reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Czy pomożesz Iwonie nadal być mamą? Zrób, co możesz! Tu nie ma czasu, tu trzeba działać. Zobacz
reklama

Reakcja rodziny

Jaki szok? Przecież to normalne, że dzieciak przysłania cały świat, zwłaszcza jak jest pierwszy w rodzinie

Chodziło mi o te słowa -słowo normalne dla kobiety która pierwszy raz będzie matką jest dość abstrakcyjnym pojęciem. Nie wiem czy dla mnie będzie takie normalne że mój świat zostanie przesłonięty pieluchami, mlekiem.i milionem innych zajęć z którymi nie wiem jak sobie poradzę. Nie wiem czy dla mnie będzie normalne gdy ten mały Ktoś przesłoni mój świat. Ja już mam lekką panikę -więc pewnie już jestem wyrodną matką -bo przecież normalne że powinnam szaleć z radości a nie się bać. Wiem co to jest depresja poporodowa tylko w teorii i obym nie musiała tego przerabiać w praktyce bo to musi być straszne uczucie. Ale nie mówię o tym w kategorii -normalne jest -nienormalne jest
Dobranoc
 
reklama
A ja tak z innej beczki...
Chcialam zapytac jak to jest u Was w rodzinach.

Chodzi mi o to, ze mieszkamy w Anglii. I z racji tego, ze rodzinka daleko, i nieczesto sie widzimy - duzo gadamy przez telefon, gg czy skype`a. O ciazy dowiedzieli sie w 10 minut po zrobieniu testu, choc poczatkowo twierdzilam, ze powiemy wszystkim dopiero po pierwszym usg by miec pewnosc. Oczywiscie nie wytzrymalismy, zbyt duzym przezyciem to dla nas bylo.
Teraz za kazdym razem gdy widzimy sie przez kompa, pokazuje rodzicom brzusio, oni robia fotki, i ciesza sie, ze choc tyle moga miec. Kazda rozmowe zaczynaja od pytania jak sie czuje ja i malenstwo, czy wszystko w porzadku i tak dalej. Gdy wyszlam z pierwszego usg dzwonilam od razu do rodzicow, bo siedzieli jak na szpilkach, a jak sie okazalo u nich tesciowie na kawie i w czworke czekali na wiesci. Ogolnie daze do tego, ze ciaza cala rodzina jest przejeta, i zyje ta ciaza razem ze mna. Zarowno rodzice, jak i tesciowie dokladnie wiedza w ktorym tygodniu i dniu jestem w danej chwili, i jak dzidzia sie rozwija, bo to co wyczytam na rozdzialach danego tygodnia posylam na gg do nich. Pozatym, tu nie chodzi o kwestie ciazy tylko i wylacznie. Przez te 3 lata jak tu jestesmy zawsze staralismy sie by rodzina w Polsce mimo oddalenia byla w jakis sposob z nami.


A teraz cos co mnie trapi. W pracy pracuje z jeszcze jedna Polka. Kobitka ma 47 lat, i przyjechala tu 3 lata temu, do 20 letniej wtedy corki, ktora zaszla w ciaze i bylo: mamo ratuj i pomoz. Jak przyjechala tak zostala, i wiele razy slyszalam z ust tej matki, ze gdyby nie to, ze corka tu jest i musi jej pomagac, to juz by jej tu dawno nie bylo, bo jej sie Anglia nie podoba. Teraz corka jest po raz drugi w ciazy. Juz jakis 6ty miesiac. Pisze jakis, bo ja nie wiem, a gdy pytalam matke jak daleko jest corka, to ona nie wie. Gdy w zeszlym tygodniu zapytalam czy corka ma juz wybrane imie dla synka (na usg wyszlo ze chlopak) uslyszalam: a wiesz ze nie wiem nawet czy mi mowila czy nie. Zreszta nawet jesli to mi to wpada jednym uchem a drugim wypada. :szok:
W sierpniu natomiast byl taki dzien w pracy, gdy pracujemy i jest 13sta, przerwa obiadowa. Do znajomej z pracy dzwoni corka. Juz w ciazy oczywiscie. Slysze jak matka mowi: idziesz na zakupy, aha, a jaka pogoda, aha, no my w pracy dzis zajete jestesmy, aha.... Aaaa, wiesz co, wszystkiego najlepszego z okazji urodzin. No, to koncze, bo chce jeszcze isc zapalic.
Zreszta ich rozmowa nigdy nie wiazala sie z zapytaniem: jak sie czujesz Ty corciu, a jak sie czuje wnuczka. Zero zainteresowania.

I teraz moje pytanie: czy to jest normalne zachowanie, i ja z moja rodzinka jestesmy nadgorliwi, czy to inni maja problem?
 
