Dziewczyny, jak tak czytam o waszych problemach brzuszkowych to przypomina mi się moja gehenna z Danielem (7 lat temu). Nie ważne co zjadłam , bo on biedny i tak cierpiał. A ja chudłam w oczach. Teraz mam juz dość chodzenia z brzuchem, ale kulinarnie dogadzam sobie jak mogę, bo wiem, że za chwilę to się skończy.
Idę na serniczek :-)
Idę na serniczek :-)
wstałam na zagryzaczka
i nie mam takiego dołka już, pełny luzik, teraz czekam spokojnie do czwartego. Właśnie zerkłam do karty, i musze stawić się 03/03 do godz2;00pm. a w środe na porodówce będa mnie torturować już;-)no i bęą łeski , 
momęt żeby zgubić kilogramki, potem jak wszystko wróci do normy będzię cięzej.:-( no chyba że jesteście Laski:-)i nie musicie, Mój Robaczek twierdzi że ja jestem Laska i już zapowiedział żebym nie wystartowała z odchudzaniem w pierwszej dobie po porodzie.:-) myśli że te 8-dyszek to tak na kręgach to sama frajda nosić 
