reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Czy pomożesz Iwonie nadal być mamą? Zrób, co możesz! Tu nie ma czasu, tu trzeba działać. Zobacz
reklama

mamuśki po "30"

U mnie każda ciąża inna,w pierwszej miałam mdłości na początku i straszne osłabienie kilka razy udalo mi się zemdleć:sorry2:ale potem czułam się juz bardzo dobrze gdyby nie brzuszek to nieczułabym ciąży może dlatego że przytyłam tylko 9 kg do samego końca byłam aktywna fizycznie i nic mnie nie bolało,ciąża druga niebyła tak fajna pracowałam do 7 tyg tylko bo miałam zagrażające poronienie do tego byłam strasznie osłabiona tylko bym spała całymi dniami samopoczucie poprawiło się w połowie a potem znowu było mi ciężko bo przytyłam 25 kg:szok:
W trzeciej dobrze czułam się na początku fakt miałam mdłości które trwały całą ciążę ale nie byłam osłabiona pracowałam do 22 tyg a do pracy jeździłam rowerem 10 km wtedy energia mnie rozpierała he he w 22 tyg poszłam na zwolnienie bo zaczęły się bóle i twardnienia brzucha a potem juz było tylko gorzej końcówka ciązy była dla mnie ogromnym cierpieniem nawet porodu nie wspominam tak źle:no: eh chyba starość nie radość;-):-D
 
reklama
Anek M. ​to też lekko nie miałaś, kurczę a zarzekałam się że mogę mieć kolejne dziecko jak już faceci będą chodzić w ciąży i rodzić...
 
hej!
Ja z gotowaniem też jestem na bakier,więc chyba kupię jakieś gotowe lub prawie gotowe przekąski bez bawienia się w kuchni...co do porodu...mimo,że jestem dopiero w 17 tygodniu już o tym myślę i jestem przerażona.No ale co,wyjścia nie ma.Poświęciłam się dla Jasia to dla drugiego też trzeba będzie...choć cenę zapłaciłam wysoką...
Ja mojego mężusia tym razem nie będę chciała mieć przy sobie.Jest raczej wrażliwcem jeśli chodzi o ból i moje cierpienie i wiem,że baaardzo przeżył ten poprzedni mój poród,więc tym razem chcę mu tego oszczędzić,tym bardziej,że w zasadzie w niczym mi nie pomógł,stał,patrzył i miał łzy w oczach,że tak bardzo trzeba cierpieć,żeby dać życie nowej istocie...Tym razem rodzę sama,a mam nadzieję,że będzie to cc,więc tym bardziej na niewiele się przyda...
CO do Sylwestra,siedzimy z mężem i Jasiem w domu,nie chce nam się nigdzie chodzić,poza tym ja w ciąży,ani poskakać po parkiecie ani wypić...więc wypijemy Piccolo o 24.00 i pójdziemy spać:-) a wszystkim życzę miłego wieczoru i udanej zabawy Sylwestrowej,spełnienia noworocznych życzeń:-)
 
cześć dziewczyny
Już wczoraj myśłałam, że Alicji przechodzi, od soboty gorączki nie miała, a wczoraj zonk - wieczór nagle ryk, że ucho ją boli, a dzisiaj rano znowu i gorączka wróciła. Na 14:30 do lekarza idziemy, pewnie tym razem jakiś silny antybol dostanie. Mam tylko nadzieje, że po tym jej przejdzie.
My dzisiaj ze znajomymi i z dzieciakami wieczór spędzamy, ale w obecnej sytuacji nie wiem jak to będzie. Odwoływać nie będę, bo wszyscy już nastawieni, ale pewnie zbyt ciekawie nie będzie.

Ekomama, to w sumie masz dobrze z tą swoją perełką, jak tak śpi, to i ty trochę możesz odpocząć minutkę:-). Co do gotowania, to ja nie przepadam, bo mój małż świetnie gotuje, i jak się za coś biorę to zaraz nos wtyka /posoliłaś, dodałaś itp/a ja wtedy mam ochotę użyć noża do innych celów... Ale jak nie patrzy to lubię eksperymenty w kuchni...

No ja też mam szczęście,że mój mąż świetnie gotuje i lubi to robić więc z chęcią nie wchodzę mu w drogę;-)
Zaczarowana -- a ty jak w ogóle się czujesz,nie masz mdłości,złego samopoczucia?
też mam to szczęście, że mój B lubi gotować, i ja tylko od czasu do czasu jak mnie coś napadnie gotuję. Gdybym miała to robić na codzień to peniwe tylko drób i ryby byłyby w naszej diecie, bo jak mięso jakieś inne robię to już się go potem nie tknę:baffled:
Co do ciąż to ja obie świetnie przechodziłam, w pierwszej sporo przytyłam, więc było mi ciężko pod koniec, tym bardziej, że Igor jest z sierpnia i było mega gorąco, ale żadnych mdłości, wymiotów nic. Lekka zgaga i jakieś pojedyncze skurcze, za to piękne włosy i paznokcie:-)
Obydwa porody wspólne, dumny tatuś przecinał pępowinki. Drugi poród mimo, że był krótki 3h niecałe, z racji tego, że Alicja była okręcona pępowiną musiałam cały czas leżeć i trochę nerwów było.

