paulusia2209
Fanka BB :)
Ja tam się skórczów ani porodu nie boję. Świetnie na ten tamet pisze Fijałkowski, zwraca uwagę matki na dziecko a nie na jej własne odczucia. To moje dzieciątko potrzebuje teraz mojej nawiekszej pomocy, jest odemnie całkowicie zależne i to ja mam przejąć inicjatywę a nie biernie poddawać się i jęczeć. Mam oddychać by dac mojemu dziecku tlen! Skurcze nie są przeciwko mnie lub mi na złość, to skórcze(nie bóle) które wypychają moje dziecko na zewnątrz, bo w moim łonie nie mogloby już dłużej żyć. Skórcze bolą bo nie oddycham wystarczająco mocno by dotlenic mięśnie-ból=niedotlenienie tkanek. To moja dziecina przechodzi swój największy przełom a nie ja, ja muszę jej pomóc jak tylko mogę przejśc przez ten czas jak najlepiej.
Takia świadomość jest dla mnie bardzo ważna bo daje mi poczucie, że odemnie zależy wszystko i mam być aktywna a nie biernie sie poddawać.
Dlatego ćwiczę oddychanie codziennie, kołysanie biodrami, gimnastykuję się by mieć siłę.
nie będę tego jakoś specjalnie komentowała ale życzę powodzenia