reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Bycie rodzicem to codzienna przygoda pełna wyzwań, ale też pięknych chwil. Chcemy poznać właśnie te momenty, które sprawiają Ci największą radość! Napisz w kilku zdaniach , co najbardziej cieszy Cię w rodzicielstwie, a możesz wygrać atrakcyjne nagrody ufundowane przez Bella Baby Happy 💛<

reklama

starania , dolki a co z partnerem?

reklama
Witaj...
Ja też uważam, że Marzenixx ma rację... powinniście porozmawiać i ustalić jakiś termin, bo może faktycznie lepiej poczekać aż będziecie na swoim i w miarę stabilnie zaczniecie staranka. Mój małż bez problemu zgodził się na pierwsze dziecko ale na drugie krzywił się dość długo pomimo, że ja nigdy nie ukrywałam, że chcę mieć dwoje dzieci... U nas już trochę też inaczej to wygląda bo jesteśmy ze sobą 11 lat w tym 6 po ślubie więc rozmowy są trochę inne. Ale nie ukrywam, że o drugie dziecko walczyłam jak lwica - prośbą, groźbą - czym się dało. Tylko teraz czekamy aż w końcu uda się zafasolkować:happy:
 
Przeczytałam cały ten wątek, wszystkie posty i uzyskałam odpowiedzi na wiele pytań :-) Widzę, że wiele mężczyzn odkłada decyzję o posiadaniu potomstwa na bliżej nieokreślone "później".
Muszę też powiedzieć, że jestem pozytywnie zaskoczona. Do tej pory słowa mojego chłopaka, że "jeszcze nie, może później" odbierałam bardzo osobiście i brałam do siebie. Chyba trochę przesadziłam, bo on naprawdę podchodzi do sprawy megapoważnie tzn martwi się o finanse etc. Jest też pewnie zaskoczony bo odkąd jesteśmy razem tzn 4 lata pierwszy raz jest taka sytuacja, że ja zaczynam temat o dziecku więc się nie dziwię, że podchodzi do tego z rezerwą. A jednak z tego co zaobserwowałam jest gotów pójść na kompromis i zgodzić się za jakiś czas. Np wczoraj :-) mój M jest wielbicielem LEGO ;-) i chce sobie kupić dosyć drogi zestaw i mówi do mnie "no to trzeba będzie szybko się postarać o syna, żeby się mógł bawić". A jak zapytałam tak niespodziewanie czy na pewno nie chce w najbliższej przyszłości się postarać to odpowiedział, że zobaczymy, przyjdzie wiosna może się coś wydarzy :-) Rozmawialiśmy o jego kolegac z pracy, o tym który ile ma lat i ile mają dzieci :-)
A teraz jak myślę o tym wszystkim to wiecie co...ja wcale NIE CHCE go naciskać i przymuszać. Ja chcę żeby on też chciał. i wtedy będzie wszystko jak należy :-)
Może już po ślubie będziemy (mam nadzieję) :-)
Powiem Wam że boję się tylko jednego...jeżeli okaże się, że będą jakieś problemy to będę żałowała, że nie zaczęliśmy wcześniej starań. Bo wiadomo, im wcześniej się wykryje problem tym szybciej można się z tym uporać. A teraz tyle par ma problem z poczęciem dziecka :-(
Przepraszam, że tak zanudzam, ale musiałam się wypisać. Panuje tu taka miła atmosfera...Ze swojej strony życzę wszystkim staraczkom jak najszybszego spełnienia marzeń!! Pozdrawiam.
 
