Mal, mój M. też nie chciał być przy porodzie. Jednak nie wyobrażam sobie, co bym bez niego zrobiła, bo poród, cóż, trzeba to sobie powiedzieć, miałam hardcorowy. Bez masażu krzyża, bez jego słów ''wrzesz ile chcesz'' - nie dałabym rady. Natomiast francowate położne trafią się wszędzie. Ja na przykład na taką trafiłam, ale wiem, że moja to był wyjątek, bo w 90% są bardzo miłe, tylko ja miałam pecha. Nie czułam bólów innych jak krzyżowe i to jest potworne, nieludzkie. Dlatego chrzanić- Krapkowice rządzą. Pojadę tam jak na skrzydłach. Byleby było ZZO. No, ale niezwykle istotne jest to bezpieczeństwo dziecka. Na razie jednak nie planuję powiększać rodziny. Tomek, 3 koty i mąż mi starczą. ;-)