reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Czy pomożesz Iwonie nadal być mamą? Zrób, co możesz! Tu nie ma czasu, tu trzeba działać. Zobacz
reklama

Mój poród

Status
Zamknięty i nie można odpowiadać.
och jak wy macie juz fajnie!
ja zastanawiam sie jaka moja bedzie opowiesc no i kiedy bede opowiadac!!!
narazie chyba sie nie zanosi na rodzenie coprawda do terminu juz tylko 4 dni ale...kto to wie kiedy to nastapi!!???
 
reklama
No pewnie, że każdy poród inny. Tak jak nasze brzucholki były (są) różne :D

A co do rodzenia następnych dzieci - już w kilka godzin po porodzie pomyślałam sobie, że chcę kolejnego dzidziolka :D I nadal tak myślę :)
 
Lidijka, Woloszki - bardzo fajnie czyta mi się te wasze opisy porodów, ach.... żeby przeżyc to jeszcze raz! - tą pierwszą chwilę kiedy się widzi swoją kruszynkę!
 
ja narazie przystopuje z rodzeniem dzieci, nie wywołuje to we mnie negatywnych emocji ale narazie dwójka mi starczy no chyba ze cos sie zmieni i bedzie trzecie..... za kilka lat mam nadzieję, wtedy bede sie cieszyc :D
 
Lidijko wielkie gratulacje dla ciebie, złotego medalisty tatusia i oczywiście Pudzianka :)

Woloszki jeszcze raz serdeczne gratulacje i już oczekujemy was w Legionowie.

Ja na szczęście nie miałam takiego złego porodu i ani przez chwilę nie pomyslałam "nigdy więcej", choć też lód między nogi dostałam, bo cieli mnie dwa razy, bo maluszek nie był takim maluszkiem i zmieścić się nie chciał.
 
Szybko opowiadam, bo jak mały się obudzi to koniec :) co za czasy :)
9 kwietnia o 8.30 odeszły mi wody, wcześniej byłam z psiakiem na krótkim spacerze, po którym to piłam kefir i wtedy właśnie odeszły mi wody. Obudziłam męża, wzięłam prysznic, zjedliśmy śniadanie (miałam skurcze, ale bardzo nieregularne), spakowałam się i po 11tej dotarliśmy do szpitala. Chcieliśmy rodzić w wodzie więc pojechaliśmy do Trzcianki. Tam okazało sie, że rozwarcie mam dopiero na 1,5cm.
5cm zrobiło się około 17tej, skurcze miałam co 2-3 min, wtedy mogłam wejść do wanny. W wannie rozwarcie zrobiło się całkowite, niestety skurcze nie były dość silne, żeby udało się urodzić przy "pierwszym wejściu". Wyszłam z wanny na około godzinę, w tym czasie zaczęły się już skurcze parte. Parłam na krześle, ale szło to dość ciężko, podłączono więc oksytocynę i jak już "mogłam dotknąć" główkę weszłam ponownie do wanny i po około 10 min parcia, nacięciu krocza (niestety nie udało się bez), mały Borys wypłynął i po chwili małam go już na piersiach. Później jeszcze rodzenie łożyska, które nie chciało wyjść i pani doktr musiała trochę pocisnąć brzuch żeby mu pomóc. Zszywanie krocza też było ciekawe :) niby ze znieczuleniem ;) dobrze, że tylko 3 szwy.
Teraz kiedy minęły już prawie 3 tygodnie od porodu, muszę powiedzieć że sam poród się nie rozpamiętuje. Cieszymy się maleństwem, które na końcu pojawia się i ląduje w naszych ramionach. Czas po porodzie, tak około tygodnia - dwóch jest ciężki. Ciało "liże" rany po porodzie, brodawki bolą, hormony buzują - ale co tam, z pewnością mały Borys będzie miał rodzeństwo :) nie za prędko, ale przyjdzie ten czas.
 
wreszcie i ja cos napisze :

skurczy dostalam juz ok godziny 17 - ale ze byly slabe, choc co 10 minut to nic sobie z nich nie robilam :) kolo godziny 22 poszlam spac - zeby choc troche snu zalapac, ale nie trwalo to dlugo bo okolo polnocy sie obudzilam - skurcze byly juz silniejsze; i tak lezac kolo spiacego meza zastanawialm sie czy to juz ;) kolo 3 nad ranem mialam pierwszy kryzys ale jakos go przetrwalam - kolo 5 postanowilam dluzej nie czekac i obudzilam meza - wzielismy po prysznicu, obudzilismy moja mame ktora zostala po swietach i zebralismy sie do szpitala; na miejscu bylismy kolo 6 i tam cale przyjecie na porodowke trwalo okolo 40 minut - ach ta papierologia :(
okazalo sie ze ma rozwarcie na luzne 2 palce i skurcze co 3-4 minuty - juz dosyc bolesne; potem poszlo juz jak z platka; puszczono mi wody plodowe i po jakims czasie zaczelam miec pozadne skurcze; jak zaczelam czuc parcie to okazalo sie ze to juz tuz tuz - a wlasnie w tym momecie moj maz postanowil pojsc do wc :) przez lzy sie smialam jak polozne biegaly po korytarzu i wolaly meza do porodu ;D sam porod nie byl ciezki i dlkugi (10 minut) i na szczescie udalo sie bez naciania krocza; problemy pojawily sie gdy trzeba bylo urodzic lozysko ktore za cholere nie chcialo wyjsc; po 20 minutach prob zaczeto rozmawiac o recznym usuwaniu lozyska (znieczulenie i te sprawy) i wtedy sie chyba mocno przestarszylam bo jedno parcie i udalo sie ... w tym czasie moj maz byl juz z dzidzia a ja bylam szyta tam gdzie peklam wewnatrz (nie krocze) - czyli tam gdzie bylam tez szyta przy pierwszym porodzie; caly porod trwal 2:20 i musze przyznac ze dobrze go wspominam :)

przepraszam ze tak chaotycznie ale nie mam zdolnosci literackich ...
 
Idzia dobrze, że wspominasz poród pozytywnie :) No a mężowi trzeba było jednego z pampersów założyć ;)
Mnie zaskoczyło to, że ja rodziłam pierwsze dziecko krócej niż ty drugie! Położna była u mnie zdziwiona a mąż już zapowiada, że przy kolejnym po pierwszym skurczu jedziemy do szpitala ;)
 
reklama
dziewczyny juz jestem PO wkoncu hihi szczesliwa radosna az brak mi slow coreczka jest sliczna pachnaca i taka kochana!!!!!!!!!!!!!!!
zaraz wszytko opowiem
 
Status
Zamknięty i nie można odpowiadać.
Do góry