Jedna z najgorszych sytuacji w jakich może się znaleźć kobieta... Kiedy czuje rodzący się instynkt macierzyński, ale (potencjalny) Przyszły Tatuś uważa, że dla niego to jeszcze za wcześnie... :-(
Miałyście takie problemy? Jak sobie radziłyście z tym instynktem? Kiedy Przyszły Tatuś zmienił zdanie i po wpływem czego?... A może nadal sytuacja nie ulega poprawie?..:confused:

Ciekawi mnie to bardzo, bo sama już od dawna chciałabym mieć dziecko i mój G. również,ale... odkłada to na tak zwane"bliżej nieokreślone kiedyś"... :dry: :-( :wściekła/y: I wścieka się, kiedy wspominam o jakiś terminach rozpoczęcia starań... :-(
 
Witam,
Nasza pierwsza ciąża to była klasyczna wpadka, ot bocian pomylił adresy.
Kiedy dowiedziałam się o ciąży wiedziałam, że mój partner na pewno nie zostawi mnie samej ale nie byłam przekonana czy ułożymy sobie życie razem. Kiedy pokazałam mu pozytywny test zaległa długa cisza. Jednak pobraliśmy się, na świat przyszedł nasz pierworodny i …wciąż jesteśmy razem ;-)

Kiedy byłam jeszcze w ciąży marzyłam o rodzinie przynajmniej model 2+2, w dodatku chciałam by różnica wieku między dziećmi była możliwie minimalna.
Tuż po narodzinach syna podjęłam pierwsze rozmowy w tym kierunku. Mąż mnie szybko zbył argumentując, że muszę odczekać przynajmniej rok po porodzie ze względu na zabieg cesarskiego cięcia. Nie mogłam mu nie przyznać racji, jednak zamierzałam zdać się na zrządzenie losu i nie dbałam o antykoncepcję. Za to mój mąż dbał – stosunek przerywany.

W dniu pierwszych urodzin naszego syna zapytałam kiedy zaczniemy starania. Wtedy mój mąż się przyznał, że tak naprawdę nie ma odwagi na kolejne, nie wie czy damy sobie radę etc., etc. Mój świat wtedy legł w gruzach :-(

Wielokrotnie wracałam do tematu. W miedzy czasie wyszło na jaw, że borykam się z poważnym problemem tarczycowym (choroba Hashimoto) i wszelkie próby zaciążenia są zdecydowanie nie wskazane :no: ze względy na ryzyko poronienia. Tak więc musiałam się skupić na ustabilizowaniu pracy mojej tarczycy.

W wieczór sylwestrowy 2008roku zapytałam męża czy zrobi mi śliczną małą dziewczynkę – siostrę dla synka.
on: wiesz, że to nie takie proste wybrać płeć…
ja: ok, to zrobisz mi jeszcze jedno DZIECKO?
Przyznał, że na więcej niż dwójkę raczej nie ma ODWAGI. Powiedziałam, że na więcej niż dwójkę to JA raczej nie mam CZASU… (miałam skończone 35lat).
Tej nocy ustaliliśmy, że kiedy już uporam się z problemami endo- zaczniemy działać w tym kierunku. Wtedy też podjęliśmy jeszcze kilka innych ważnych dla nas decyzji.

Na wiosnę 2009 po raz kolejny zmieniłam endokrynologa, wyniki hormonów tarczycowych były co raz lepsze, pojawiło się światełko w tunelu. Mieliśmy zacząć starania po wakacjach. Jednak na początku czerwca wyjechaliśmy na kilka dni i …wtedy zaczął się nasz kolejny mały cud :-)

Dziewczyny, doskonale rozumiem jaka to rozpacz kiedy instynkt macierzyński głośno krzyczy "teraz!" a partner ciągle zwleka :baffled:

Nie wiem co wpłynęło na mojego męża. Może to, że ciągle drążyłam temat, może widział że bardzo mi zależy, może sugestie rodziny, może zdał sobie w końcu sprawę że nie można chować głowy w piasek i trzeba stawić czoła, może zrozumiał że dążenie do lepszego bytu (lepszy samochód, mieszkanie, telewizor) to błędne koło, może… :confused:

