V
villandra8
Gość
ona nie ma szans, żebym to łóżeczko naszykowała ;-) I tak będzie pewnie przez następny tydzień albo dłużej. A jak się już zbiorę, to kocem zakryję i tyle.
Na razie ciągle usiłuję się zmobilizować do umycia podłóg i kiepsko mi to idzie. Może dlatego, że obżarłam się naleśnikami...
Co do reszty tematu - no wiadomo, że różnie bywa - stąd obawy, stąd plan porodu - by ustrzec się przed niektórymi niechcianymi zachowaniami. Na ile się to uda, będzie zapewne zależeć od miliona czynników - na jedne będziemy mieć wpływ (większy lub mnijeszy), na inne żadnego.
Należąłoby pamiętać, że zarówno pacjentka jak i lekarz to człowiek. I jako ludzie powinni się do siebie odnosić z szacunkiem i słuchać się nawzajem.
Traktowanie pacjentki "z góry", bo się na niczym nie zna jest nie w porządku, tak samo zresztą, jak i traktowanie lekarza "bo on na pewno coś schrzani". Musimy mieć do siebie nawzajem zaufanie i w tym celu muszą chcieć współpracować obie strony - w końcu chodzi o wydanie na świat zdrowego maleństwa i im lepsza współpraca, tym większe szanse, że wszyscy bedą zadowoleni.
Oczywiście to wymaga jeszcze dużo czasu i jeszcze więcej starań, ale mam nadzieję, że niedługo rodzące będą szły do szpitala z pełnym spokojem i bez obaw, że coś będzie nie tak (w sensie traktowania ze strony personelu). Że żadna rodząca ze strachu (czy też może własnej przewrotności) ni ebędzie pogardzać personelem jak żłem ostatecznym. A porody będą się odbywać w atmosferze bezpieczeństwa i pełnej życzliwości.
Co do artykułu - brak słów po prostu. Przykre jest właśnie to, że dochodzi do takich traktowań w szpitalach - to musi się zmienić.
Na razie ciągle usiłuję się zmobilizować do umycia podłóg i kiepsko mi to idzie. Może dlatego, że obżarłam się naleśnikami...
Co do reszty tematu - no wiadomo, że różnie bywa - stąd obawy, stąd plan porodu - by ustrzec się przed niektórymi niechcianymi zachowaniami. Na ile się to uda, będzie zapewne zależeć od miliona czynników - na jedne będziemy mieć wpływ (większy lub mnijeszy), na inne żadnego.
Należąłoby pamiętać, że zarówno pacjentka jak i lekarz to człowiek. I jako ludzie powinni się do siebie odnosić z szacunkiem i słuchać się nawzajem.
Traktowanie pacjentki "z góry", bo się na niczym nie zna jest nie w porządku, tak samo zresztą, jak i traktowanie lekarza "bo on na pewno coś schrzani". Musimy mieć do siebie nawzajem zaufanie i w tym celu muszą chcieć współpracować obie strony - w końcu chodzi o wydanie na świat zdrowego maleństwa i im lepsza współpraca, tym większe szanse, że wszyscy bedą zadowoleni.
Oczywiście to wymaga jeszcze dużo czasu i jeszcze więcej starań, ale mam nadzieję, że niedługo rodzące będą szły do szpitala z pełnym spokojem i bez obaw, że coś będzie nie tak (w sensie traktowania ze strony personelu). Że żadna rodząca ze strachu (czy też może własnej przewrotności) ni ebędzie pogardzać personelem jak żłem ostatecznym. A porody będą się odbywać w atmosferze bezpieczeństwa i pełnej życzliwości.
Co do artykułu - brak słów po prostu. Przykre jest właśnie to, że dochodzi do takich traktowań w szpitalach - to musi się zmienić.