Caroline, to zupełnie tak jak ja. Nie powiem, przed ciążą lubiałam słodycze, chyba nawet dalej je lubie, ale jakoś nie mam na nie ochoty

Mój mąż uwielbia czekolady, więc czasem mu podkradne jedną malutką kosteczke, a i tak za bardzo mi ona nie smakuje i poza tym zaraz mam zgage po słodkim.
Lody też mogłyby teraz dla mnie nie istnieć.
Za to owoce... mniam, mniam

pożeram tonami, każda ilość owoców zaraz znika

najpierw jadłam same truskawki, potem arbuzy, potem wzięło mnie na jabłka, których wcześniej nie lubiałam, no i wszystkie inne owoce kilogramami. Z warzywami to już troche gorzej, chociaż ostatnio zauważyłam, że coraz bardziej mi smakują (poza kalafiorem i brokułami, które wcześniej uwielbiałam) Mam przed sobą talerz pokrojonego w kawałeczki selera i tak go sobie podjadam przy kompie.
Poza tym miałam taki czas, że na śniadanie talerz zupki mlecznej musiał być obowiązkowo (kaszka manna, płatki owsiane, musli, i inne)
A teraz chodzą za mną rzeczy kwaśne;-)
To chyba na chłopaka

Poza tym mąż mi przyniósł dzisiaj od kolegi z sadu całe dwa kosze jabłek. Zrobiłam sobie szklane soku jabłkowego i siadła mi sokowirówka, wrr...

Chyba jutro pójde po nową, bo przy dzidzi się przyda, a ja nie wytrzymam bez świezego soku jabłkowego, jak już go zasmakowałam i tyle jabłek leży