Pozdrawiam i życzę powodzenia w negocjacjach :tak:
mon
 
witam.. mialam podobny problem z moim mezem.. pierwsza ciaza byla wpadka:-Dale i tak wiedzielismy ze chcemy tego dziecka, wzielismy slub i na swiecie pojawila sie corcia. teraz skonczyla juz 3 lata i 7 miesiecy.. zaczelam myslec nad rodzenstwem dla niej. sama jestem jedynaczka i wiem jak trudno potem w zyciu:-(.. moj maz nie chcial drugiego dziecka. mowil ze nie damy rady, ze najpierw sie czegos dorobimy itp.. czekalam bardzo dlugo na jego zmiane decyzji.. czesto napominalam mu o jeszcze jednym dziecku.. i wiecie co.. wlasnie sie zdecydowalismy!!!! to nasza wspolna decyzja:tak:jestem bardzo szczesliwa ze on tez tego chce.. i teraz wie ze on poprostu musial do tego dojrzec. tak wie nic na sile.. trzeba tylko czasu a bedzie dobrze. trzymam kciuki za wszystkie dziewczynki:):-)
 
Nasza sytuacja jest taka, że miałoby to być nasze pierwsze dziecko. I chociaż jesteśmy z sobą półtora roku, wiem już na pewno, że to właśnie TEN mężczyzna i żaden inny... :tak:
Biję się z myślami, bo w żadnym wypadku nie byłabym zdolna do oszukania partnera i kombinowania jak by tu "wpaść"... :dry: Mam też jeszcze duuużo czasu na to, żeby zostać mamą, za kilka tygodni skończę dopiero 22 lata. Ale mimo tego instynkt daje mi się we znaki... :-( Pierwszy raz odezwał się jak skończyłam 17 lat, ale rozsądek wziął na szczęście górę ;-) :-) Odchorowywałam intensywnie rok, zwłaszcza, że koleżanka z klasy zaszła w ciążę... Teraz już matura dawno zdana, studia rzuciłam, bo kierunek okazał się pomyłką, zrobiłam kurs dekoratorski i wyjechałam za granicę razem ze swoim G. Nie mamy własnego domu i mieszkania, ale w Polsce dawaliśmy sobie radę wynajmując kawalerkę, tutaj mieszkamy z dwójką znajomych w domku... Oboje jesteśmy siebie pewni, G. na każdym kroku mi to pokazuje, mówi... Nie chcę Go naciskać, skoro mówi, że nie jest jeszcze gotowy, ale na pewno kiedyś dzidziuś się pojawi...

Tylko to "KIEDYŚ" tak cholernie kłuje w serce... :sad:
 
Masz calkowita racje,same tutaj mowimy tylko o sobie a nasi mezczyzni,chodz to tylko faceci:)przeciez tez maja uczucia,tylko ze ja ze swoim boje sie o tym rozmawiac bo widze ze cierpi:(a ja czuje sie przez to gorsza,tym bardziej jak patrze z jaka tesknota bawia sie ze wszystkimi dziecmi,ktore tylko sa kolo niego:zawstydzona/y::-(
 
Wcale nie zanudzasz,kazda z nas musi sie wygadac;-)nie ma nic piekniejszego niz to jak dwoje ludzi naprawde chce i sie na to decyduje,a od tego momentu juz tylko krok zeby osiagnac sukces,no poza tym najwiekszym.......zeby sie udalo
 
reklama
Witam ,jestem nowa na forum ,więc przede wszystkim witam wszystkich ;-)
Od dwóch lat trapi mnie pewien problem,mianowicie mam 29 lat i bardzo chciała bym mieć dziecko.Nie mam obecnie partnera .Zastanawiam się nad metoda in vitro.Czy ktoś z was wiem jak to jest w przypadku samotnych osób? Chodzi mi o procedury.Czy osobie samotnej klinika może odmówić wykonania zabiegu? Bardzo proszę o informacje .
 
Do góry