Zobaczyć dziś moją teściową...bezcenne.
Po wizycie napisałam siostrze męża, że jednak dziewczynka. Dojechaliśmy do domu, zadzwoniłam do mojej mamy i słyszę w słuchawce, że ktoś się do mnie dobija. Pogadałyśmy z mamą dłużej, rozłączyłam się i widzę 3 nieodebrane połączenia od teściowej. Zapytałam męża czy do niego nie dzwoniła, sprawdził na telefonie też 3 nieodebrane. Oddzwaniamy i teściowa najradośniejszym głosem jak w życiu słyszałam pyta czy nie wpadniemy, bo akurat usmażyła pączki (chyba pierwszy raz w życiu). Już oczywiście wiedzieliśmy o co chodzi, więc się zgodziliśmy

Ledwo weszliśmy na klatkę (teściowa mieszka na drugim piętrze), a już w połowie schodów nas powitała (czego nigdy nie robi). Potem od razu zapytała jaka płeć, bo "chyba" miałam mieć dziś usg (ani o wizycie ani tym bardziej o usg nie wiedziała, bo ja sama nie wiedziałam o usg). Powiedziałam, że niespodzianka, a ona już wpadła w szał radości, tak mniej więcej w pół zdania. Potem się okazało, że te pączki to też nie że robię usmażyła i o nas pomyślała tylko były smażone na wariata żeby znaleźć pretekst

W sumie fajnie, że się tak cieszy, ale szkoda, że nawet w połowie takiej radości nie było na wieść o chłopcu :/