reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Czy pomożesz Iwonie nadal być mamą? Zrób, co możesz! Tu nie ma czasu, tu trzeba działać. Zobacz
reklama

Nasze porody

Ptaszyna - ale przez to ze lezalas w szpitalu to mieli na spokojnie Twoje wszystkie wyniki? Bo jesli tak to nawet jesli decyzja byla szybka to znali Twoj "przypadek" i wiedzieli czego moga sie spodziewac... Najwazniejsze ze mlody ma sie mam nadzieje dobrze i Ty tez wracasz do siebie? Jak sie czujesz tydzien po cesarce? Rana boli?
 
reklama
No musili zrobić płytki - ale na pewno to ze byłam w szpitalu było pomocne. Ja z własnej woli bym sie na cesarkę nie decydowała. Opieka nad dzieckiem po cc (ja tego nie doswiadczyłam bo dziecko było na neonatologii) to bardzo trudna sprawa. Ja 3go dnia po cesarce wyłam z bólu... teraz tydzien po jest juz lepiej ale zrywna to ja nie jestem i rana czasem lubi dokuczyć. Klasc nadal sie musze na boku a potem przewracac na plecy. Ogólnie uwazam (a 2 tyg na to patrzylam) ze kobiety po naturalnym porodzie wiele szybciej i mniej bolesnie dochodzą do siebie.
 
Ptaszyna - to w ogole nie ma dyskusji ze po naturalnym sie szybciej do siebie dochodzi! Cesarka to jednak operacja i rana wewnatrz goi sie 4 miesiace. Oczywiscie sa plusy a u Ciebie nawet wiele - przede wszystkim unikniecie zamartwicy mlodego. Najwazniejsze ze wszystko sie dobrze skonczylo i za kilka lat jak maly sie spyta a jak wyszedlem z brzuszka to mu pokazesz rane i powiesz ze jak przyszedl czas to pan doktor cie wyciagnal mamusi z brzuszka :))) Uszy
 
Witam,

Ja również nie polecam sprowadzania dziecka na świat przez cc :no:
Zrobili mi cc z powodu wielowodzia w 36 tc, niestety była to konieczność :baffled:
Pierwszy poród który odbył się sn wspominam dużo lepiej :tak:


Pozdrawiam.
 
No dobrze to teraz czas na mnie:tak:. jak pisałam wcześniej bóle zaczęłyy mi się przed 4 rano w piętek. pojechałam ale okazało się,że to są bóle przepowiadające i mam się zgłosić jak będą mocniejsze i po odejściu czopu. niestety do dnia dzisiejszego albo nie wiem jak wygląda czop albo mi nie odszedł:-):-):-):-D:-D:-D. na poniedziałek byłam umówiona na ktg w szpitalu, w którym chciałam rodzić. z mężem byłam umówiona blisko Jego pracy. w poniedziałek rano miałam skurcze co 8-10 minut. jak wychodziłam na autobus skurcze miałam już co 5 minut. jescze jedna ciekawostka. jadę sobie autobusem, skurcze łapią mnie co 5 minut, ja z bólu wytrzymać nie mogę a tu podchodzi do mnie jeden facet i mówi - trzeba było tyle nie jeść. spojrzałam się na niego i już miałam coś odpowiedzieć ale nadszedł kolejny skurcz a facio wysiadł z autobusu. autobus pod męża pracę jechał nie całe 25 minut i po tym czasie skurcze już były co minutę. jak wysiadałam na przystanku już czekał na mnie mój mąż żeby jechać na ktg i jego siostra cioteczna. Jej przekazałam płyty, na pytanie jak się czujesz odpowiedziałam wyśmienicie i ż musimy lecieć. Grześ (mój mąż), nie wiedział nic o skurczach, więc był trochę zdezorientowany co się dzieje. bo po piątkowej akcji nie chciałam mu robić nadziei, że to może poród się już zaczął. pojechaliśmy do szpitala, wchodzimy na izbę przyjęć i mówię, że jestem umówiona na ktg a pani odpowiada - to do przychodni na górę a nie tu. powiedziałam tylko, że skurcze mam co jakieś 3 minuty. to kazała jednak poczekać. poczekałam jakiś 20 minut wezwała mnie pani dotor i na szybkim badaniu pomiędzy skurczami stwerdziła rozwarcie na 4 cm i czas na porodówkę. uciewszyłam się, że przyjęli mnie do szpitala. zawieźli mnie na porodówkę, ale musiałam poczekać na korytarzu bo nie było wlnej sali. na szczęście za jakiś czas sala się zwolniła, bo pacjętka się rozmyśliła i przestała rodzić:tak::tak::tak::tak::tak:. do szpitala zostałam przyjęta o 12:45 i miałam 4 cm rozwarcia a o godz 18 z minutami, jak skurcze były co minutę i trwały mega mega długo przyszedł pan doktor i stwierdził rozwarcie na jakieś 4,5 cm. myślałam, że nie wytrzymam już i wtedy namówiono mnie na zniczulenie zo. znieczulenie wzięłam o 18:30 a o 19 odeszły mi wody. po znieczuleniu czułam się świetnie. na ktg skurcze były wielgachne a ja nic nie czułam. o 19:30 rozwarcie miałam na 8 cm. o 20 poprosiłam o drugą dawkę znieczulenia. znowu super relaks ale już nie tak długo bo po jakiś 40 minutach zaczęłam czuć bóle parte. Moje maleństwo urodziło się 29 czerwca o godzinie 22:18. ja miałam pęknięcie 1 stopnia. mała ważyła 3700 i miała 55 cm wzrostu. po 12 przewieźli mnie na salę nakarmiłam maluszka, umyłam się i poszłam spać. tak wyglądał mój poród.
 
Marlena, to drogę na porodówkę miałaś niesamowitą:szok: A i poród chyba długi. Mam pytanko co za znieczulenie dostałaś? I gratuluję takiej ślicznej dziewczynki!!!
 
Ostatnia edycja:
Marlena Gratuluję córeczki! :)
Ale ten facet w autobusie...Zabiłabym go wzrokiem :/ Miałaś chociaż miejsce w autobusie, czy nikt Ci nie ustąpił?
 
reklama
Do góry