WITAM! WRESZCIE NADROBIŁAM WASZE POSTY! Zdaje mi się, że produkcja w ostatnich dwóch dniach wzrosła strasznie, chyba przez kolejne wieści.

Bo tak miałam włączony wątek nasz głowny i sobie tak czytam wczorajsze, czytam i nagle - wow ASIAX na porodówce! To ja szybko szukam wątku z smsami, a tam, że już dzisiaj urodziła! Super!
paula3 pisze:
Dziewczyny czy któraś z Was chodziła do szkoły rodzenia z partnerem? Ja po wczorajszych zajęciach jestem zachwycona akurat trafiliśmy na takie, podczas których położna wyjaśniała do czego chłop się na porodówce przydaje i tłumaczyła facetom co mogą zrobić,żeby nam ulżyć. Do tego pokazywała jakie pozycje najlepiej przyjąć podczas skurczu- z wykorzystaniem piłki, krzesła, meża nauczyła mnie oddychać przeponowo (jak pierwszy raz pokazała to myślałam,że w życiu tego nie łapnę ) no i mamy ten swój upragniony papierek, ze ukończyliśmy 3-miesięczny kurs. Jak teraz D nie będzie mógł ze mną być przez grypę,to uuuu.. rodzę na korytarzu,ale z nim!
Nawet nie wiedziałam,że przez kilka godzin można się takich fajnych rzeczy dowiedzieć. Np. położna dużo mówiła o tym, że dzieci nas słuchają. nawet jak nic nie mówimy, to odczytują nasze emocje i się w nie wsłu****ą- jak stoimy złe na przystanku bo autobus się spóźnia, to dziecko też jest złe. No i tłumaczyła jak mamy ruchy odbierać. Takie nagłe,mocne i częste oznaczają, że dzidzia jest zdenerwowana, a jak wypina nam się dupką czy główką, to znaczy że chce się bawić No i dzięki Bogu wspomniała, że bardzo ważne jest puszczanie dziecku kołysanek, czytanie bajek, MÓWIENIE DO NIEGO .. D się tak wczuł, że jak wróciliśmy do domu, to opowiedział malutkiej ze szczegółami jak wygląda nasz dom a dzis wychodząc do pracy z 10minut się z nią żegnał
Ja chodziłam z moim mężem i chociaż nie reagował aż tak emocjonalnie jak Twój D, ale zadowolony jest, a ja jeszcze bardziej, bo przynajmniej dowiedział się różnych rzeczy na temat przydatności mężczyzny przy porodzie, po porodzie i opieki nad dzieciaczkiem, także nie będzie to dla niego abstrakcją. Ale wzruszające jest dla mnie, jak tak opisujesz swojego mówiącego do malutkiej i w ogóle. Mój jak ma natchnienie to czasem pogłaska sponatnicznie.
Minnnie1 pisze:
Moglam jednak zostawic wlaczony ten komputer, ale maz by mnie ukatrupil, bo stoi w sypialni i okropnie wyje mu wentylator. Trza by sie pozbyc tego badziewia w koncu Kompa, oczywiscie
Próbowaliście może potraktować ten wentylator odkurzaczem? Czesem jak za dużo kurzu się zgromadzi w środku, to zaczyna wyć, a odkurzanie pomaga trochę.
Ewcia82 pisze:
U mnie to juz chyba niedlugo, wlasnie mialam spotkanie 1 stopnia z czopem

jakby co to dam znac, jakos bardzo chce mi sie spac wiec ide. Dobrej nocki!
Oho, widzę, że powraca temat czopów.

Czekamy na wieści jakby co!
paula3 pisze:
Normalnie nie dowierzam.. Placki ziemniaczane, których nienawidziłam od początku swego życia.. nagle mi posmakowały haha.. chłopom zostawiłam po 5 a reszte sama zjadłam
Ja placki ziemniaczane lubię jak są takie miękkie i lekko zielonkawe w kolorze, moja babcia takie robiła, pychotka były na zimno nawet i ze śmietanką. Ale sama nie smaże, bo mi się nie chce.
Asiowo pisze:
Nie przeprowadzilismy sie, wysiadł kocioł z ogrzewaniaNie wiem kiedy go naprawia....
Jestem załamana kompletnie, jeszcze pokłociłam sie z mężem, z matka i rycze cały dzien...
Teraz to juz nie mam ani domu, ani kasy, ani męża...
Przepraszam, ze tak pisze, wczoraj euforia, dzis czar prysł...
A że niedługo Święta, nie będę was narazie zaśmiecac moimi problemami... - ja nawet nie mam ich gdzie spedzic
Chciałam zyczyc kazdej z was i waszym rodzinom zdrowych i spokojnych Świąt Bożego Narodzenia! Duzo Miłosci, Szczęścia i zdrówka dla was i waszych pociech!!!
Jakbym miała rodzic w tym czasie na pewno dam znac...
Oj, to współczuję. Mam nadzieję, że z tym kotłem to nie bardzo poważna awaria i trzymam kciuki, że jednak szybko Wam go naprawią! Trzymaj się tam i nie daj się problemom. Tulę wirtualnie!
Dzisiaj byłam na utoczeniu krwi (bo wczoraj zaspaliśmy z mężem, to znaczy on się zbudził i próbował mnie dobudzić, a ja zobaczyłam, że tak ciemno zimno i mu powiedziałam, że nie idę nigdzie i nie wstaję, to mnie przytulił i zasnęliśmy) ale nawet jestem zadowolona, bo mi babeczka wkuła się w inną żyłę niż zwykle i siniaka nie ma i nie bolało.
Potem większość dnia spędziłam na sprzątaniu w domku, nie żebym jakoś wiele zrobiła, bo sobie powolutku sprzątałam, ale jestem zadowolona. No i wreszcie zrobiłam pierwsze pranko ciuszków dla małej (już od czwartku się zbierałam), teraz się suszą.

A jutro jak mi się będzie nudziło, to może sobie pomalutku poprasuję je i poskładam.
I chyba zacznę szukać w szafie torby do spakowania. Co prawda zrobiłam sobie dzisiaj mocne postanowienie, że rodzić najwcześniej po 10 stycznia się wybieram

, ale tak na wszelki wypadek zacznę już pomału pakować co trzeba. Bo w sumie muszę sprawdzić, co powinnam jeszcze dokupić.
No a tak poza tym, to wczoraj przywieźliśmy trochę świeżych świerkowych gałęzi i poustawiałam wszędzie w domu w wazonach. Choinka będzie co prawda sztuczna, ale zapach ładny w domku będzie.
Dobra, zmykam poczytać inne wątki jeszcze, a Wam życzę dobrej nocki!
PS Ciekawe co tam u Roxeen...