H
Harsharani
Gość
Scarletka widzę że bomba witaminowa na topie w postaci sałatki owocowej:-) ja właśnie wypiłam pół litra świeżego soku z marchwi z dodatkiem buraka i jabłka - moja kuracja na poprawę hemoglobiny;-) i jestem opita jak bąk
a z pracą może być różnie - teraz się nacieszysz macierzyństwem, a kto wie co los przyniesie...może znajdziesz coś co przyniesie i satysfakcję i pieniążki w zupełnie innym fachu niż wyuczony:-)
hars a co to się stało z tą malutką? wiem że pisałaś że jest chora, ale do tej pory chyba nie było takich akcji co?
a jak teraz jest w uk? czy jest jeszcze szansa zaczepić się na stałe, znaleźć pracę i normalnie żyć? nie chodzi mi o luksusy, mam na myśli normalne życie, bez ciągłego martwienia się że nie starczy do następnej wypłaty, a co z językiem? chodzi mi poziom zaawansowania... jak wyjeżdżałyście znałyście język perfekt?
w zasadzie jak myśleliśmy z emkiem o wyjeździe to po pierwsze nie teraz, może za 2 lata... jak dziewczynki będą troszkę większe, no i w pierwszej kolejności myślimy o Niemczech - ale jakoś mam wrażenie że tam trudniej się legalnie ustatkować...
Mala ma mukowiscydoze i generalnie z tego co sie dowiedzialam nie dostawala lekow przez kilka dni..Niestety infekcja pluc sie napatoczyla i nie byla w stanie oddychac.
Jezeli chodzi o moj jezyk,to ja wyjechalam znajac angielski...ale szkolny. OKazalo sie, ze nie ma on nic do tego jak naprawde sie w UK mowi... I mimo, ze uczylam sie od momentu skonczenia chyba 8 lat to jednak zdarzaly sie smieszne wpadki....
Co do wyjazdu...o wiele latwiej jest jechac do kogos niz zaczynac od zera. Tutaj np jest problem z praca itp...ale wiadomo- dla chcacego nic trudnego i w momencie gdy ma sie przepracowany rok, panstwo serio zaczyna Ci pomagac..
No i wedlug mnie latwiej sie zyje, tak jak napisalam wyzej- niby te same pieniadze, ale wartosc calkiem inna...
wszystkie juz pewnie spia, a ja jak zwykle buszuje....Ciekawe kto sie rozpakowal/rozpakuje

. Krzyż boli dalej, ja już spakowana i wyczyszczona biegunką, więc ten stres odpada. W nocy sobie uswiadomiłam, ze muszę dotrwać do zmiany mojej gin, bo z nią rodziłam Wiktorka i teraz też z nia chcę. No i jest CZWARTEK - Wiktor też czwartkowy i moja mama też
No i ostro zastanawiam się nad porodem sn, bo jednak jest bardziej naturalny niż to grzebanie łapami w brzuszku. wczorajsze filmy mi oczy otworzyły. Już wczoraj mówiłam gince, że zaswiadczenia nie mam i może odpuścimy sobie i urodzę normalnie, ale ona chce mieć wtedy zaśw. ze mój stan zdrowia jest stabilny i mogę rodzić naturalnie, ech więc pójdę jeszcze dziś do lekarza, a potem do szpitala.