Tka depresja jest niezależna od nas niestety i oby nikogo nie dopadła
Potęgują ją chyba jeszcze osoby z rodziny które wszystko wiedzą lepiej od ciebie, ja na szczęście takich nie posiadam :tak:;-)
Choć jakoś nie do końca rozumiem takie mamy co po porodzie przestają o siebie wogóle dbac , ile to dziecko zabiera czasu itp . Grunt to sobie wszystko ustawić . Ja olałam np. sprzatanie ciągłe w domu . wolałam odpoczac jak mały spał , albo iśc spać poprostu razem z nim . Kurz nie zając nie ucieknie:-D Tym sposobem super przetrwałam poczatki z maluszkiem , a nawet po jakiś dwóch tygodniach jeździłam sama wieczorkami na zakupy do tesco ( tak dla relaksu ):-D
 
I teraz moje pytanie: czy to jest normalne zachowanie, i ja z moja rodzinka jestesmy nadgorliwi, czy to inni maja problem?


wiesz, mi sie wydaje ze to roznie jest.... mam wiele znajomych co sa z rodzicami bardzo zzyci i traktuja wlasnie ich jak przyjaciol, ktorym sa w stanie wszystko powiedziec ale mam tez takich znajomych ktorzy z rodzicami na niektore tematy nie rozmawiaja.... wola przemilzec bo np wiedza ze rodzice maja inne zdanie na dany temat itd... dla niektorych moze to jest krepujace, rozmawiac z rodzicami na taie tematy... np. sa rodzice ktorzy rozmawiaja ze swoimi dziecmi o sexie a sa tacy ktorzy uwazaja to nie ,,na miejscu''... duzo zalezy od osoby, to jaka jest... ja np nie mialam z rodzicami wspanialego kontaktu... rodzice woleli np omijac temat sexu itd... ale w sumie o paru lat wszystko sie zmienilo... teraz mamie mowie co mi lezy na sercu i tak jest lepiej... teraz jestesmy jak 2 kumpele :tak:

wiec kochana jest wszystko w pozadku w twojej rodzince :tak::tak: jesli taka byla od zawsze i tobie to nie przeszkadza to super... bo to twoi rodzice i nikomu nic do tego jak oni sie zachowuja wobec ciebie :tak::tak:
 
13x13 Twoje odczucia są zupelnie normalne, a jak sie dzidzia narodzi to przynajmniej bedziesz przygotowana ze moze byc ciezko, pierwszy okres jest ciezki, w koncu caly dotychczasowy swiat sie wali i powstaje zupelnie nowy, rowniez ciekawy, ale trzeba czasu zeby sie przystosowac, ja zawsze bylam typem niecierpliwego nerwusa co lubi miec na juz, z dzieckiem tak sie nie da, co z tego ze jak sie nie pospieszymy to nie zdazymy na autobus skoro takie ladne listeczki sa i trzeba je podniesc i obejrzec... dziecko potrzebuje czasu i cierpliwosci a tego sie trzeba nauczyc, nie jest sie latwo przystosowac, ale trzeba, bo dzidzia sama nie wstanie do lodówki po jedzenie jak maż, tylko ja sie musze ruszyc, jak zrobi kupke to bedzie sie denerwowac az zmienie mu pieluche, nie ma znaczenia ze akurat cos gotuje i jak odejde na chwile to bedzie do wywalenia, po prostu wraz z przyjsciem dziecka na swiat zupelnie zmieniaja sie priorytety, ale do wszystkiego mozna sie przyzwyczaic!! bedziesz swietna mama!!

katik rodziny sa różne, moja mama tez wielu rzeczy nie przyswaja z tego co do niej mówie, ale z drugiej strony jest do tego stopnia nadopiekuncza, ze jeszcze nie powiedzialam jej o ciazy bo mnie zameczy marudzeniem tego nie rób, tamtego nie rób... Tylko pogratulować że masz taką rodzinke wspaniałą!!
 
Tak sobie czytam ostatnie dwie strony i mialam nie komentowac, ale co mi tam. Chodzi o sprawe szoku poporodowego albo - jak to zostalo natychmiast podkreslone - depresji poporodowej. Mam w nosie, czy watek byl trafna odpowiedzia na poprzedzajacy go post, czy nie. Grunt, ze sie pojawil. Nie sadze zeby 13x13 potrzebowala poparcia jej slow. W koncu napisala co mysli na ten temat i co ja boli, czego sie obawia i jak sytuacja ma sie po prodzie i tyle. Mysle sobie, ze jedyne co wymaga komentarza to odpowiedz Forget. Rzecz w tym, ze kolejny raz, Forget-me-not, piszesz jak niektore z nas sa beznadziejne, jak bardzo narcystyczne i skoncentrowane na wlasnych potrzebach. I to mnie wkurza strasznie. Ja tez sie obawiam, ze jak Zeberka sie urodzi, to nikt juz nie bedzie na mnie ani chuchal, ani dmuchal. Moze i taka jest kolej rzeczy. Nie wiem. Nie znaczy to jednak, ze jestem w czymkolwiek gorsza niz Ty. Z pewnoscia nie bede wychowywala dziecka w przeswiadczeniu, ze jest pepkiem wszechswiata i ze moje zycie skonczylo sie wraz z jego narodzinami. Smiem twierdzic, ze dzieki temu moje relacje z dzieckiem beda znacznie zdrowsze, niz te ktore panuja miedzy dzieckiem (ktore swietnie zdaje sobie sprawe z tego jaka ma ¨wladze¨ ), a matka, ktora dla tego dziecka zgodzilaby sie na nieistnienie.

