reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Znasz to? Dzień ledwo się zacznie, a Ty już masz na koncie przebieranie w półśnie, mycie części do laktatora i gorączkowe poszukiwania smoczka pod kanapą. Jeśli w tym chaosie marzysz choć o jednej rzeczy, która ułatwi Wam codzienność – weź udział w konkursie i wygraj urządzenia Baby Brezza, które naprawdę robią różnicę! Biorę udział w konkursie
reklama

Nasze zdrowie, samopoczucie, wizyty u lekarzy...

Nocanka, lekarz musi miec podstawę do wydania L-4. Widocznie twoja koleżanka ma jakąs "niedoskonałosc " w ciąży która kwalifikuje ja do zwolnienia. Lekarz wpisuje - odmawia wziecia L-4 , gdyby cos sie stało to ona czyli prowadząca ciazę nie bierze za to odpowiedzialności

Koleżanka jest fryzjerką więc myślę że to o to mogło chodzić...... Ona już szczęśliwie urodziła jakiś czas temu.
Ja narazie czuje się świetnie - naprawdę, gdyby nie rosnący brzuch nie wiedziałabym że jestem w ciąży ;-), tylko siq biegam ;-)
 
reklama
mysle, ze to takie zabezpieczenie dla lekarza, w razie czego jakby sie cos z ciaza czy kobieta stalo, on jest czysty, bo przepisal zwolnienie.



Tau, nie gdybaj tak, tylko spedz caly dzien w domu w tej samej pozycji przy komputerze, a jestem pewna, ze szybko zmienisz zdanie. :tak: Moze nie jest to praca ryzykowna, ale wykancza wlasnie przez totalny brak ruchu. W ciazy jest to udreka dla plecow i organow.
No i czy praca przy biurku, czy w domu, szpitalu itd. kazda moze byc bardzo stresujaca, bo zalezy to tez od atmosfery. Tym bardziej w prywatnych zakladach ;-)

Zgadzam się z Tobą Carmi:tak:, ja też siedze w pracy 8 godzin w papierach, przed komputerem i ostatnie 2 godziny to masakra-bolą nogi, kregosłup, brzuch dołem:-(, mam później problem z powrotem do domu:baffled::baffled::baffled:-nie wiem jak długo dam jeszcze radę:baffled:
 
Ja też pracowałam przy biurku i komputerze. Po 9 godzinach dostawałam takiego bólu brzucha że nie mogłam dojść do samochodu, jak by mi miało cos wypaść. Ale wtedy jeszcze chciałam chodzić do pracy, ale do pewnego momentu- jak jeden bardzo miły podatnik po 20 minutowej bezsensownej awanturze życzył mi żebym zgineła w wypadku samochodowym. Ja niestety jestem osobą która wszystkim sie bez sensu przejmuje i bierze do siebie więc stwierdziłam że jak dalej będę w takim stresie pracować to moje dziecko bardzo nerwowe się urodzi. :crazy: Zdrowie dziecka było dla mnie ważniejsze niż to czy ktoś pomyśli że poszłam na zwolnienie bez powodu. Inne jak chcą to niech urodzą na schodach zakładu pracy (jak to miała w planach moja kierowniczka).
 
Carmi kochanie, ale ja spedzam cale dnie przed komputerem siedzac na BB :-D:-D:-D. Do tego dodam, ze siedze sama w domu, bo M pracuje od rana do wieczora, a wszystkie znajome tez w pracy :-:)-(.

no to wiec powiem tak: punkt widzenia zalezy od punktu siedzenia ;-)

w domu nikt sie do Ciebie nie doczepi, jak zrobisz przerwe i pojdziesz zrobic obiad, rozprostowac nogi i plecy, POLOZYSZ sie na moment, jak zaboli cos mocniej (ja moglam co najwyzej wstac na minutke, gdy lapaly silne bole), w pracy jednak sa zaraz pretensje, ze sie nie wyrabiasz z robota. Uwierz mi, ze praca przy biurku to nie jest czytanie for i kawka!!!! :baffled:
mysle, ze nie powinno sie oceniac czegos, czego sie nie zna, bo rownie dobrze moge powiedziec, ze to zadna roznica, czy ma sie nocke w pracy, czy nocke zarywa przez bezsennosc :)

ja np. gdybam, ze gdybym miala prace zroznicowana, z wieksza iloscia ruchu i nie w firmie prywatnej, ktora wlasnie plajtuje, wolabym pracowac niz siedziec na tylku, bo odbilo by sie to przynajmniej pozytywnie na porodzie, a i mialabym dokad te ciuchy ciazowe, co nakupywalam, zakladac :-D.

