reklama
Dlaczego nikt nam nie powiedział miesiąc temu jak przystąpiliśmy do programu że następna procedura będzie po 5 miesiącach ? Dlaczego? Czyli rozumiem że teraz po miesiącu jakbym zadzwoniła jako nowa „uczestniczka” to powiedzą mi że mają miejsce dopiero w przyszłym roku bo tyle chętnych jest ? Czy chodzi o numerki i o jak największą liczbę nowych uczestniczących w programie ?
Nie chodzi o numerki tylko o to, żeby jak najwięcej osób miało przynajmniej raz szansę na procedurę. Nie byłoby to sprawiedliwe jeśli braliby jedną parę 2 x pod rzad bo zamrozili za mało zarodków, a inna para nie dostalaby takiej szansy ani razu.
Przystępując do tak poważnej procedury naprawdę warto wcześniej poczytać i doinformować się jak to wszystko wygląda. Bez tej wiedzy tematem do dyskusji z lekarzem mogły być jedynie Wasze przekonania. Już pomijając to, że podpisujesz dokumenty, a w nich też zawiera się sporo informacji. Sam fakt, że parze przysługują 4 podejścia na własnych komórkach i 2 z adopcją, nie dały Wam do myślenia? Niestety bardzo lekkomyślnie podeszliście do tematu i musicie się zmierzyć z konsekwencjami swoich wyborów. Macie teraz czas, żeby przeczytać zasady programu, zasięgnąć wiedzy odnośnie całej procedury, zapoznać się ze statystykami.
Naprawdę myślałam że invitro pomoże…. Na 4 komórki zero zarodków ? To 0% a nie 50%Przystępując do tak poważnej procedury naprawdę warto wcześniej poczytać i doinformować się jak to wszystko wygląda. Bez tej wiedzy tematem do dyskusji z lekarzem mogły być jedynie Wasze przekonania. Już pomijając to, że podpisujesz dokumenty, a w nich też zawiera się sporo informacji. Sam fakt, że parze przysługują 4 podejścia na własnych komórkach i 2 z adopcją, nie dały Wam do myślenia? Niestety bardzo lekkomyślnie podeszliście do tematu i musicie się zmierzyć z konsekwencjami swoich wyborów. Macie teraz czas, żeby przeczytać zasady programu, zasięgnąć wiedzy odnośnie całej procedury, zapoznać się ze statystykami.
Nie. W klinice byłam przez 1,5 roku. Odkładaliśmy temat invitro bo myśleliśmy że samo przyjdzie. Wróciliśmy po 3 miesiącach nieobecności. Na pierwszej wizycie podpisaliśmy papiery. Po tygodniu zaczęłam stymulację. I później punkcja. Nikt nie mówił nam o kolejkach o listach rezerwowych to już w ogóle nie słyszałam. Pierwsza propozycje rozpoczęcia invitro dostaliśmy po 3 miesiącach starań z monitoringiem bo ze względu na to że już leczyliśmy się 4 lata wcześniej to mieliśmy dokumenty. Ale odmówiliśmy i jeszcze rok próbowaliśmy bez invitroProgram jest od czerwca 2024 roku. Nie interesowałaś się w ogóle tematem przez ostatni rok? Nie słyszałaś o ogromnych kolejkach, listach rezerwowych, kończących się środkach, dodatkowych pulach pieniędzy od ministerstwa?
Klemensa
Fanka BB :)
- Dołączył(a)
- 16 Grudzień 2023
- Postów
- 4 999
Ale nikt Ci nie mówił ze w ogóle będą jakiekolwiekNaprawdę myślałam że invitro pomoże…. Na 4 komórki zero zarodków ? To 0% a nie 50%
To ja mam inne podejście do tematu jak Ty. To nie jest zakup roweru czy samochodu, gdzie wejdziesz i poczytasz jaki chcesz. To jest stworzenie dziecka- skopiowanie Twoich genów. I uważam że to oni powinni nas poprowadzić w tym a nie ze „mamy przyjść na gotowe”Ale to nie jest ich rola, żeby Wam tłumaczyć, jak działa świat. To Wy powinniście usiąść w domu i poczytać, poszukać, a na wizytę przyjść z gotową listą pytań. Przecież oni się nie będą domyślać, że Wy nic nie wiecie![]()
Ale przecież wiedzą jakie mają statystyki… wiedzą czym się kończą takie decyzje… powinni to przekazać nam i wytłumaczyć na spokojnie żebym nie miała właśnie teraz żaluAle nikt Ci nie mówił ze w ogóle będą jakiekolwiek
Tak czytaliśmyWy w ogóle czytaliście te papiery?
