ALG
Fanka BB :)
Dziewczęta witajcie... postanowiłam wrócić... stęskniłam się 
Od razu zacznę, że nie odciełam się dlatego, że ktoś mi coś napisał, tylko:
a) zrobiło mi się strasznie ciężko jak niektóre z nas zaczły tracić maleństwa.... (*)
b) przez ostatnie tygodnie mogłam spać wszędzie, w każdej pozycji i dowolną ilość godzin
c) strasznie dużo roboty w pracy
Teraz mam nadzieję zostać z wami do samego końca tego cudnego okresu
Starałam się trochę Was poczytywać ale nie dałam rady wszystkiego i zawsze. Napiszę więc po krótce co u mnie.
A no więc obecnie byczę się w łóżku bo od wczoraj jestem oficjalnie chora tzn. gil do pasa i kaktus w gardle. Do poniedziałku muszę doprowadzić się do ludzi....
Poza tym to wiem juz że dziecię moje nie lubi śledzi i kurczaka (w każdej postaci) bo zmusza mnie do szybkiego pozbywania się ewentualnych elementów wyżej wymienionych, ewentualnie uciekania od nich gdzie pieprz rośnie...
spadłam na wadze do 66.00 (z 68,20) a cycki urlosly ze 2 rozmiary. Brodawki mam już takie wielkie jak krążek medalu olimpijskiego...
W czwartek ide na usg prenatalne z małżem (który notabene idzie po raz pierwszy na usg więc spodziewam się ciekawych doznań uczuciowych ;-)) i boje się jak diabli co tam będzie chociażwydaje mi się ze wszystko ok skoro brzuch zaczyna się wypychać :-)
Obiecuję teraz starać się być na bierząco i odzywać chociaż raz dziennie. Mam nadzieję, że nadążę Was czytać

Od razu zacznę, że nie odciełam się dlatego, że ktoś mi coś napisał, tylko:
a) zrobiło mi się strasznie ciężko jak niektóre z nas zaczły tracić maleństwa.... (*)
b) przez ostatnie tygodnie mogłam spać wszędzie, w każdej pozycji i dowolną ilość godzin
c) strasznie dużo roboty w pracy
Teraz mam nadzieję zostać z wami do samego końca tego cudnego okresu

Starałam się trochę Was poczytywać ale nie dałam rady wszystkiego i zawsze. Napiszę więc po krótce co u mnie.
A no więc obecnie byczę się w łóżku bo od wczoraj jestem oficjalnie chora tzn. gil do pasa i kaktus w gardle. Do poniedziałku muszę doprowadzić się do ludzi....
Poza tym to wiem juz że dziecię moje nie lubi śledzi i kurczaka (w każdej postaci) bo zmusza mnie do szybkiego pozbywania się ewentualnych elementów wyżej wymienionych, ewentualnie uciekania od nich gdzie pieprz rośnie...
spadłam na wadze do 66.00 (z 68,20) a cycki urlosly ze 2 rozmiary. Brodawki mam już takie wielkie jak krążek medalu olimpijskiego...
W czwartek ide na usg prenatalne z małżem (który notabene idzie po raz pierwszy na usg więc spodziewam się ciekawych doznań uczuciowych ;-)) i boje się jak diabli co tam będzie chociażwydaje mi się ze wszystko ok skoro brzuch zaczyna się wypychać :-)
Obiecuję teraz starać się być na bierząco i odzywać chociaż raz dziennie. Mam nadzieję, że nadążę Was czytać

;-) zdrówka!
więc cierpię i czekam aż sobie pójdzie....
....