Mysle tez, ze 13x13 nie miala na celu odbierania nadziei czy radosci wynikajacej z narodzin dziecka i z pewnoscia to nie Ona wbija te slawetna szpile.
 
Smiem twierdzic, ze dzieki temu moje relacje z dzieckiem beda znacznie zdrowsze, niz te ktore panuja miedzy dzieckiem (ktore swietnie zdaje sobie sprawe z tego jaka ma ¨wladze¨ ), a matka, ktora dla tego dziecka zgodzilaby sie na nieistnienie.

.

Dobry temat poruszyłaś , grunt to miec dziecko ale nie rezygnowac ze swojego zycia . To bardzo ważne aby nawet poczatkowo znaleźć chwilkę chociaz dla siebie . Nie ważne czy w tym czasie wyjdziemy , czy tylko polezymy w wannie . Tu oczywiście potrzebna ta druga strona , ja np starałam sie wyjśc do kina ( jak mały miał trzy miechy ) na impreze z kolezankami z BB zresztą poszłam jak miał 4 , :tak: Dziecko jest najważniejsze na świecie i najkochańsze dla każdej mamy , ale powinno być częścią rodziny w której kazdy ma te same prawa , a nie ustalac w niej reguły gry . Tego staram się uczyć synka od małego . Dlatego już teraz nie godze się na to , aby wymuszał , staram się nie dawać mu wszystkiego na już . Narazie jest malutki ale wkońcu to zrozumie :tak:
Bo nie ma nic gorszego dla rodziny niż styrana , zła na wszystko mama :tak:
 
Gdzieś kiedyś słyszłałam bardzo mądra wypowiedź : "żeby być dobrą matką, nie należy być nią 24 godziny na dobę". To dotyczy sie ostatniego postu ani, ja akurat jestem matka, ktora nie spuszczałaby dziecka z oka, ale to nie znaczy, ze jestem z nim na okrągło, mały co weekend jezdzi do babci na wies, a raz na jakis czas wychodzimy z mezem gdziez razem i wtedy Gracjanek tez zostaje bez nas pod opieka babci. Teraz np. idziemy na andrzejki :-) Sylwester jest nasz rodzinny, w tamtym roku w Jego oczach była taka radosc i fascynacja kiedy o północy oglądalismy fajerwerki, ze za zadne skarby swiata nie opuszcze tego w tym roku, no chyba, ze zasnie, to wtedy połnoc bedzie "dla nas".
 
Rzecz w tym, ze kolejny raz, Forget-me-not, piszesz jak niektore z nas sa beznadziejne, jak bardzo narcystyczne i skoncentrowane na wlasnych potrzebach. I to mnie wkurza strasznie. Ja tez sie obawiam, ze jak Zeberka sie urodzi, to nikt juz nie bedzie na mnie ani chuchal, ani dmuchal. Moze i taka jest kolej rzeczy. Nie wiem. Nie znaczy to jednak, ze jestem w czymkolwiek gorsza niz Ty. Z pewnoscia nie bede wychowywala dziecka w przeswiadczeniu, ze jest pepkiem wszechswiata i ze moje zycie skonczylo sie wraz z jego narodzinami. Smiem twierdzic, ze dzieki temu moje relacje z dzieckiem beda znacznie zdrowsze, niz te ktore panuja miedzy dzieckiem (ktore swietnie zdaje sobie sprawe z tego jaka ma ¨wladze¨ ), a matka, ktora dla tego dziecka zgodzilaby sie na nieistnienie.

1) NIGDZIE nie pisze o żadnej z dziewczyn na forum, że jest beznadziejna. Nie wkładaj w moje usta słów, które nigdzie nie padły.
2) Nie rozumiem czemu postrzegasz mnie jako osobę, która okopie się w pieluchach i stanie się chorobliwie troskliwą matką? To, że zakładam, że dziecko przysłoni mi świat to jedno (z resztą bardzo tego chce, czekam na nie z utęsknieniem), a to że nie mam zamiaru być sflaczałą mamuśką w dresie to drugie.
Jeżeli dziecko bedzie zdrowe a ja nie zapadne w żadną deprechę, to wracam do pełnej aktywności zawodowej po pół roku (i teraz mogą paść komentarze, że jestem wyrodną matką bo chcę zostawić maleńkie dziecko;-)) :-) Mam jednak fascynującą pracę, doktorat na finiszu i dużo ciekawych aktywności. Zrobię wszystko, żeby moje dziecko miało zadowoloną z życia mamę i dlatego uważam, że nie można się nastawiać z góry, że bedzie beznadziejnie, smutno, grubo itp - lekko nie będzie, nie można mieć wszystkiego, ale przynajmniej trzeba starać się myśleć pozytywnie.

