reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Czy pomożesz Iwonie nadal być mamą? Zrób, co możesz! Tu nie ma czasu, tu trzeba działać. Zobacz
reklama

NaSzE PoRoDy :))

Jaaga, na pewno wszystko bedzie dobrze! Zobaczysz!

Leyna, dzielna kobita z Ciebie. Ja bym chyba padla! Dla mnie taki porod jak Twoj bylby horrorem :) Szczegolnie to czekanie!

Dominique, Tobie juz pisalam gratulacje i takie tam w sms'ach wiec nie chce mi sie powtarzac ;D Wybaczysz kochana? :)

Asmodis, ciesze sie, ze jestes zadowolona.

Jeszcze raz gratuluje Wam z calego serca!

Aha, mam naciecie na 2 cm i 3 szwy, ktore w piatek bede miec sciagniete. Mala to wykapany tatus - wszyscy sie w niej zakochalismy!
 
reklama
Frutisek pisze:
::) ::) Leyna!..jeśli mówisz żę miałaś poród łatwy i przyjemny..to silna babka z ciebie!


sandra1982 pisze:
Leyna, dzielna kobita z Ciebie. Ja bym chyba padla! Dla mnie taki porod jak Twoj bylby horrorem :) Szczegolnie to czekanie!

Dziewczyny, no co Wy? :) Ja naprawdę mile wspominam mój poród, mimo że troszkę bolało. Uważam, że jak na pierworódkę naprawdę był lekki :)
Nie było co prawda tak jak u Sandry, bo nie miałam ZZO, ale nie męczyłam się tak jak Karoo. A do silnie psychicznych i odpornych na ból to raczej nie należę :p
 
ja te,z już mam swojego synka :))) Ale nie opiszę tutaj mojego porodu - najważniejsze, że już jesteśmy razem. W skrócie: było ciężko i trudno - 17 godzin, 13 oksytocyny, ręczne masaże szyjki macicy, która mi pękła, duża utrata krwi i 2g20min skurczy partych.... Ale i takie porody się przeżywa i o takich szybko zapomina. Ja dziękuję mojemu mężowi, że tam był - pierwszy widział dziecko, dbał o wszystko i krzyczał, że dam radę. A syn jest do niego podobny :)

Najważniejsze czego doświadczyłam w trakcie porodu to ogromnej miłości mojego męża. Wiem, że położna to skarb (dziewczyny jak możecie bierzcie zaufane położne - drogo, ale warto!) i, że uratowała nam życie. I warto walczyć do pierwszego krzyku dziecka (choć ja go nie pamiętam)...
 

mój poród podobnie jak edie był ciężki- trwał ponad 13 godz. Po 11 położna postanowiła podac oksytocynę, ponieważ pojawiły się skurcze parte, a nie było pełnego rozwarcia... były chwilę, gdy myślałam,że umieram,że nie dam rady- naszczęście był ze mną mój kochany mąż- to on mi dodawał siły i otuchy, pomagał w tych najgorszych chwilach. ból był straszny... ale jak położono mi na brzuszku moją cieplutką córeńkę o wszystkim zapomniałam- dla tej chwili warto było pocierpiec- nigdy nie zapomnę momentu kiedy to pierwszy raz ją ujrzałam, taka maleńką, mokrą, bezbronną... jak tylko o tym piszę, oczy mi zachodzą łzami... to jest nie do opisania- nigdy nie myślała,że można kogos tak mocno kochać. to wspaniałe - byc matką!
Kochany Piotrusiu dziękuje Ci za wszystko...
 
I co ja mam wam napisać?????????????
mój poród ?tak?
to nie będzie przyjemne...
18.08 -połoznictwo, po terminie piąta doba więc musiałam zostac aby mała była pod kontrolą
21.08-pierwsza prowokacja, po regularnych skurczach spowodowanych kroplówka akcja ustała i prowokacja skończyła sie fiaskiem
22.08- ok. 10 rano zaczeły się regularne skurcze , przeniesiono mnie na porodówke rodzinna , połozna stwierdziła żeby K. już został bo napewno tego dnia urodze.Zbadał mnie ordynator, bolała jak cholera az się poryczałam a krew chlusneła tak że szlafrok i koszula ubabrana
na porodówce skurcze coraz silniejsze i częstsze, K. siedzi koło mnie i wspiera jak może, boli coraz bardziej i bardziej ,rozwarcie na 3 palce dostaje czopki od położnej ok. 17-ej po czym akcja zanika więc podaja mi kroplówke-oksytocynę , skurcze powracaja ale wolniej sie rozkręcaja co bardzo męczy
ok. 20 przebijaja mi pęcherz i wypływaja wody(nikt nie pytał mnie o zadnie) rozwarcie na 4 palce
do 24-ej cholernie bolące skurcze że wyje z bólu K. nie wie co ma robić(a ja nie wiem co bez niego bym zrobiła), rozwarcie nadal na 4 palce , za małe aby mała sie przecisła, bo nie dość że jest duża to jeszcze ustawiona pod skosem , wiec trzeba czekać do pełnego rozwarcia a później nakierowac małą ale ja juz nie wytrzymuje gdyz mam wrażenie że odbyt chce mi rozerwać.Krzyczę , w między czasie wymiotuję czyms białym , później żółcią .ok1 w nocy bada lekarz rozwarcie takie jak było żadnych postepów a bół sstraszny, kiwa głowa do położnej co oznacza ze rozwarcie dalej nie pójdzie , przy czym nic mi nie mówi.
Ok.2 powoli zatrzymuje sie akcja skurczowa , rozwarcie nadal na 4 palce,akcja [porodowa sie zatrzymuje, ja juz wiem ze bedzie cc ale lekarz uparcie twierdzi ze trzeba dac dziecku szanse na naturalny poród, każe poczekac jeszcze godzinę a więc ja czekam w cholernych skurczach bo tak całkowicie nie ustały i błagam go o podjęcie decyzji o cc.
Błagania odnoszą skutek o 3.30 a o 3.52 moje maleństwo jest na świecie.
jeszcze nikogo nic tak nie błagałam i nigdy wiecej nie mam zamiar tam rodzić(renoma nie zawsze jest dobrą gwarancją)
lekarz mógł zaoszczedzic mi i K. mnóstwo cierpienia ale renoma szpitala(polega na zminimalizowaniu liczby cc) była ważniejsza, do tego po cc stwierdzili że i tak bym sama nie dała rady bo dziecko było za duże, więc pytam po co do cholery tyle niepotrzebnego bólu?
sumując ok.17 godzin bólu zakończonego i tak cc
na szczeście mój aniołek jest zdrowy silny i daje mi tyle szcześcia że tamto odchodzi w zapomnienie tylko nie wiem czy zdcyduje sie kiedyś na naturalny poród lub bez zoo
Dziękuje mojemu mężowii że był przy mnie i mojemu aniołkowi że jest juz z nami, to wynagradza wszekie cierpienie
dziękuje za "wysłuchanie"
 
