Happybeti wiem, wiem, ale dla dobra "ogółu" :-) dobrze, że wyjaśniłaś.
Makuc ale z chrztem to jest już trochę inna bajka, tak jak już napisałam wcześniej ja nie prowadziłam dyskusji o chrzczeniu dzieci tylko o życiu bez ślubu.
Natomiast zaczynając od źródła "problemu" o którym piszesz w takiej sytuacji jeśli ta jedna strona byłaby naprawdę zagorzałym katolikiem, a druga strona absolutnie nie godziłaby się nawet na ślub na którym "wystąpiłaby" jako niewierząca to pozostaje jeszcze dla tej wierzącej strony ostateczne rozwiązanie - takie jakby jednostronne przyrzeczenie ślubne spisane w kancelarii. Nie pamiętam dokładnie jak to się nazywa, ale znam osobiście taki przypadek.
Wtedy kwestia chrztu sama się rozwiązuje. A zagorzały katolik na pewno szukałby rozwiązania już odnośnie życia bez ślubu kościelnego, a nie dopiero przy okazji dzieci i ewentualnego ich ochrzczenia.
Mam nadzieję, że jasno wyjaśniłam. Jak nie to pytaj.
Roxannka generalnie dobrze teraz zrozumiałaś :-) Wyjaśniałam jak to w Kościele Katolickim jest, jakie są przykazania i prawa; dlatego napisałam, że emocje w tej chwili nie odgrywają tu roli.
Różnica polega na tym, że Kościół to pewna wspólnota, jeśli chcesz w niej być to musisz przyjąć jej zasady, nawet jeśli czasem są dla Ciebie trudne.