Co do tego co pisze Katik - moja rodzina reaguje tak samo jak Twoja, cieszą się z nami jak szaleni. Dla mnie o zupełnie normalna reakcja, ale wiem, że nie wszystkie rodziny tak potrafią pokazywać uczucia, więc pewno nie u każdego tak jest. Najważniejsze żeby czuć wsparcie - nie każdy potzrebuje takiej troski non stop. jednych to osacza, mnie cieszy :-)
 
Ostatnia edycja:
reklama
Katik trudne pytanie... ja z moimi rodzicami mam inne relacje niż S ze swoimi. U mnie np wiedzą co u mnie co u dzidzi, wysyłam im zdjęcia usg (odległość 450km). Z rodzicami S nie mamy takich relacji -tam jakoś wszyscy się zajmują sobą... ale nie mogę mieć o to żalu... może też byłoby inaczej gdybyśmy dzielili ze sobą codzienność, może wspólne mieszkanie wniosłoby milion innych spraw do rozmów niż dziecko. W sumie ona nie musi pytać czy wszystko ok -bo to codzień widzi. A moze jest typem człowieka który się nie wtrąca? który ma swoje sprawy i swoje zycie? Może według jej odczuć już wystarczająco się poświęca zostając tam dla córki -a reszta jej nie dotyczy. Myślę że takie relacje też są ok -jeśli odpowiadają obu stronom to czemu nie...

Aniam141 właśnie o to mi chodzi -nie wiem dlaczego mam obraz siebie -rozczochranej z bałaganem w domu i stertą pampersów:-) zadzwoniła do mnie koleżanka która po 3 tyg od porodu po prostu płakała mi do słuchawki że już nie może -że się spakuje i gdzieś ucieknie... była strasznie załamana... nie miałam pojęcia jak jej pomóc... 3 miesiące jej zajęło żeby wpaść w ten rytm (tak powiedziała). A jeszcze była sama bo męża do wojska zabrali 2 tyg przed porodem:no::no:

Sandrahaha ja miałam to samo -moja mama się śmieje że mogłam dorosnąć wcześniej;-) byłam buntowniczką i wszystko wiedziałam lepiej a teraz nie wyobrażam sobie żeby z jakimś problemem czy pytaniem nie zadzwonić najpierw do mamy:-)

Ewka84 patrząc na tą moją rzeczywiśtość wnioskuję że będzie niezły szał:confused2:w styczniu albo lutym zmieniamy mieszkanie -wiec i wtedy trzeba będzie wyrobic się z zakupami i zworzeniem z różnych stron Polski rzeczy dla dzidzi (teraz są albo u teściów 350km albo u rodziców 450km). S nie posiedzi ze mną w domu dłużej niż 2 tygodnie, ja zostanę sama (i w sumie raz widzę w tym plusy raz minusy). Ale minie pół roku i do roboty -i tu jest wielki znak zapytania. Niektórzy mowią jest babcia i dziadek -tak oni mają swoje zajęcia, pracują, rozwijają się zawodowo i nie przypominają babć i dziadków z filmów czy zdjęć... to się wygadałam:-p

Zielona maupa masz rację -nie chciałam nikomu odbierać radości bo każda z nas jest teraz rozpieszczana i żadna z nas tego nie odrzuci -bo i dlaczego:-p też nie bardzo mam ochotę być czyjąś służącą... ważne że S to rozumie i jest gotowy (a przynajmniej tak mu się wydaje;-)) zająć się dzidzią po pracy żeby mama skoczyła na basen albo aerobik. Tak jak nie omieszkam wykorzystać do bólu mojej siostry która mieszka w Wawie do opieki nad brzdącem -żeby choć pobiegać po parku...

Coyote ale dziadkowie niedaleko pewnie -ja to malucha spakuję i jak już zawiozę to pewnie na 2 tyg bo tak na weekend nie ma jak:)

Forget me not http://kobieta.wp.pl/kat,26335,titl...zazdrosc-o-dziecko,wid,8871648,wiadomosc.html, tytułu książki nie znalazłam ale na dowód że czytam coś oprócz forum i czasem chcę się tym podzielić link do artykułu -jest tam też o pierwszych dzieciach w rodzinie
 
Ostatnia edycja:
Do góry