reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Bycie rodzicem to codzienna przygoda pełna wyzwań, ale też pięknych chwil. Chcemy poznać właśnie te momenty, które sprawiają Ci największą radość! Napisz w kilku zdaniach , co najbardziej cieszy Cię w rodzicielstwie, a możesz wygrać atrakcyjne nagrody ufundowane przez Bella Baby Happy 💛<

reklama

Majóweczki 2019

Mi czas tak szybko ucieka, nie wiem kiedy A to już drugi trymestr.

Witam serdecznie nowe mamy, cieszę się że nie zadzwonili @kari21 :-* fajnie że po wizytach dobre wieści.


Co do rzęs, byłam wczoraj i tak mnie plecy bolały. Miałam zdretwialy tyłek ;-) aż strach pomyśleć co będzie jak brzuch urośnie. Też nie umiem zrezygnować z paznokci i rzęs ;-)
 
reklama
Kurde, a ja 12 lat temu w pierwszej ciąży to cieszę się, że byłam zielona jak ogórek. I nie miałam Internetu. W najbliższym otoczeniu i w rodzinie nie było świeżych "ciężarówek" więc chodziłam radosna i wesoła. Studiowałam, a w 10tygodniu pojechałam za granicę do fizycznej pracy. Wróciłam w 7mym miesiącu. Tam bywało, że jeździłam busem w bagażniku do pracy, dzwigałam skrzynki i wszystko robiłam tak jak inni. Wogole się nie oszczędzałam, ale przed wyjazdem lekarz powiedział, że ciąża to nie choroba. Bylebym tylko nie skakała na bungee bez zabezpieczenia:tak: A teraz im starsza i więcej się nasłucham historii to bardziej jestem przerażona:baffled:
 
A propo różnych obaw i leków w ciąży to chociaż to jest moja druga to nie wiem w której miałam ich więcej :) w pierwszej byłam mając lat 19, teraz lat 31, jest inaczej- to pewne :)
 
Kurde, a ja 12 lat temu w pierwszej ciąży to cieszę się, że byłam zielona jak ogórek. I nie miałam Internetu. W najbliższym otoczeniu i w rodzinie nie było świeżych "ciężarówek" więc chodziłam radosna i wesoła. Studiowałam, a w 10tygodniu pojechałam za granicę do fizycznej pracy. Wróciłam w 7mym miesiącu. Tam bywało, że jeździłam busem w bagażniku do pracy, dzwigałam skrzynki i wszystko robiłam tak jak inni. Wogole się nie oszczędzałam, ale przed wyjazdem lekarz powiedział, że ciąża to nie choroba. Bylebym tylko nie skakała na bungee bez zabezpieczenia:tak: A teraz im starsza i więcej się nasłucham historii to bardziej jestem przerażona:baffled:

Franka podziwiam!
Tzn ja generalnie tez nie uwazam ze ciaza to choroba, ale jednak stan odmienny i czasem warto zwolnic przez te 9 miesięcy, bo te 9 miesięcy to nic na przestrzeni całego życia.
 
Ale jedna rzecz jest wspólna, będąc w ciąży z Jankiem udzielałam się na forum :) to wtedy taka nowość była (nie babyboom) i z mamusiami które wtedy poznałam mam kontakt do dzisiaj :)
 
Ja w pierwszej ciąży żadnych obaw nie miałam.druga była dla mnie najgorsza. Teraz jakoś znowu wyluzowalam. Na zasadzie ze i tak na wiele rzeczy nie mam wpływu więc po co się denerwować i stresować. Zwłaszcza że to może dziecku bardziej zaszkodzić
 
Kurde, a ja 12 lat temu w pierwszej ciąży to cieszę się, że byłam zielona jak ogórek. I nie miałam Internetu. W najbliższym otoczeniu i w rodzinie nie było świeżych "ciężarówek" więc chodziłam radosna i wesoła. Studiowałam, a w 10tygodniu pojechałam za granicę do fizycznej pracy. Wróciłam w 7mym miesiącu. Tam bywało, że jeździłam busem w bagażniku do pracy, dzwigałam skrzynki i wszystko robiłam tak jak inni. Wogole się nie oszczędzałam, ale przed wyjazdem lekarz powiedział, że ciąża to nie choroba. Bylebym tylko nie skakała na bungee bez zabezpieczenia:tak: A teraz im starsza i więcej się nasłucham historii to bardziej jestem przerażona:baffled:

Ja w pierwszej ciąży też nie wiedziałam nic. Myślałam że jak jestem w ciąży to po 9miesiącach urodze i będzie wszystko okej. Niestety tak się nie stało i poroniłam w 8-9tc. Kolejna ciąża ze strachem i strata 7-8tc. Teraz ciąża numer trzy więc dla mnie jednak trochę jak "choroba". Uważam na siebie, dmucham na zimne, zero dźwigania, jak czuje ze musze się położyć to się kładę itp. Chodziłam do pracy do końca października ale miałam w tygodniu jakiś wolny dzień, nie musiałam nosić itp więc było okej. Teraz już bym się bała bo zostać samej na zmianie już nie było łatwo. Szybko się męczyłam itp. Dlatego tylko pozazdrościć że w pierwszej ciąży u ciebie było wszystko ok i cieszyłas się z niej jak należy ;)
 
@Rossiczka ja paznokcie żelowe robię od 7 lat, z mała przerwą na operacje w 2015 roku (około 2 miesiące bez). Zdecydowałam że chce spróbować bez nich, bo jednak chodzę co trzy tygodnie i trochę to trwa (ręce i stopy) i szczególnie na samym początku może być ciężko z czasem bo mąż po dwóch tygodniach wyfrunie i nie wiem jak będę ogarniać rzeczywistość ;)
 
reklama
W ciąży z córką byłam bardziej ostrożnia. Chociaż przyszła z zaskoczenia po kilku miesiącach starania w nieoczekiwanym zupełnie momencie. Mój tata złamał nogę, miał operację, po kilku dniach dostał udaru i wylądował w ciężkim stanie w śpiączce na OIOMie. Jego stan był ciężki ale stabilny. Był tam miesiąc. Niemal codziennie byłam u niego w szpitalu, te zapachy, widoki chorych.. W międzyczasie brat też się rozchorował. Również podejrzenie udaru.. Myślałam, że dlatego jestem senna, zmęczona, wykończona. No ale w końcu coś mi przyszło do głowy i zrobiłam test. Jakas blada kreska była to myślałam, że nic nie ma. A później się dowiedziałam, że jak blada to jednak coś. Zrobiłam drugi test i była już bardziej widoczna. Wizyta u lekarza. Potwierdzenie ciazy.. Czekałam aż mąż przyjedzie na weekend i w sobotę wieczór ogłosiliśmy nowine mamie, cioci.. Wszyscy się cieszyli.. A kolejnego dnia, w niedzielę rano otrzymałam telefon ze szpitala, że tata zmarł. Nie zdążyłam mu powiedzieć..
A później organizacja pogrzebu.. ogarnięcie tego wszystkiego. Mieszkałam z tatą, musiałam się przyzwyczaić, że już nigdy nie wróci..patrzeć na jego rzeczy osobiste. Bardzo się bałam jak te moje emocje wpłyną na dziecko. Okropnie..Pełno łez wylałam, ale bardzo starałam się nie dopuszczać do żałoby. Miałam straszne zawirowania emocjonalne. Ostatecznie-całe szczęście- urodziłam zdrową, śliczną córeczkę. :)
 
Do góry