reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Czy pomożesz Iwonie nadal być mamą? Zrób, co możesz! Tu nie ma czasu, tu trzeba działać. Zobacz
reklama

Opisy naszych porodów

Ja tam się skórczów ani porodu nie boję. Świetnie na ten tamet pisze Fijałkowski, zwraca uwagę matki na dziecko a nie na jej własne odczucia. To moje dzieciątko potrzebuje teraz mojej nawiekszej pomocy, jest odemnie całkowicie zależne i to ja mam przejąć inicjatywę a nie biernie poddawać się i jęczeć. Mam oddychać by dac mojemu dziecku tlen! Skurcze nie są przeciwko mnie lub mi na złość, to skórcze(nie bóle) które wypychają moje dziecko na zewnątrz, bo w moim łonie nie mogloby już dłużej żyć. Skórcze bolą bo nie oddycham wystarczająco mocno by dotlenic mięśnie-ból=niedotlenienie tkanek. To moja dziecina przechodzi swój największy przełom a nie ja, ja muszę jej pomóc jak tylko mogę przejśc przez ten czas jak najlepiej.
Takia świadomość jest dla mnie bardzo ważna bo daje mi poczucie, że odemnie zależy wszystko i mam być aktywna a nie biernie sie poddawać.
Dlatego ćwiczę oddychanie codziennie, kołysanie biodrami, gimnastykuję się by mieć siłę.

nie będę tego jakoś specjalnie komentowała ale życzę powodzenia :-D
 
reklama
To nie jest cytat z książki, to moje wnioski i mam do nich prawo...mam razem z wami jęczeć i narzekać? Nigdy w życiu! Po prostu jestem za aktywnym uczestniczeniem w porodzie a nie gryzieniem położnych...jesli wiem co mam robić to jest mi łatwiej, dlatego wykształcenie dodaje pewności siebie. Sorry za ton ale wpieniło mnie takie olewatorskie podejście do mojego zdania chyba tylko dlatego że nie dołączam się do chóru męczenników. Boszszsz...
 
Uważasz , że któraś z nas jęcząc nie jest wykształcona?
Ciesz się tym , że ci nic nie dolega ale nie krytykuj tez nas , tych u których ciąża nie przebiega prawidłowo i nie jest wcale tak kolorowo.
Ciekawa jestem jak przyjdzie ci już rodzić to czy też będziesz twardzielke rżnęła.Pożyjemy, zobaczymy. To, że będziesz wiedziała co robić rodząc fajna sprawa, oby sie sprawdziła w twoim przypadku.
P.S. Chyba jeszcze żadnej nie zdarzyło sie zagryźć położnej.
 
Samaola, nie przesadzaj z tym jęczeniem i narzekaniem...po to jest forum aby móc się wyżalić. Niestety wiele ciąż nie przebiega prawidłowo, a poza tym każdy ma jakieś obawy. Ty chyba wyjątkowa jesteś;-) A co do porodu, życzę Tobie abyś miała tyle szczęścia i był on tak wspaniałym doznaniem jak piszesz i żebyś w pełni wykorzystała swoje wykształcenie.
-j-, o gryzieniu nie słyszałam:-D ale jak rodziłam to jedna babka chciała oknem wyskoczyć podczas porodu.
 
samaola - podziwiam Twoje bojowe i racjonalne podejscie. :tak: Tak trzymaj, ale jednoczesnie nie ktrytykuj strachu innych, jest przeciez normalny. Chodzi o bol, ktorego ogromu sie do tej pory nie znalo, nie jest on porownywalny z niczym, co sie wczesniej poznalo, przynajmniej wiekszosc z dziewczyn. Te z nas, ktore to juz choc raz przezyly, wiedza o czym mowie. A tu na watku wszystkie chyba wiedza o co chodzi podczas porodu i nikt nie bedzie po prostu "biernie" lezal, narzekajac na coraz to bolesniejsze skurcze, i czekajac az polozna wszystko zalatwi. To ze wymieniamy sie doswiadczeniami, przemysleniami i obawami nie oznacza, ze masz doczynienia z grupa meczennic, lecz po to chyba ten watek powstal.
Jestem pewna, ze kazda z nas na swoj sposob swietnie sobie poradzi.

