Mój Mąż (o rany, jeszcze się nie przyzwyczaiłam) Przyszły Tata... jest chyba jak każdy - już lekko zwariowany. Na początku chciał syna, ale przed samym badaniem usg, na którym dowiedzieliśmy się, że czekamy na dziewuszkę, mówił, że w sumie chciałby taką małą ksieżniczkę .... między innymi dlatego, że nikt by jej nie naciągał, że jak tata ma grać w hokej
A ja, mimo, ze rozmawia z brzuszkiem (każe sobie nawet telefon przystawiać gdy jest daleko), głaska, całuje, czyta bajki.. wciąż mam wrażenie, że tak naprawdę oboje poczujemy, że jesteśmy rodzicami gdy maluch przyjdzie na świat.. wiecie... czasem się obawiam... tak bardzo oboje chcialiśmy dzidziusia, a teraz się zastanawiam, czy będę dobrą mamą, czy dam sobie radę.. to nie są wątpliwości, poprostu im większy brzusio, tym częściej rozmyślam o tym jak to będzie w styczniu..
póki co.. przyszły tata jest kochany i opiekuńczy, wysprzątał calutkie mieszkanko na nasz powrót do Gdańska... i.... właśnie drugi raz w tym tygodniu pokonuje 600 km.. tym razem, żeby zabrać swoje dziewczyny do domu