U
użytkowniczka 212
Gość
dla mnie najgorszym etapem było, jak z jednej strony była rozbuchana nadzieja na ciążę, a z drugiej już wiedziało się, że to mnie dotknęła niepłodność. Ten czas na granicy, tak jak dostać w ryj z plaskacza.No ja np na tym etapie na jakim już jesteśmy to tez bym takie pytanie przyjęła na klatę i myśle ze nawet byłabym w stanie rozmawiać wprost o problemach z zajściem (chociaż no wiadomo, zależy z kim rozmowa), ale jeszcze z rok temu pewnie byłoby mi mega ciężko. Chyba najgorszy był ten etap właśnie zanim człowiek tak w pełni dopuścił do siebie myśl, że ma problem i bez pomocy się nie uda