a juz się odrobiłam! i jestem genialna! I zrobiłam obiadek- wczorajsze kotlety mielone robią za pulpety w sosie słodko- kwasnym (ale tylko Wy o tym wiecie;-)), do tego ryż i sałatka z liści cykorii, rucoli, kapusty i do smaku ogorek zielony i dresing pikantny, a i zrobiłam pranie i teraz je wieszać będe tak na słonko popołudniowe, eh... życie kury domowej
Słonko ja Cie rozumiem, mieszkałam z babcią 3 lata i nasłuchałam sie na mojego ojca (jej syna) na jej męża, na moja mamę i drugą babcie. eh, te wspólne wieczory przy tv... a ona się dziwi, że wolimy wynajmowac mieszkanie, niż z nią mieszkać...

moja rodzina też nie miała dobrze z kasą, teraz się już lepiej powodzi, to nam pomagają. zaś u męża, dużo gadania o wzajemnym się wspieraniu, a nawet nam ciuszków po ich dwuletniej córce nie zaproponowali. Nie wymawiam, ale część im dała moja teściowa

to chociaż mogli poudawać, że chcą dać:-)
z rodziną jest jak z przyjaciółmi, niby musimy ich mieć, ale możemy sobie dobrze dobrać, z kim chcemy przez zycie przejść.
Ide coś zjeść, bo mnie dziwne mądrości nachodzą...