czy Ty czulas sie zle w momencie, gdy dostalas zwolnienie? czy po prostu dostalas tak na wszelki wypadek?


mnie czeka jutro lub w piatek rozmowa z szefem, ze od marca wracam do pracy, ale tylko pod warunkiem, ze dostosuje mi miejsce pracy badz skroci czas. Dopiero jak oswiadczy, ze ma moja ciaze gleboko i palcem nie kiwnie i wystawi mi to na papierku, dopiero wtedy lekarz da mi zwolnienie do konca.
Inaczej pozostaje mi walka z stresem i zastanawianiem sie, czy bardziej zaszkodze dziecku pracujac normalnie jeszcze do kwietnia, czy potem z ucietymi funduszami... Jednak wydaje mi sie, ze teraz jeszcze jest wszystko w rekach losu, od czerwca los dziecka juz bedzie zalezny ode mnie.

a glupi lekarz nadal nie chce odpowiedziec jasno na moje pytanie, czy te bole moga zaszkodzic mi i dziecku, zamiast tego raczy mnie takimi tekstami jak: "ja mam swoje problemy i moje jego nie interesuja". Doslownie az sie rozplakalam dzis u niego z bezsilnosci. Radzi, by pogadac z lekarzem zakladowym, kiedy od nikogo nie moge wyciagnac do niego kontaktu, a on ma nr. tel gdzies pewnie na biurku, bo z nim juz rozmawial, i dac nie chce. Na koniec powiedzial mi, bym walczyla o to zaswiadczenie od pracodawcy, ze wierzy we mnie, ze sie uda.....noz doslownie psychol i rece opadaja. Malo co a nie porwalabym na jego oczach tego zwolnienia co mi dzis dal. :no:

Inne jak chcą to niech urodzą na schodach zakładu pracy (jak to miała w planach moja kierowniczka).
ostatnio znajoma mi w ten sposob oczy przetarla, jak jej opowiadalam, ze nie wiem czy powinnam przyjmowac kolejne zwolnienie okresowe. Ona jest osoba, ktorej bardzo na pracy zalezalo i zawsze chciala pracowac do konca, nawet ze wzgledu na przedwczesne skurcze lekarz musial doslownie wcisnac jej to zwolnienie 2 tyg. wczesniej straszac ja. Powiedziala mi natomiast, ze choc staram sie zostawic po sobie jak najlepszy obraz, to chocbym urodzila i w pracy przy biurku, to zawsze beda na mnie juz krzywo, jako na ciezarna, patrzec.
Jej checi do pracy nikt nie docenil. Nie mogla nawet sie zwolnic z pracy, jak bylo jej zle i slabo, szef, z ktorym zawsze miala wczesniej super kontakt i nawet jej dzieciece akcesoria i meble odsprzedal, kazal jej isc do lekarza po zwolnienie, jak jest chora, ale do domu urwac sie nie mogla. Kwitowal to slowami; "to normalne, ze czlowiekowi jest czasem goraco/duszno/slabo, mi tez tak czasem jest" i tyle...nie ma ze boli. Bidna po wypiciu glukozy, podczas tych 2 godzin, musiala nawet w pracy rozmowe kwalifikacyjna prowadzic.....
 
Ostatnia edycja:
Ale praca, pracy nie rowna... jakies 2 lata temu dorabialam sobie siedzac w biurze i nie moge narzekac, gdybym teraz miala taka prace, napewno pracowalabym do 6-7mca ciazy.

Tau, jest dokladnie tak jak mowisz, praca pracy nie rowna i dorabianie w biurze a prawie 9-godzinna praca w dyspozycji (gdzie zadzwoni facet i chce naczepe natychmiast, a Ty szukaj po calych Niemczech , by mu za daleko nie bylo, jakichs sprawnych, podczas gdy firma nie naprawia, bo kasy nie ma, ale to Ty jestes ta, ktora musi to zarozumialemu niemieckiemu trackerowi sprzedac, a nie daj boze trafisz na takiego nielubiacego obcokrajowcow. Po odlozeniu sluchwaki do tego jeszcze "zyczliwe" komentarze kolegi zza plecow, ktory zalatwil i powiedzial by to wszystko lepiej, bo jest synusiem sasiadow naszego szefa, a wszyscy dookola sa totalnymi idiotami(o tym ostatnim to mowi otwarcie....)) moze byc rzeczywiscie inaczej przezywana i wspominana.
Jeszcze 3 lata temu, jak siedzialam z innymi ludzmi w dziale, byl inny szef, a my rozrastalismy sie na Europe, bylam niesamowicie szczesliwa, ze sie tam zalapalam i czesto robilam nadgodziny, bo prace naprawde lubilam. Pobudki byly mi nie straszne i szlam do roboty z usmiechem na ustach. W takich warunkach moglabym smialo sie ciaza cieszyc.
Ale w tej atmosferze co jest teraz, czuje sie doslownie jak jakas tredowata, jakby ciaza byla czyms najgorszym, co moglo mnie spotkac i nalezy mnie olewac, unikac , a niektorym daje to tylko punkt zaczepki, by sie przyczepic, ze znow mialam wizyte u lekarza i poranna robota nie zrobiona na czas...
Tak Tau, praca pracy nie rowna (mimo ze u mnie to caly czas w tej samej firmie),a i dorabiajac sobie wtedy, dolegliwosci ciazowych nie mialas, tym bardziej boli i tak jak Ty raz prosilas w przypadku lekarzy i pielegniarek , tak ja teraz, nie generalizujmy :blink:
 