Szampańskiej zabawy dzisiaj życzę
do usłyszenia w Nowym Roku.
 
annaoj kce,widzę że my tu porodowo wszystkie nieźle doświadczone... Też gratuluję takiego"skarbu" w postaci kucharzącego małżona, to naprawdę super jak facet gotuje. mam nadzieję że mała Alicja, /bardzo ładne imię ma wasza córa/, szybko dojdzie do siebie, a sylwester jednak się uda...



Martela, ja też się boję, ale jakoś damy radę:sorry2:, jak to mówią jak weszło to i wyjdzie ? Wiem że musimy temu podołać, w końcu jesteśmy kobity idamy radę, bo jakby faceci mieli rodzić to byśmy już dawno wyginęli....:blink::blink:
 
Dziewczyny wszystkiego dobrego w nowym roku, dla was i waszych rodzin. Tym które mają już swoje skarby na świecie, aby się dobrze chowały i nie chorowały, tym które jeszcze czekają, aby czas szybko płynął, dzidzie zdrowo rosły, a poród był łatwy i szybki. ..oraz pociechy z dorosłej płci męskiej u waszego boku:-)
 
WSZYSTKIEGO DOBREGO W NOWYM ROKU!

U mnie wieczór jak każdy inny,tyle że pozwoliłam sobie na łyczka szampana:)
Byliśmy we czwórkę w domu,ja padnięta,bo malutka mało w dzień spała,mąż padnięty po pracy,synek dzielnie czekał na fajerwerki,ale padł o 23:15 i tyle widział:-D,jedyna która miała ochotę balować to Matylda,musiałam z nią siedzieć do 1:30,no ale później jak usnęła to do 9:30.
Z tak małym dzieckiem nie ma mowy o balowaniu,ale za rok będzie miała już 14miesięcy więc z pewnością jakoś inaczej się zorganizujemy,będzie weselej:). Choć przyznam,że i tak byłam szczęśliwa ,że mogę obchodzić Nowy Rok razem z moimi ZDROWYMI dziećmi,bo tyle się ostatnio słyszy o choróbskach,że strach.Chorują nawet niemowlaki,a to grypa,a to zapalenie płuc.Okropność.
Mam ochotę na jakieś ciasto,ale nic nie mam w domu:( Zawsze przychodzi mi ochotka na coś czego nie ma.:confused2:
 
hej!
Ja padłam o 23,przez sen słyszałam fajerwerki,ale nawet mi się wstać nie chciało,żeby je oglądać...mały przespał całą noc bez jednej pobudki,w ogóle go te wystrzały nie budziły.On z kolei padł o 20.00 a wstał o 9.30:-)a my z mężem trochę posłuchaliśmy muzyki,obejrzeliśmy film na dvd,zjedliśmy kolacyjkę i poszłam lulu.Jakoś czuję się ociężale,nie mam siły na nic.Jakoś ta ciąża wpływa na mnie demobilizująco,najchętniej spałabym cały czas.Jutro będę musiała się wykazać,bo mąż idzie do pracy a ja zostaję z małym (wszędobylskim),który wciąż pyta "a to?" i mam mu mówić,co to jest...masakra.Powtarzam w kółko te same słowa,zdania,zwroty i mam ochotę czasem uciec z domu...wiem,że on się w ten sposób uczy,ale ile można powtarzać w nieskończoność to samo? eeeh,posmęciłam trochę,ale ostatnio nie mam zbyt dobrego nastroju...spokojnej nocy :-)
 
reklama
Martela bardzo dobrze Cię rozumiem, jak urodziłam młodszego, starszy często zostawał ze mną w domu, mąż szedł do pracy na 12 h, a ja zostawałam z nimi sama.... były dni że miałam ochotę wyć, zdziecinnienie zupełne... Miałam wrażenie że jeszcze trochę i zacznę seplenić jak dzieci... Tylko pranie, sprzątanie /jak rewiry nie były objechane to nie mogłam usiąść/; gotowanie, spacerek. Monotonia mnie zabijała, łapałam się na tym że cieszyłam że wyjdę do sklepu na rogu, bo chociaż na ludzi popatrzę:-) . Później już było tylko lepiej, więc głowa do góry.Tak gadam, a znowu będę z maluchem sama zostawać....o losie.....Miłej nocki.:-)
 
Do góry