Thien - w koncowej fazie porodu skurcze przychodza jeden po drugim, te 5 minut to na samym poczatku rozwierania sie szyjki.:tak:

Moja rada do dziewczyn pierworodek - nie nakrecajcie sie tak, to czy troche pekniecie czy was natna, to nie zmienia faktu, ze i tak bedzie bolalo, ale w tej ostatniej fazie ten bol jest naprawde nieistotny; jeden mniej czy wiecej naprawde nie robi roznicy, a wrecz czesto jest w ogole niezauwazany, bo juz kilka sekund pozniej trzyma sie w ramionach swoje male szczescie. A Wasze krocze predzej czy pozniej wroci do normy i nie bedzie sladu.:tak:
 
z wykształceniem to bylo porównanie...tak jak wiedza o porodzie(np Fijałkowski, dlaczego nie) pomaga nie bać sie tego co bedzie, tak wyształcenie daje pewność siebie w życiu. Tak trudno to zrozumieć?
Nie zabraniam i nie potępiam w żaden sposób narzekania, sama tez pisze o tym co idzie nie tak. Nie wiem wiec dlaczego mój post o wnioskach i podejściu do porodu został zbyty. Jęczeć można a nie bać się w wyniku nabytej wiedzy nie?
Wcale nie oczekuję, że mój poród bedzie usłany różami, że to bedzie łatwe i przyjemne. nieczego tak naprawdę nie oczekuję, wiem tylko co moge i co mam robić w czasie porodu. Dziwi mnie teoria jakoby kobieta rodząca traciła rozum czy coś takiego. Jesli jestem przygotowana, mam kontrolę nad sobą i mogę efektywniej pomóc mojemu dziecku.
A co do pogryzienia położnej to czytałam juz o tym nie raz, nawet tu na forum tylko nie pamiętam gdzie...
 
...Moja rada do dziewczyn pierworodek - nie nakrecajcie sie tak, to czy troche pekniecie czy was natna, to nie zmienia faktu, ze i tak bedzie bolalo, ale w tej ostatniej fazie ten bol jest naprawde nieistotny; jeden mniej czy wiecej naprawde nie robi roznicy, a wrecz czesto jest w ogole niezauwazany, bo juz kilka sekund pozniej trzyma sie w ramionach swoje male szczescie. A Wasze krocze predzej czy pozniej wroci do normy i nie bedzie sladu.:tak:
moja siostra np. co do dnia dzisiejszego pamięta to podawanie jej oxytocyny, mówi, że nie chce kolejny raz tych bóli przeżywać. Finisz porodu nie był dla niej tak bolesny, jak czas spędzony pod kroplówką. No i ja właśnie nie boję się niczego, nie wiem jaki to ból. Jedne z nas są bardziej odporne na ból, inne mniej. Ja jestem wstanie przeżyć wiele. Ale nie wiem czy wytrzymam na porodówce, jak przeżyje to się dowiem. Bardziej wczytuję się w opowieści mama, które już rodziły, doświadczenie to jednak co innego niż wyobraźnia.
 
moja siostra np. co do dnia dzisiejszego pamięta to podawanie jej oxytocyny, mówi, że nie chce kolejny raz tych bóli przeżywać. Finisz porodu nie był dla niej tak bolesny, jak czas spędzony pod kroplówką. No i ja właśnie nie boję się niczego, nie wiem jaki to ból. Jedne z nas są bardziej odporne na ból, inne mniej. Ja jestem wstanie przeżyć wiele. Ale nie wiem czy wytrzymam na porodówce, jak przeżyje to się dowiem. Bardziej wczytuję się w opowieści mama, które już rodziły, doświadczenie to jednak co innego niż wyobraźnia.

Twoja siostra ma rację ..ja tez to miałam i wtedy dopiero zaczął się prawdziwy jazz ;-)
I podoba mi się twoje podejście do sprawy:)))):tak:
 
Moja siostra ugryzla polozna,serio,bo ta chciala zeby lekarz zrobil jej cesarke a ona koniecznie chciala urodzic naturalnie.Tak sie wkurzyla tym,ze poloznej sie spieszylo ze ja ugryzla.Ale cesarki nie bylo.
Ja juz teraz jakos nie boje sie porodu,jednak szczerze wspolczuje dziewczynom ,ktore rodza tak dlugo.Przy pierwszym dziecku polozyli mnie tydzien przed porodem na sali porodowej:no:,bo byl strajk w lodzkich szpitalach i miejsc brakowalo_Obok mnie za parawanem lezala dziewczyna,ktora rodzila 2 bite dni.Mowie wam,ze to byl dla mnie szok.Ona byla tak wyczerpana,ze nie mogla wstac do kibelka jak jej zrobili lewatywe(hehehehe,ciekawe czy teraz jeszcze robia?),jak wstala to zaczela robic na podloge to i owo_Ona wygladala jak osoba w agonii a nie rodzaca.Nie wiem w sumie,dlaczego nie zrobili jej cesarki w rezultacie.Moj porod tez nie przebiegal najfajniej,ale bylo...minelo.
Jak zaczyna sie rodzic to uwierzcie,ze te bole nie sa takie straszne,mysli sie wtedy o maluchu a nie o tym,ze tylek rozrywa.:tak:
Gorszy od porodu jest sam strach przed nim i te opowiesci.
 
reklama
A i ja dodam jeszcze od siebie że najgorzej jest jak się naczytacie o ciężkich porodach ..ja nie czytam o takich w ogóle :-) każdy poród jest inny :-):-):-)
 
Do góry