Hmmm zdrajczyni i dezerterka pewnie ;-). Zobaczyla, ze czerwcowki sa fajniejsze, to przeszla do nas :-D. Ale teraz prawda wyszla na jaw! :-) (oczywiscie zartuje Olutka).
A kalendarz na BB spieszy o tydzien :tak:.
Oczywiście wiem, ze żartujesz :-D Szczerze, to mi zależy, zeby urodzić jak najpóźniej, bo sobie sprytnie obliczyałam, ze macierzyński plus urlop za 2009 to będzie pół roku a to oznacza, ze do konca roku bedę mogła być z maleństwem :-)


Tutaj masz kalkulator, podajesz wzrost, wage wyjsciowa i oblicza Ci ile w danym tygodniu powinnas przytyc..
Mieszczę sie idelanie w normie :blink:

Nie dość że mnie wymęczyła jak jakiś worek kartofli zero jakiejś delikatności to jeszcze stwierdziła że nie da mi zwolnienia bo wszystko jest w pożądku i nie widzi podstaw. A ja do pracy wrócić nie mogę bo napisałam oświadczenie że do końca macierzyńskiego nie wrócę i nową osobę przyjeli
U mnie była podobna sytuacja w pracy. Na pierwsze zwolnienie poszłam na 3 tygodnie, bo miałam straszne migreny. W między czasie zostałam wezwana, zeby sie określić, czy wrócę, bo ktoś musi przejąć moje obowiązki. Zastanawiałam się i zdecydowaliśmy z M, ze zostane w domu. Niby moja praca jest głównie siedząca, ale często też muszę przenosić jakieś rzeczy do różnych dzialów, rozpakowywać kartony z przesyłkami (z Chin i Indii - a nie wiadomo ile zarazków na tych rzeczach jest) i tak na prawdę musiałąbym ciagle kogos o pomoc prosić. No i zostałam w domu. Na moje miejsce nikogo nie przyjeli - oszczędności. Całą moja prace rozłożyli na kilka osób. Dopiero miesiac temu koleżanka dostała naowe obowiązki do podpisania. I wszystko fajnie, tylko teraz ona w domu siedzi bo jest w 10TC i się zastanawia czy wrócić. I się mój pracodawca sam o to prosił. Niby oszczędności na etacie a teraz nie dość, ze moja działka znowu bezpańska to jeszcze koleżanki. I z 4 osobowego działu zrobił się 2....

Andzia nie mozna generalizowac. Sa lekarze i lekarze... i w cale Ci z przychodni nie sa gorsi od przyjmujacych prywatnie.
Dokładnie tak jest. My chodzimy do prywatnej kliniki ale część wizyt mamy na NFZ i wygladają dokładnie tak samo jak te, za które płacimy.

a ja tak z ciekawości zapytam ile tu mamuś jeszcze postanowiło pracować wytrwale tyle ile się da?
Ja uważam, że to czy pracujemy czy siedzimy w domu to indywidualna sprawa. Jak mi przeszły objawy początkowe i te okrutne migreny, Pani doktor powiedziała, że pewnie tak dobrze sie czuję, bo odpoczywam. I troche w tym racji jest. Ale nie wszystkie dziewczyny chcą i musza siedzieć w domu. Ważne jest samopoczucie. I tak jak Tau uważam, ze przynajmniej jakiś czas pod koniec ciaży powinno się w domu posiedzieć i odpocząć. Bo ja patrząc na siebie nie wiem, czy bym dała radę pracować i ogarniać dom rzy takim samopoczuciu jakie mam. A poza tym święta prawda- mało jest pracodawców, którzy docenią nasze poświęcenie zawodowe...
Ale nie ma co generalizować, każda z nas ma inne potrzeby. Ważne,żeby z nami i dzieciaczkami było wszystko ok.
Carmi - strasznie mi przykro, ze u Ciebie ne za różowo z tą pracą. Uważaj na siebie i dzidzię mocno.

