas tez dwie były spokojne a dzis troche sie krecił ale ogólnie ok.No i wysyłam Ci 10 stopni zebys mogła sobie dołożyc do tych 13.:-)wystarczy tyle czy dorzucic jeszcze z 5.
Justysia i jak tam udało sie cos wczoraj ulepic.
Faktycznie cos mało dziewczynek nam sie ostatnio udziela.Pustka jeszcze powekendowa.
A ja cholibka cieszyłam sie ze jutro do fryzjera wreszcie pójde i klops,dzwoniła babeczka u ktrórej pracuje ze miałaby dla mnie na jutro fuche no i sie zgodziłam bo zawsze kaska wpadnie,ale fryzjera i tak szkoda bo na kudły swoje juz patrzyc nie mogę.
 
Beacia82 bardzo dziękuję za temperaturkę, od razu mi się cieplej zrobiło, nawet drzwi mam teraz otwarte :-)

mam takie nudy w robocie , że szok. Obejrzałam usta usta , top model, jakiś horror i Majkę.

oo i właśnie M z córcią przyszedł tak więc zmykam :-)
 
Witam!
Oj ,nie ulepiłam jeszcze ,dzis musze sie wziasc.W sobote wesele:szok:.
Aniu moje zbieranie jeszcze nie rozpoczete, akumulatorki gdzies sie podziały i nie mam jak foty zrobić.Musze poszukać na sobote.

Chłopca tez dawno fotek nie pstrykaliśmy.:szok::eek::baffled:

Niutka JULA non stop takie kupy wali,od razu do wanny.:angry::crazy:

Karol mi usnał ,powstawali Tomkowi wczesnie,nie dali tacie pospać ,a teraz go znóżyło.W CIUCHAHCH bede przebierac na spiaco.
Przyszłam z pracy JUlek przedemna zasnał,spał 1,5 godz. jak na niego to bardzo długo i obudził sie ciepły.
Pewnie od zebów ,bo od czego:eek:?!
Mam nadzieje,że sie nie rozwinie.

a mi tak jakos smutno ,WCZoraj zmarł mąż znajomej.
Bardzo fajna babka on zreszta też .Miał marskosc watroby ,nie pił nie szlajał sie.Czekał na przeszczep i sie nie doczekał,a może lekarze tylko tak mowili,bo to juz sie ciągneło i ciągneło i pewnie wiedzieli ,że ratunku nie ma.

niestety życie ich nie rozpieszczało,problemy z dziadkami ,kilka lat starali sie o dziecko ,pare razy straciła.
jak juz wszytko sie ułożyło,to choroba męża no i teraz:no::no::no:.
Myślałam ,że z tego wyjdzie :no::-:)-:)-(.
Miał 37lat zostawił żone i 2,5letniego synka.:-:)-:)-:)-:)-(
nie wyobrażam sobie tego ,nie wyobrażam sobie co MONIKA teraz czuje.:no::no::no::no:

NA PAMIĄTKE Po MĘŻU ZOSTAŁ JEJ SYNEK.
 
Ostatnia edycja:
Justyś-przykro z powodu znajomej:-( Ja bym umarła razem z mężem...ehh ak sobie myslę, że szkoda zycia na kłótnie. Trzeba sie soba cieszyć i dawac sobie jak najwięcej.

ehh...mój męzuś poszedł w siatkówke grać , a ja skonczyłam wreszcie te anonówki przerabiać (dwie skrzynki) i teraz dżemik malinkowy smażę:tak: i syropek na zimę gotuje malinkowy:tak: A moje dziecko spi:eek: Krtko spała w ciagu dnia. Ciekawe o której sie obudzi i o ktorej zasnie nan noc?:sorry:
 
Czołem dziewczyny.
Ja dziś pracuję nocnie i się mi nie chce jak cholerka ale wypada na jutro zrobić to co miałam zrobić. Tak więc się tylko odmeldowuję. Faktycznie frekwencja niewielka na forum.
Vioreczka co u Was????
Justys przykro.....
Dmuchawcu Dasz radę z tymi mdościami. Ja się baaardzo zaprzyjaźniłam w ciąży z kibelkiem, bo chyba z miesiąc przerwy miałam- a tak to od początku do końca te rozmowy......... Będzie dobrze:tak:
Beacia a może ja bym winka łyknęła na rozruch;-)

Nic to zmykam do pieca i dalej pisac....
 
Cześć Babeczki!

Gabiazku Ty mnie nie strasz tymi mdłosciami:szok: Ja wciąż mam nadzieję , że zaraz mi przejda i będę mogła się juz tylko cieszyć ciążą.