:-[ :-[ Mada..współczuję Ci..nie wiem czy ja bym wytrzymała..ja rozumiem ból przez 3-5-7 godzin..ale przez 17!....jak czytałam to aż ciarki po plecach przeszły..ale ta ulga na koniec to najszczęśliwszy moment w tym wszystkim.Gratuluję!! przeszłaś przez to ...i bądź z siebie dumna....bo ja jestem ...z Ciebie dumna kochana...bo ja to wiesz miałam bardzo szybki porodzik...i aż mi wstyd ::) ::)
 
Mada kochanie, dzielna kobieta! Horror!
Mnie tak jak Frutiskowi wstyd moze byc ;) bo moj porod przy takich to nie byl porod normalnie!
Dobrze, ze jakos sie to skonczylo, ze dzidzia dorodna i zdrowiutka i ze masz takiego kochanego faceta u boku! GRATULUJE!!!

Ewa, Edie, w Wasza strone rowniez uklony! Gratulacje dla Was!

Buziaki w stopki dla maluszkow!
 
Frutisek, Sandra nie ma sie co wstydzic ale sie cieszyć. Mnie się nie udało szybko , łatwo i przyjemnie ale za to mam mojego skarba przy sobie a raczej dwa :) i to rekompensuje wszystko co przeszłam , bo chyba przejść musiałam.
 
Mada nie ma co przeszłas wiele, dzielna z ciebie kobitka!!!!! a ten szpital to ja niewiem wstyd....zeby tak maltretowac..

A to w skrócie mój poród:
Sobota 26sierpnia czułam sie jak codzien zadnych objawów porodowych wiec wziełam sie za sprzatanie pomyłam podłogi i cos mi odbiło i czysciłam wszystkie mozliwe sprzęty pralke czajnik mikrofale itd..wieczorem postanowilismy z michem zrobic pizze w sumie to on ją robił..nawet wyszła choc dla mnie ciasto było lekko surowe..godz 23 ja w łozku grzecznie spie ale cos mnie zaczyna bolec brzuch najpierw myslałam ze to po tej pizzy po odwiedzeniu kibelka zauwazyłam rózową wydzieline wiec gapnełam sie ze to odchodz mi czop po chwili dosyc spora ilosc wody..gpnełam sie ze odchodzą mi wody ..i zaczeły sie skurcze najpierw co 10min zaczełam je notowac no i następowały co 7 min czasem co 5 min a wody wciąz sie saczyły ,koło 3 wnocy dzwonie do kliniki i sie pytam czy juz przyjezdzac..babka powiedziała ze jak chce..pomyslałam ,ze poczekam az skurcze beda co 5min..i tak wytrzymałam do 7 rano..o 7 bylismy juz w klinice...lekarz mnie zbadał ..rozwarcie na 2 palce ale przy badaniu wypłyneła reszta wód wiec trzeba było cos robic...podali mi jakies kroplówki zrobili lewatywke..i od 10 coraz gorsze skurcze ...koło11 podali mi oksy by dziecko sie szybciej przesuwało , to skurcze stały sie niedozniesniesienia..myslałam ze wyzione ducha..michu mi pomagał oczywiscie na ile mógł ...zaczełam błagac o ZZO ale powiedzieli ze musi byc odpowiednia akcja porodowa zeby je podac..i podali mi je dopiero koło 14 ..ulga była nie powiem ale ból dalej był tylko o połowe mniejszy..o 15 zaczeły mi sie skurcze parte a o 15,25 Hania juz wyskoczyła na świat..no nie było tak zle ale to zasługa super połoznej ..babki koło 60 z wielkim poczuciem humoru naprawde duzo było wtym jej zasługi ,ze wszystko poszło tak sprawnie..i tak zaczął sie nowy rozdział w naszym zyciu... ;D
 
reklama
Mada :( jesteś niesamowicie dzielna kobieta! przykro mi, że musiałaś przejść przez coś tak okropnego :( dobrze, że mąż był z Tobą i Cię wspierał.
 
Do góry