co do teściów to moja teściowa jest... hmmm... tak by jej nie było
w nic się nie wtrąca, nic nie komentuje, za bardzo nas nawet nie odwiedzają, każdy by powiedział, super układ ale mnie to aż dziwi, dla mnie to aż dziwne niczym się kompletnie nie interesować
uwierzycie, że w ciagu roku (bo tyle trwało szykowanie naszego mieszkania bo to prawie jak budowa domu była) ANI RAZU sama z siebie nie zapytała się o postępy w remoncie!!???
owszem jak ja zaczynałam coś mówić, albo Marcin to słuchała i coś tam mówiła ale sama z siebie? NEVER!
zresztą Marcin całe życie był na drugim planie u rodziców, cała uwaga i miłość skupiała się na jego młodszej siostrze
aż śmiać mi się chce jak sobie przypominam swoją wizytę u wróżki i to co powiedziała o mojej (wtedy jeszcze przyszłej) teściowej, że ona tak chłodno do wszystkiego podchodzi, bo wychodzi z założenia, że im mniej będzie wykazywać zainteresowania to wtedy nikt niczego nie będzie od niech oczekiwał i będzie miała święty spokój!

no normalnie święta prawda!!!!!
teść też się nie wtrąca do niczego ale już bardziej towarzyski jest, jak coś doradza to zawsze zaczyna od "oczywiście zrobicie jak uważacie ale ja sądzę...", nigdy nic nie narzuca, bardzo dobrze dogaduje się z moją mamą, bo to podobne charaktery, takie pracusie dwa, zawsze chętnie do pomocy, nie mogące usiedzieć na miejscu i kochające ogródek, roślinki itd.
natomiast moja mama jest uczynna i pomocna ale aż do przesady czasami... sama robi wszystko dla wszystkich a potem wkurza się, że ktoś nie jest super wdzięczny za to.
tysiąc razy była gadka o tym, żeby mnie nie uszczęśliwiała na siłę, jak będę coś potrzebowałą to ją poproszę, niech nie robi dla mnie nic na zapas, np ja jej nie proszę o nic a ona mi zakupy zrobi, nakupi, nakupi, a jak ja coś powiem, że nie potrzebne mi coś co tam kupiła to już foch, "nie to nie, nastepnym razem nic Ci nie kupię!", albo potem wypomina, "ja to Ci robię zakupy a ty jak jedziesz na zakupy to o mnie nie pamietasz". wrrrrr

a już największa kłotnia jest o ciuchy, moja mama jest ciuchoholiczką, uwielbia kupować ciuchy i co trochę coś przywlecze dla mnie i jest kłótnia, że mnie się to nie podoba, nie chcę tego itd a mama jest urażona. Jejku ona chyba jeszcze nie zatrybiła, że jestem dorosła i nie może mnie traktować jak dziecko, ja wiem, że ona ma mnie jedną, wychuchaną, wydmuchaną ale trzeba tą nadoopiekuńczość jakoś zbalansować bo ja się wiecznie czuję jak małe dziecko, które nie ma nic do powiedzenia.
