azorek84
mama Amelii 2009
Paula jak czytam Twoja opowiesc to czuje sie sadomasoNo właśnie ja to zazdroszczę tym kobietom co ich nie nacinali i udało im się bez pękania i wszystkich tego typu niespodzianek, bo ja to pamiętam, że tydzień po porodzie to była masakra, ani kroka większego dać, ani się normalnie załatwić, pamiętam, musiałam pójść po lewatywę do apteki, bo nie mogłam się załatwić przez 4 dni, aż się zdenerwowałam i poszłam, bo już nie mogłam
Nie wiem co prawda jak jest bez nacinania, czy też tak wszytko wypływa i wogóle, ale jednak po nacinaniu o ciężkawo się funkcjonuje.
Ja miałam o tyle lepiej, że mała leżała po porodzie 2 tygodnie w szpitalu, to mogłam na spokojnie dojść do siebie, jednak coś za coś, mała w szpitalu to psychicznie czułam się zdołowana, ale jednak jak przyjechała do domu po 2 tygodniach, to byłam na chodzie.
ja tam zle nie wspominam. ciezko bylo usoasc na tylku no bo szwy to waidpomo malo wygodnie. maz kupil mi kolko takie do siadania z dziurka na tylek i dalam jakos rade
u nas na pomoc w wyproznieniu daja syropek i nie mialam z tym problemow choc za pierwszym razem raczej sie stresowalam troche ale bylo ok;-)mozesz uswiadomic tesciowke ze nie "za dwoje" a "DLA DWOJGA"teściowa twierdzi, że powinnam koniecznie jeść za dwoje

czemu wszystkim sie wydaje ze jak w ciazy to juz sie je wiadrami wszytko??
ja mam podobnie z moim tesciem zawsze w emnie wpycha zarcie nawet ryby ktorych ja nie znosze i nie jem
ile ja sie z nim musialam nauzerac ehhh ale teraz mam juz z gorki i mi sie w talerz nie wtraca;-)
paula filmiki przefajowskie sa
na razie wole o tym nie myśleć i pod koniec wakacji może dopuszcze te myśli do siebie
. Wczoraj udało mi się raz,ale zaraz musiał dzidziuś się obrócić.