hejka
mialam dzisiaj meża w domu, wec mam zaleglosci, nie wiem czy nadrobię, bo mam jeszcze dużo pracy
W południe poszlismy na cmentarz, po wyniki i po Kube do pzredszkola. Mieliśmy jesczez kilka zeczy ząłatwić ale szlismy w takim tempie tzn ja jakbyym niepelnosprawna była. Z restzą tak się czuję, idę jak stara baba, noga za noga, jak tylko syzbciej nieco tzn tak żeby chociaz w tempie spacerowym było to od razu brzuch strasnzie ciagnie. Lipa. Roznosi mnie nergia, której nie moge spożytkować. Myślałam, ze na zakupy do wawy skoczę w przyszłym tygodniu, na targ bym poszła a tu nie ma mowy, musialby mnei ktos nosic
a jak wrócilismy cisnienei znow do nieba, ja od razu do łóżka, przespałam pare godzin, wstalam kolowata. Trzeba bylo isc do rodziców, bo rodzina się zjechała (dziś rocznica smierci mojej babci) a ze rzadko się widujemy to nie wypadało w wyże dalej gnić. Siedziałam jak koka w fotelu i ledwo kojarzyłam co dookoła ehh chłopaki wyszaleli się na maksa z 3,5 letnia kuzynką i omal nie zadeptali innej 8 miesięcznej raczkującej. boże jak ja sobie wyobrazilam, ze ja tak będę musiała za kilka miesiecy chodzic krok w krok za raczkującym dzieckiem i oslaniac, by jej banda nie zdeptała to za głowę się złapałam i az mi dech zaparlo
odebralam dziś wyniki - krew, mocz, krzywa wszytko piekne