Artemida90
Fanka BB :)
Jestem ciekawa czy jeśli z tych 4 komórek zapłodniłoby się faktycznie 4 i powstały 4 zarodki ale żaden nie dalby ciazy - kogo wtedy byście obwiniali? In vitro to nie pójście do supermarketu i wybór zarodka który na pewno da ciążę. Program refundacyjny trwa już ponad rok, wiele się teraz mówi o tym że brakuje środków dla kolejnych par - tak trudno było się tym zainteresować wcześniej a jest o tym głośno. A co jeśli po drodze wyszły by opóźnienia z innego tytułu? Jakieś dodatkowe badania immunologiczne, czy inne sprawdzające stan macicy itd? I np kolejne opóźnienia bo przecież do histeroskopii i biopsji też są kolejki. Ten czas oczekiwania możecie przeznaczyć na kolejną diagnostykę żeby nie stać w miejscu.
Ja czekałam całe 5 lat żeby w ogóle dostać pozwolenie na podejście do in vitro - 5 miesięcy to pikuś w skali. Nawet przez głowę nie przeleciało mi żeby tak majstrować przy ilości zapłodnionych komórek. Marzyłam chociaż o jednym zarodku - szczęśliwie otrzymałam ich 10 (przez moją chorobę nie jestem w stanie wyhodować mniej komórek) na sam transfer (o zgrozo) czekałam 4 miesiące - a czas się dłużył okropnie. Procedura in vitro uczy czekania i pokory - pokazuje że może udać się szybko albo wcale, są pary które przeszły po 8-10 procedur (prywatnie) i 2 razy tyle transferów żeby mieć dziecko. Jakby im ktoś powiedział zapłodnijcie 4 komórki bo Wam zarodki zostaną to by ich wyśmiali zapewne bo 2 zarodki to mają z każdej nieudanej procedury.
Sprawa etyki i marnowania czy mrożenia zarodków, a co by się stało jakbyś nie mogła mieć transferu zaraz po punkcji? Stan zdrowia by na to nie pozwolił? I zarodki musiałby iść na przymusowe mrożenie? Nie wszystko wygląda tak kolorowo z czegoś trzeba zrezygnować podchodząc do in vitro, albo próbować jak Bóg przykazał i wierzyć że kiedyś się uda albo wierzyć w medycynę. Coś wybrać trzeba
Ja czekałam całe 5 lat żeby w ogóle dostać pozwolenie na podejście do in vitro - 5 miesięcy to pikuś w skali. Nawet przez głowę nie przeleciało mi żeby tak majstrować przy ilości zapłodnionych komórek. Marzyłam chociaż o jednym zarodku - szczęśliwie otrzymałam ich 10 (przez moją chorobę nie jestem w stanie wyhodować mniej komórek) na sam transfer (o zgrozo) czekałam 4 miesiące - a czas się dłużył okropnie. Procedura in vitro uczy czekania i pokory - pokazuje że może udać się szybko albo wcale, są pary które przeszły po 8-10 procedur (prywatnie) i 2 razy tyle transferów żeby mieć dziecko. Jakby im ktoś powiedział zapłodnijcie 4 komórki bo Wam zarodki zostaną to by ich wyśmiali zapewne bo 2 zarodki to mają z każdej nieudanej procedury.
Sprawa etyki i marnowania czy mrożenia zarodków, a co by się stało jakbyś nie mogła mieć transferu zaraz po punkcji? Stan zdrowia by na to nie pozwolił? I zarodki musiałby iść na przymusowe mrożenie? Nie wszystko wygląda tak kolorowo z czegoś trzeba zrezygnować podchodząc do in vitro, albo próbować jak Bóg przykazał i wierzyć że kiedyś się uda albo wierzyć w medycynę. Coś wybrać trzeba
reklama
kami1094
Fanka BB :)
- Dołączył(a)
- 5 Maj 2025
- Postów
- 1 576
To może warto było zadać jakiekolwiek pytania? Zrobiliście to? Czy oczekiwaliście wykładu jak w szkole?To ja mam inne podejście do tematu jak Ty. To nie jest zakup roweru czy samochodu, gdzie wejdziesz i poczytasz jaki chcesz. To jest stworzenie dziecka- skopiowanie Twoich genów. I uważam że to oni powinni nas poprowadzić w tym a nie ze „mamy przyjść na gotowe”
Podziel się: