u nas odpieluchowanie poszło raz-dwa :-)
to znaczy - sprawa sikania - poszła niezwykle sprawnie.
z kupą - trochę było pod górkę, bo Barciu jakieś dwa tygodnie uparcie robił kupę w majtki i kazał sobie pokazywać jak ona wygląda.
ale nie robiliśmy z teg wielkiej sprawy i pewnego dnia zrobił w końcu kupę do nocnika i poszło.
tak na dobre zaczęliśmy na początku maja.
akurat przyjechałam z młodym do moich rodziców i moja matka podjęła drastyczne kroki.
wcześniej próbowaliśmy, ale miał chwilę taki okres, że się zaciął i wręcz zaczął płakać na samo gadanie o nocniku, czy sikaniu do kibelka.
a w kwietniu było już tak, że spokojnie można go było zaprowadzić, zdjęć pieluchę i zrobił. ale może za często go prowadzaliśmy i za dużo gadania o tym było.
przerwaliśmy na dwa tygodnie, a potem od nowa i zaskoczył ekspresowo.
w zasadzie raz się zsikał tak mocniej, a potem ze dwa razy tylko popuścił.
najpierw było prowadzanie do kibelka dość często, a potem to już nawet nie dawał się zaprowadzić dopóki sam nie zechciał.
na dworze tylko raz sobie popuścił w ferworze zabawy na placu zabaw.
na noc nadal pampers, bo bywa różnie - czasem trzy noce pod rząd budzi się z suchym pampkiem, a kolejnej potrafi przesikać się na wylot.
na popołudniową drzemkę też zakładamy pieluchę, bo różnie bywa.
no i jak jedziemy na dłuższą wyprawę samochodem.
chociaż ostatnio, jak wyjeżdżaliśmy do moich rodziców to po 20 minutach jazdy zaczął powtarzać "siku, siku" więc zatrzymaliśmy się i ciągnę go na trwkę. zdejmuję spodnie, majtki, pieluchę i ustawiam go do sikania, a ten mi tu nagle: nie siku, tylko kupa będzie.
no to go trzymam w rozkroku i tłumaczę, że musi na trawkę, bo tu nie ma kibelka nigdzie.
a on mi na to: zrobię na trwkę, jak piesek
ma swój stołeczek w kibelku.
na nakładce nie chce siadać. chyba ma jakś blokadę, bo raz jak usiadł to się zachwiał i teraz nie chce.
czyli siku do kibelka, na stojąco, a kupa do nocnika.
kupa zawsze wzbudza nieopisany zachwyt mojego dziecka

z tym sikaniem na stojąco to jednak ktoś mu musi pomagać, bo nie chce trzymać siusiaka.
raz jak stał na stołeczku to się zarzekał: sam, sam, sam.
no nic nie mówiłam - sam, to sam.
stanął, zaczął sikać, siusiaka nie trzymał, za to kręcił się na boki z radości i .... cały kibelek do sprzątania miałam ;-)