reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Czy pomożesz Iwonie nadal być mamą? Zrób, co możesz! Tu nie ma czasu, tu trzeba działać. Zobacz
reklama

mamuśki po "30"

reklama
A wiec rozwalkowuje ciasto kroje w kwadraty na każdy kwadracik klade oliwki ser mocarella salami pomidorki koktailowe możesz w sumie wrzucić co chcesz ;) i po przekątnej lepie dwa rogi i smaruje jajkiem pieke około 15 min w 180 do sałatki są super
 
Jeśli chodzi o kuchnie to ja się nie odzywam,bo to dla mnie czarna magia,nie potrafię i nie lubię gotować:no:
Ale ciemno u mnie,na dworze oczywiście.Pochmurno,zimno,ciśnienie niskie,a ja nawet kawki normalnej nie mogę sobie zapodać:dry:.
Widzę,że córcia po mnie odziedziczyła meteopatię,śpi i śpi i śpi.Wstaje tylko na cyca i dalej w kime:-).
 
Ekomama, to w sumie masz dobrze z tą swoją perełką, jak tak śpi, to i ty trochę możesz odpocząć minutkę:-). Co do gotowania, to ja nie przepadam, bo mój małż świetnie gotuje, i jak się za coś biorę to zaraz nos wtyka /posoliłaś, dodałaś itp/a ja wtedy mam ochotę użyć noża do innych celów... Ale jak nie patrzy to lubię eksperymenty w kuchni...
 
No ja też mam szczęście,że mój mąż świetnie gotuje i lubi to robić więc z chęcią nie wchodzę mu w drogę;-)
Zaczarowana -- a ty jak w ogóle się czujesz,nie masz mdłości,złego samopoczucia?
 
Mam wszystko czego nie miałam nigdy wcześniej, oprócz wymiotów, czyli nieustanne mdłości, zgagę, mimo że zdrowo się staram odżywiać... Dzisiaj "chodziło" za mną pół dnia pieczone jabłko z cynamonem, aż w końcu je upiekłam... Ogólnie całkiem nieźle, ale zupełnie inaczej niż w poprzednich ciążach...
Widzę że też masz szczęście być z facetem który umie gotować, co czasem jest zbawieniem, a czasem przekleństwem? Mój to nawet piecze lepiej niż ja... A ty Ekomamo, jak znosiłaś ciążę ?
 
Ostatnia edycja:
I w ogóle,dziewczyny,którym rośnie dzidzia w brzuchach jak się czujecie?
Ja pierwszą ciążę przechodziłam przeprzefantastycznie,Mdłości intensywne,ale szybko przeszły,śmigałam do pracy do końca siódmego miesiąca.Mimo,że przytyłam 20kg.czułam się fantastycznie.Poród dzień po terminie,13 godzin w bólach mimo znieczulenia zewnątrzoponowego,cięta,potem przez dłuższy czas obolała,ani siedzieć ani chodzić.Synek-53cm. 3380kg.
Druga ciąża wymęczyła mnie cholernie,mdłości od 5tyg.do końca czwartego m-ca.Nic nie pomagało,"umierałam" prawie,w piątym m-cu powychodziły mi żylaki w kroczy i tak do porodu,bolało i przeszkadzało,ani stać,ani siedzieć.Nic.Miałam już naprawdę dość.Poród 5 dni przed terminem.Jedyne co dobre w tej całej ciąży (prócz dzidzi oczywiście) to rozwiązanie-w 3godz.bez żadnego nacinania.Córcia-57cm. 3500kg.Z sali porodowej pod prysznic poszłam o własnych siłach,jedynie co bolało to mięśnie i pachwiny od wysiłku,no i potem jak macica się kurczyła to wzięłam dwa razy paracetamol.
To taki skrót moich ciąż.Od ostatniej minęły 2m-ce,a wydaje mi się ,że to było bardzo dawno temu:) Na szczęście już po wszystkim:tak:.
 
Nawet nie wiesz Ekomamo jak ja ci zazdroszczę że masz to za sobą, ja porodu się boję jak nie wiem co...i mimo żee to jeszcze troche czasu, to już o tym myślę, bo moje porody to co jeden to gorszy, a mówią że każdy następny łatwiejszy.....
 
Ja też się bałam bardziej niż przy pierwszej ciąży,bo wiedziałam co mnie czeka,ale mówiłam sobie,że odwrotu nie ma,muszę urodzić i koniec.Najważniejsze dla mnie było,żeby wszystko poszło bez komplikacji i oby dzidzia była zdrowa.I tak też było:) Przy porodzie był ze mną mąż i to dużo mi pomogło.
 
reklama
U mnie przy pierwszym też był mąż, i to dobrze bo inaczej pies z kulawą nogą by się mną nie zainteresował... Przy drugim chciałam być "dzielna " i chciałam sama rodzić, a i tak skończyło się cesarką więc i tak byłam sama, przy trzecim już mu zapowiedziałam że rodzi ze mną /będę się miała na kim uzewnętrznić jak już nie będę dawała rady:-)/. Jak uczestniczył przy poczęciu, to i niech się męczy przy rozwiązaniu.../ Trochę sadystycznie, nie?:-)
 
Do góry