U nas dzis cięża noc była. Zosia budziła sie 8 razy:szok: Więc chodze nan rzęsach. Do tego ona w nocy nie chce nawet widziec Daniela:sorry: Musi byc mama...więc cóż mi pozostało?:confused2:

Ja tez martwie się o Vioreczkę i Tosię. Ciekawe co u nich..

Jabłka i malinki juz zrobione, teraz bede przerabiac dynię. Musze sie z tym szybciutko uwinąć, bo juz nei moge siue doczekac robienia światecznych kartek, a święta juz przeciez za pasem;-) Co nie?

Fajnie, ze sie Wam podobała artykuł. Gdybyscie chciały znać oryginalną wersję, to ją wklejam, a jak nie macie ochoty, to nie czytajcie, ok?;-)


Mam na imię Ania. Jestem pedagogiem specjalnym z zawodu, żoną i mamą z zamiłowania ;-), bardzo, bardzo szczęśliwą osobą!
Gdy ktoś pyta o moje hobby, mam nie lada dylemat, ponieważ ciężko mi sprowadzić odpowiedź do jednej czy dwóch dziedzin. Lubię to, co nowe. Pasjonuje mnie to, czego jeszcze nie robiłam (na szczęście jest jeszcze wiele takich rzeczy:-D). Trudno też nazwać swoim hobby malarstwo, gdy namalowało się dwa obrazy:sorry: Napiszę więc, że moim hobby jest wszelka działalność artystyczna- maluję, rzeźbię, wyszywam, rysuję, piszę, robię kartki okolicznościowe, gotuję (to też rodzaj twórczości:tak:). Rzecz ręcznie zrobiona ma dla mnie zupełnie inną wartość niż ta ze sklepu. Jest cenniejsza poprzez czas i wysiłek w nią włożony. Dlatego, gdy chcę coś komuś podarować, zazwyczaj robię to sama. Od kiedy? ;-) Odkąd pamiętam. Jako dziecko przygotowywałam rodzicom prezenty gwiazdkowe robione samodzielnie:-D - tekturowe pudełko na narzędzia, biżuterię z plasteliny. Mieli bardzo szczęśliwe miny:-D co sprawiało, że z zapałem podejmowałam się kolejnych „dzieł”.

Najbardziej lubię robić kartki a to dlatego, że pomaga mi w tym mąż. To nasza pierwsza rodzinna tradycja. Przed świętami Bożego Narodzenia i przed Wielkanocą razem planujemy i robimy kartki dla rodziny i znajomych. Cudownie jest zasiąść wieczorem razem z mężem i przy ciepłej herbatce robić coś, co nam obojgu sprawia radość. Liczę, że już niedługo dołączą do nas nasze dzieci:tak:.

Dzięki swoim pracom czuję się bardziej spełniona. Dobrze mieć taką odskocznię od prania, sprzątania i pieluch, swoje miejsce w świecie. Mój mąż, widząc mnie zmęczoną, mówi : ja się zajmę Zosią, a Ty sobie pomaluj:-). Jest naprawdę kochanym facetem. Poza tym kolejny pomysł i wprowadzanie go w życie dają mi ogromnie dużo radości i zapału. Praktycznie zawsze mam coś co jest moim celem w danym czasie, a pomyślne osiągnięcie tego celu jest kolejną cegiełką w budowaniu poczucia mojej osobistej wartości.

Swoje prace zwykle podarowuję rodzinie i znajomym. Czasem robię je specjalnie dla nich, a czasem po prostu sprawdzam czy podołam:tak: gdy próbuję czegoś nowego.
Ulubioną rzeczą, jaką zrobiłam jest domek wyklejony patyczkami do szaszłyków. Przede wszystkim posiadanie takiego domu jest marzeniem moim i męża. Ale jest też inny powód. Często mówi się, że ktoś ma słomiany zapał. Ja jestem zdecydowanie taką osobą- nie lubię prac, których wykonanie trwa szczególnie długo i zwykle nieskończone leżą gdzieś i się kurzą. Z domkiem mogło być podobnie. Był baaardzo pracochłonny i trochę trwało zanim go skończyłam. Ale ….no właśnie-SKOŃCZYŁAM GO:-)! Było ciężko, ale udało się, uffff….. :-D Domek jest jedną z niewielu zrobionych przeze mnie rzeczy, które zostały u mnie w domu.