Dziewczyny, trzymam kciuki za wszystkie które mają dzisiaj wizyty i USG :-p My o 15:45 kontrola a o 17:00 USG 4D - dam znać, czy coś zobaczymy
 
ja też jak wiele z was pracuje przed komputerem,zresztą do stycznia to pracowałam nawet po 12 godzin, nie odczuwałam z tego tytułu dolegliwości, ale jestem pewna,że gdyby tak było, to wystosowałabym pismo do pracodawcy o istnieniu tzw.4h przed komputerem i chcąc nie chcąc musiałby się dostosować.
No i właśnie dziewczyny jak to u was jest z nadgodzinnami, bo ja przeżyłam ostatnio szok, gdy dowiedziałam się,że istnieje teraz absolutny zakaz pracowania w nadgodzinach. W pierwszej ciąży dałam poprzedniemu pracodawcy papierek, że wyrażam zgodę na pracę w nadgodzinach i dzięki temu miałam dodatkowy miesiąc wolny po macierzyńskim i urlopie wypoczynkowym, a teraz jak dla mnie to rozpacz, bo niestety przepisy nie pozwalają mi pracować dłużej,z nowym pracodawcą ustaliłam, że dotąd nie wiedział,że jestem w ciąży, no ale teraz jak ma już moje l4 z B, to nie będę mogła pracować więcej, a bardzo zależało mi na odpracowaniu sobie dodatkowego czasu. Teraz dałabym radę, a potem cieszyłam się dłuższym wolnym czasem z dzieciaczkiem,a tu klapa, powiem szczerze, że ja czuję się dyskryminowana przez przepisy...rozumiem, że prawo ma mnie chronić...ale wydaje mi się, że to nie kwestia wszystkich pracodawców, głównie pewnie chodzi o supermarkety..a teraz to prawo nawet nie pozwala mi pracować tak jak chciałabym.
 
gdyby tak było, to wystosowałabym pismo do pracodawcy o istnieniu tzw.4h przed komputerem

widzisz, a tu w Niemczech takie cos w ogole nie istnieje, jedynie tyle ze przed 6ta i po 20ej pracowac nie moge...
Te 4h bylyby wedlug mnie idealnym rozwiazaniem. Dziwne, ze w jednym kraju dlugie siedzenie szkodzi, w innym nie....
Z tego co obserwuje, to dopoki sie nieszczescie nie wydarzy, to wszyscy w okol krzywo patrza. Tak mi tez powiedzial lekarz, dopoki nic sie z ciaza nie dzieje, a sa tylko bole, ktore nie musza doprowadzic do zlego, nie moze mi nic wystawic niby. Tyle ze co mi po papierkach, jak juz nieszczescie jakies sie wydarzy....

A ze na wlasne zyczenie i ryzyko chcesz pracowac jak najwiecej i do konca, to juz inna i Twoja indywidualna sprawa.
 
Moje drogie , wierze że są dobrzy lekarze pracujący w przychodniach , i pewnie że wolałabym tam chodzić - wkońcu na coś sie te składki płaci , a za oszczedzone pieniążki wolałabym kupić coś maleństwu czy wydać na jakąś bzdurke--niestety stwierdzam że na dobrego lekarza jeszcze nienatrafilam i niechodzi mi tylko o gina.
owszem w moim mieście jest paru dobrych lekarzy ale pracują w prywatnej klinice i mają prywatne praktyki-a wielka szkoda.
A co do l4 to ja prawie od początku ciąży w domku , ale niestety nie z wygody a raczej dla bezpieczeństwa - po tym jak trafiłam do szpitala moge zapomnieć o pracy do porodu.
 
reklama
no Carmi co kraj to przepisy niestety, ale ja nie wiem czy szkodzi komputer,nie sądze, w pierwszej ciąży też pracowałam po 8 godzin i więcej, a i w domu sporo siedziałam m.in. na forum:) a co do intensywności, to jak dla mnie popaść w ciągły odpoczynek też niedobrze, potem tym bardziej dla organizmu każdy choćby maleńki wysiłek jest poważny i może zaszkodzić. A poza tym ja będąc w pracy chyba bardziej mam luz, niż będąc z małą w domu:) tutaj dopiero trzeba wykazać się energią:) i nie ma że mama musi odpocząć, mama ma być zawsze uśmiechnięta i gotowa do wygłupów:)
 
Do góry