Ja nie chodze do rodzinnego bo wszystko zalatwiam u poloznej. I ona mi powiedziala, ze mam pracowac na pol etatu i tyle. Zadnej kartki ani nic. Powiedzialam to w pracy i to zglosili do UVV. Musialabym pewnie byc w duzo gorszym stanie, zeby dostac L4 na 100%/. Niestety tak to tu dziala. A poki nie krwawie czy cos w tym stylu, to oni wychodza z zalozenia, ze ograniczenie godzin pracy jest wystarczajace. A z moim rodzinnym to nawet nie chce mi sie gadac, jak kiedys poszlam do niego MEGA chora z duszacym kaszlem a ten do mnie z tekstem, ze jak sie poczuje gorzej to mam wrocic do niego za tydzien 

...w PL znowu przeginają w drugą stronę...
np; bedac w ciazy z Ernestem a z Karina w 9 miesiacy jezdzilam 12 km na rowerze do pracy / w jedna strone na rowerze/.... nawet z Victorem nie wykorzystalam do konca sowjego macierzyskiego bo...wrocilam do szkoly i zdalam egzaminy....
Naprawde nie uwierze, ze z kazda ciaza trzeba lezec plackiem. Ja na szczescie mam tego farta, ze moge pracowac w ciazy bez komplikacji, rozumiem jednak, ze nie kazda ciaza tak dobrze przebiega. Jesli bym sie naprawde zle czula, to bym walczyla o to chorobowe nie zwazajac na ignorancje lekarzy.