Moim artystycznym marzeniem jest napisanie książki dla dzieci z własnymi ilustracjami:tak: Hmmm… może kiedyś się uda. Jak zostało napisane w pewnej książce: „cuda zdarzają się wyłącznie tym, którzy w nie wierzą”. Wobec tego ja wierzę – bardzo, bardzo mocno! ;-)

i anegdota:
Będąc na studiach uczęszczałam na bardzo fajne zajęcia o nazwie „techniki twarde”. Tam to rozpoczęła się moja przyjaźń z dłubaniem w drewnie. Niestety dla nauczyciela tego przedmiotu- bardzo kochanego przez wszystkich studentów starszego pana –byłam równie zdolną co uciążliwą studentką :) albowiem w ogóle nie zważałam na zasady bhp. Nie robiłam tego, rzecz jasna umyślnie, ale zwyczajnie – obsesyjnie pochłonięta pracą twórczą zapominałam o całym świecie :) Niestety ostatecznie nie wyszło mi to na dobre. Jedną z prac, która wykonywałam na tych zajęciach był drewniany, rzeźbiony świecznik. Do wykańczania świecznika używałam elektrycznego urządzenia o nazwie Dremel, które przypomina małą wiertareczkę. Ponieważ nie lubiłam w tym okresie swego życia związywać swoich długich włosów, to wiszący nad czołem kosmyk wkręcil mi się w tę wiertareczkę. Najadłam się strachu, ale….nie wyciągnęłam wniosków z tego przykrego zdarzenia. Pewnie dlatego, ze ostatecznie nic się nie stało. Sytuacja powtarzała się jeszcze kilka razy- włosy się wkręcały, a inni studenci patrzyli przerażeni na to jak spokojnie wyłączam dremel i wyplątowuje z niego swoje włosy z uśmiechem pod tytułem : „spokojnie, to nie pierwszy raz, jestem panią sytuacji” :) Nauczyciel za każdym razem (na szczęście nie zawsze był świadkiem) załamywał nade mna ręce i groził, ze mi ta wiertareczke schowa (wiedziałam, ze nigdy by mi tego nie zrobił), a ja za każdym razem obiecywałam wiazać te nieszczęsne włosy.
Podobno wszystko, co dobre, szybko się kończy…:) hmmm…w moim przypadku to najświętsza prawda, bo po prostu pewnego dnia włosy się wkręciły i ….wiertareczka nie chciała się wyłaczyć! Co prawda jakaś niespanikowana część mnie od początku podpowiadała, ze należałoby wyciągnać wtyczkę z gniazdka, ale jak to zrobić, gdy włosy wkręcają się, wkręcaja i wkręcaja coraz bardziej?! W dodatku było jeszcze 15 minut do rozpoczęcia zajęć, nauczyciel wyszedł w nieznanym mi celu, a żaden normalny student tak wcześnie na zajęcia nie przychodzi… W rezultacie, gdy wreszcie dobrnęłam do gniazdka, nie było już czego wyplatywać . Pozostawało tylko obciać kołtuna przy samej skórze. Od tamtej pory mam grzywkę :) :):)




-----------------------------------------------------

Kurcze, zapomniałam wspomniec, że byłam wczoraj u lekarza. Wyniki badań mam bardzo dobre, przytyłam 3 kilo, serduszko maluszka bije jak dzwon:))) Usg 29 października.

Ewo- a Tobie zapomniałam podziękować za pomysł ze świecą. To naprawdę super pomysl! Z tym, ze juz było niewiele czasu,zeby cos fajnego wymyslec, a poza tym- ręcznie robione prezenty sa naprawde fajne, ale bez przesady...:-D Nie wiem czy nasza rodzinka nie ma pomału dosyć-hi, hi..i nie myslą sobie czegos w rodzaju "o, nieee, znoowuu", gdy dostaja kolejny raz takie coś ode mnie:-D
 
Ostatnia edycja:
czesc kochane
u mnie co prawda słonecznie ale zimno, tylko 5 st na termometrze
Aniu ja trzymam kciuki zeby te mdłości w końcu ci przeszły, no i świetnie, że wyniki masz super,
no i że ty masz ochotę tak pichcić w kuchni na zimę to podziwiam, jabłka, maliny, dynie, no gratuluję chęci
niuta zdrówka życze
i w sumie to nie wiem co miałam jeszcze napisać, bo co chwilę latam za małą bo jest dziś tak niegrzeczna że szok,
 
cześć laski

dmuchawcu w gazetach zawsze pozmieniaja, bo im się wierszówka musi zgadzać ;-) a że nie jesteś mega gwiazdą to i pewnie o autoryzacji nawet nie było

u nas w przyszłym tygodniu firma na targi wyjeżdża, ja nie jadę oczywiście, ale i tak pełno roboty, a mnie się tak nie chceeee...
ale za to cały tydzień jestem sama :-D
 
reklama
Adudzku - dzięki za kciuki:tak: Buziak!

Fioletowa- kurcze, co racja, to racja- nie jestem nawet mikro gwiazdeńką:eek::-D:-D:-D Jestem sobie tylko Anią-dmuchawcem:tak: i fajnie!;-)
 
Do góry